Przechadzałam
się z Jess po nowej, luksusowej części centrum handlowego, gdzie były butiki Burberry, Tiffany’ego, Gucciego i Coacha. W powietrzu unosił się zapach
najnowszych perfum Michaela Korsa.
Weszłyśmy z szatynką do sklepu z biżuterią. Wszędzie było pełno szkła i białych świateł, w których brylanty bez skazy błyszczały jeszcze mocniej. Jessenia obejrzała wszystkie gabloty i popatrzyła się na mnie spod uniesionych brwi.
- Może bransoletka?
- I kolczyki do kompletu? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Idealnie – uśmiechnęła się.
Podeszłyśmy do gabloty i przyglądałyśmy się srebrnej bransoletce z okrągłym zapięciem.
- Ale śliczna – westchnęła.
- Podoba Ci się? – zapytała sprzedawczyni.
- Oh… -
- Bierzemy – przerwałam jej – I te kolczyki – dodałam wskazując palcem na średniej wielkości koła z diamencikami.
Weszłyśmy z szatynką do sklepu z biżuterią. Wszędzie było pełno szkła i białych świateł, w których brylanty bez skazy błyszczały jeszcze mocniej. Jessenia obejrzała wszystkie gabloty i popatrzyła się na mnie spod uniesionych brwi.
- Może bransoletka?
- I kolczyki do kompletu? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Idealnie – uśmiechnęła się.
Podeszłyśmy do gabloty i przyglądałyśmy się srebrnej bransoletce z okrągłym zapięciem.
- Ale śliczna – westchnęła.
- Podoba Ci się? – zapytała sprzedawczyni.
- Oh… -
- Bierzemy – przerwałam jej – I te kolczyki – dodałam wskazując palcem na średniej wielkości koła z diamencikami.
Jess
wyszła z przymierzalni w prześwitującej zielonej sukience Calvina Kleina z dekoltem w karo. Okręciła się, a dół sukienki
uniosła w górę.
- Co sądzisz? – zapytała.
- Cudowna – mruknęłam odpisując na sms’a – Jaki to rozmiar?
- 32 – odparła przeglądając się w lustrze.
- Zawsze byłaś taka chuda?
- Tak – słyszałam niepewność w jej głosie. Ta dziewczyna coś ukrywa tylko nie chce mi o tym powiedzieć – Chcesz przymierzyć? – zmieniła temat.
- Trochę prześwitująca…
- A od kiedy zaprzątasz sobie głowę takimi drobiazgami?
- Od zawsze – szepnęłam ledwie słyszalnie – Chcę wyglądać elegancko. Jak… Scarlett.
- Czemu? Ona ma wielki tyłek – skwitowała.
Wydęłam wargi. Mówiąc „elegancko” miałam na myśli „subtelnie”. Jak dziewczyny w reklamach biżuterii, które wyglądają słodko, ale zadziornie.
- Szykujesz się na podryw? – szatynka uśmiechnęła się przebiegle.
- Daruj sobie – burknęłam.
- Co sądzisz? – zapytała.
- Cudowna – mruknęłam odpisując na sms’a – Jaki to rozmiar?
- 32 – odparła przeglądając się w lustrze.
- Zawsze byłaś taka chuda?
- Tak – słyszałam niepewność w jej głosie. Ta dziewczyna coś ukrywa tylko nie chce mi o tym powiedzieć – Chcesz przymierzyć? – zmieniła temat.
- Trochę prześwitująca…
- A od kiedy zaprzątasz sobie głowę takimi drobiazgami?
- Od zawsze – szepnęłam ledwie słyszalnie – Chcę wyglądać elegancko. Jak… Scarlett.
- Czemu? Ona ma wielki tyłek – skwitowała.
Wydęłam wargi. Mówiąc „elegancko” miałam na myśli „subtelnie”. Jak dziewczyny w reklamach biżuterii, które wyglądają słodko, ale zadziornie.
- Szykujesz się na podryw? – szatynka uśmiechnęła się przebiegle.
- Daruj sobie – burknęłam.
- Gdzie
idziemy teraz? – spytała z uśmiechem.
- Może Starbucks?
- Okey – odparła i ruszyła za mną.
Przepychałyśmy się przez tłumy ludzi w celu znalezienia wolnego stolika. Gdy zauważyłam, że jedno z miejsc się zwolniło od razu tam podbiegłam. Usiadłam wygodnie na krześle i założyłam nogę na nogę.
- Co bierzesz?
- Spróbuję… Orange Mocha – skwitowałam.
- To ja też. Pójdę zamówić – oznajmiła i odeszła od stolika.
- Hej! – usłyszałam dobrze mi znany głos. Odwróciłam więc głowę w celu odnalezienia jego właściciela.
- Cześć Francesca – sztucznie się uśmiechnęłam. Nie miałam na razie ochoty spotykać się z osobami ze Studia. Chociaż Fran to moja przyjaciółka, nie chciałam jej widzieć.
- Mogę się dosiąść? – spytała wskazując ręką na stolik.
- Jasne – odpowiedziałam grzecznie.
- Jestem Jess, koleżanka Violi – szatynka przedstawiła się i podała rękę włoszce.
- Dlaczego nie było Cię w Studio? – zapytała – Zaczęliśmy robić ciekawy projekt. A do tego dostałam ocenę celującą ze śpiewu.
-Gratuluję – powiedziałam beznamiętnie.
- Widzę, że coś nie masz humoru – odparła stukając palcami o blat – Nie będę wnikać. Jeśli będziesz czegoś potrzebowała to zadzwoń – dodała i odeszła.
- Może Starbucks?
- Okey – odparła i ruszyła za mną.
Przepychałyśmy się przez tłumy ludzi w celu znalezienia wolnego stolika. Gdy zauważyłam, że jedno z miejsc się zwolniło od razu tam podbiegłam. Usiadłam wygodnie na krześle i założyłam nogę na nogę.
- Co bierzesz?
- Spróbuję… Orange Mocha – skwitowałam.
- To ja też. Pójdę zamówić – oznajmiła i odeszła od stolika.
- Hej! – usłyszałam dobrze mi znany głos. Odwróciłam więc głowę w celu odnalezienia jego właściciela.
- Cześć Francesca – sztucznie się uśmiechnęłam. Nie miałam na razie ochoty spotykać się z osobami ze Studia. Chociaż Fran to moja przyjaciółka, nie chciałam jej widzieć.
- Mogę się dosiąść? – spytała wskazując ręką na stolik.
- Jasne – odpowiedziałam grzecznie.
- Jestem Jess, koleżanka Violi – szatynka przedstawiła się i podała rękę włoszce.
- Dlaczego nie było Cię w Studio? – zapytała – Zaczęliśmy robić ciekawy projekt. A do tego dostałam ocenę celującą ze śpiewu.
-Gratuluję – powiedziałam beznamiętnie.
- Widzę, że coś nie masz humoru – odparła stukając palcami o blat – Nie będę wnikać. Jeśli będziesz czegoś potrzebowała to zadzwoń – dodała i odeszła.
- No
dobra – wyszeptałam.
Siedziałam przed komputerem, obłożona książkami i notatkami. Powoli czytałam jeszcze raz pierwsze zadanie, które pozwoliłoby mi ukończyć semestr w Studio. Wyjaśnij koncepcję utworu omawianego na dzisiejszej lekcji oraz napisz, czym jest dla Ciebie kompozycja.
Wszystko było takie obce i niezrozumiałe. Oddaliłam się od mojej pasji. Nie pamiętam nawet, co przerabialiśmy na zajęciach. Od dziś oceny muszą stać się dla mnie ważniejsze niż kiedykolwiek. Fantazjowanie o Uniwersytecie w Pensylwanii było czymś nie możliwym, więc zajmę się na razie muzyką. A może jednak?
Zalogowałam się na stronę dziennika elektronicznego i sprawdziłam, czy mam dość punktów i ocen, aby skończyć szkołę wcześniej i wyjechać z Buenos Aires.
Niestety. Nieszczęsne jedenaście punktów uniemożliwia mi to. Muszę się postarać.
Siedziałam przed komputerem, obłożona książkami i notatkami. Powoli czytałam jeszcze raz pierwsze zadanie, które pozwoliłoby mi ukończyć semestr w Studio. Wyjaśnij koncepcję utworu omawianego na dzisiejszej lekcji oraz napisz, czym jest dla Ciebie kompozycja.
Wszystko było takie obce i niezrozumiałe. Oddaliłam się od mojej pasji. Nie pamiętam nawet, co przerabialiśmy na zajęciach. Od dziś oceny muszą stać się dla mnie ważniejsze niż kiedykolwiek. Fantazjowanie o Uniwersytecie w Pensylwanii było czymś nie możliwym, więc zajmę się na razie muzyką. A może jednak?
Zalogowałam się na stronę dziennika elektronicznego i sprawdziłam, czy mam dość punktów i ocen, aby skończyć szkołę wcześniej i wyjechać z Buenos Aires.
Niestety. Nieszczęsne jedenaście punktów uniemożliwia mi to. Muszę się postarać.
---
Dzień dobry wieczór :'D (Ola ty śmieszku..)
Dobra, dobra 2 tygodnie to wcale nie tak długo. Wiem, że czekacie i czekacie, a mi nic nie wychodzi :/ Wolę pisać dłużej i dać Wam 'to coś' niż 'nic'.
Wybaczcie </3
Dobra, dobra 2 tygodnie to wcale nie tak długo. Wiem, że czekacie i czekacie, a mi nic nie wychodzi :/ Wolę pisać dłużej i dać Wam 'to coś' niż 'nic'.
Wybaczcie </3
5 komentarzy = next
~ Aleks :>