piątek, 26 września 2014

Rozdział #21



- Violetta? Violu… - mruknęłam pod nosem słysząc moje imię. Podniosłam się i przetarłam oczy – Kochanie. Jak się czujesz po imprezie? Wszystko w porządku?
- Tak, tylko jestem trochę zmęczona – skłamałam – Podobało Ci się?
- No pewnie – odparł z uśmiechem i mnie przytulił – Dziękuję – pocałował mój policzek. Było mi źle, że muszę go okłamywać. Naprawdę źle…
- Pójdę już do domu. Rodzice czekają z obiadem – skwitował po chwili.
- Oki. Zdzwonimy się później? – zapytałam.
- Oczywiście – musnął moje i usta i opuścił mój dom. Szybko otworzyłam laptopa i stworzyłam konferencję na Skypie. Dziewczyny odebrały, a ja zaczęłam mój monolog.
[…]
- Csi! – uciszyłam je nagle, gdy zobaczyłam w telewizji reportaż.
„Dziś rano znaleźliśmy ciało młodej dziewczyny. Podejrzewamy, że jest to Katherina Larsson. Prosimy rodzinę oraz przyjaciół o zgłoszenie się na policję. Jeżeli ktoś z państwa widział sytuację, w której zginęła osiemnastolatka prosimy o powiadomienie. Dziękujemy”.
- No to wpadłyśmy… - zawiedziona oparłam głowę o zagłówek sofy.
- Coś wymyślimy – odpowiedziała Natalia – Przecież to nie może się wydać.
- Vils… A ty przypadkiem nie musisz jechać zobaczyć wyników? – zapytała mnie Francesca.
- O mój boże! – wykrzyknęłam – Zapomniałam… Dzięki Fran. Do zobaczenia dziewczyny – zamknęłam klapę laptopa i popędziłam do łazienki w celu odświeżenia się. Po paru minutach miałam na sobie odpowiedni strój i mogłam wyjść z mieszkania.
~*~
Już znajduję się w wielkim budynku. Siedzę na jaskrawo-czerwonym krzesełku pasującym do ozdób na ścianach. Przeglądam Instagrama. Nagle ktoś zasłania mi światło promieniujące od wielkiego żyrandola.
- No, no. Violettka – zaczyna. Podnoszę się i patrzę na jej twarz.
- Michelle – uśmiecham się, po czym poważnieję i odpowiadam z sarkazmem – Mi też miło Cię widzieć.
- Nieźle się wystroiłaś – mówi – Ale i tak nie przebijesz mojego wyglądu firmówkami – śmieje się i trzepocze rzęsami.
- Jesteś żałosna, skarbie – odpowiadam i siadam na krześle.
- Castillo! – słyszę swoje nazwisko i ponownie się podnoszę.
- Połam nogi – poklepuje mnie po ramieniu – Ale tak dosłownie – posyła mi buziaka.
- Pierdol się – uśmiecham się z pobłażliwością i także wysyłam jej ‘buziaczka’.
Wchodzę do sali i rozglądam się w około.
- Zapraszam – słyszę i siadam przy stole – Chcielibyśmy Ci powiedzieć, że… - och, ta nie pewność – Zaczniesz pracę w naszej firmie – mimowolnie się uśmiecham.
- Bardzo dziękuję – mężczyzna podaje mi rękę, więc ściskam ją lekko. Dostaję od kobiety siedzącej obok listę moich sesji oraz kartę z potwierdzeniem pracy.
- Dostarczysz mi to wszystko na jutro? – pyta mnie.
- Tak. Do zobaczenia – posyłam im lekki uśmiech i wychodzę.
- I co Castillo? – widzę twarz tej idiotki, Michelle.
- Dostałam tę pracę – mówię – Połamania nóg, kochanie! – krzyczę odchodząc.
~*~

- Mam tę pracę! – krzyczę szczęśliwa i wieszam się na szyi Leona zapominając o wszystkich problemach.
- Gratuluję kwiatuszku – odpowiada i całuje moje usta. Uśmiecham się po raz kolejny dzisiaj i pytam:
- Obejrzymy jakiś film?
- Jasne – ciągnie mnie za rękę do salonu, włącza „Miasto 44”, siada obok mnie na kanapie i przykrywa nas kocem. Wtulam się w jego ciepłą klatę i oglądam film z wielką uwagą. W pewnym momencie gdy czuję jego rękę na moim udzie odwracam głowę w jego stronę i muskam jego szyję. Po chwili odrywam się od tej części ciała i pochłaniam usta Verdasa. Nasze języki walczą o dominację.
Moje ciało jest jak wrzątek. Całe rozpalone miłością od wewnątrz.
Jednak ten moment nie może trwać za długo, bo dzwoni moja komórka…

---
Witam...
Wiem zawiodłam.
Bardzo przepraszam, że tak późno, ale naszedł mnie totalny brak weny. Dodatkowo w szkole zdążyli nam już zrobić siedem kartkówek, więc...
Rozdział pisany z dwóch czasów (przeszły i teraźniejszy). Piszcie, który bardziej Wam się podoba.
Liczę na komentarze <3
Kocham,
/ Aleks :*

wtorek, 2 września 2014

Rozdział #20



Dziewczyna o długich kasztanowych włosach udzielała wywiadu. W pewnym momencie reporterka zadała pytanie, które bardzo mnie zaciekawiło.
- Michelle, jesteś lepsza od Violetty Castillo? Dała dzisiaj niezły popis na castingu.
- Oczywiście! – odpowiedziała uradowana – Niech sobie nie myśli, że tak łatwo zmiecie mnie z rynku. Przecież jestem niezastąpiona – powiedziała ta siksa poprawiając sobie włosy.
- Nie sądzisz, że może skupić się na niej więcej reporterów? Wiesz, jest młoda, piękna – ciągnęła.
- Przecież już mówiłam! – krzyknęła oburzona – Jestem nie zastąpiona i nie do przebicia – zatrzepotała rzęsami.
- No dobrze. Dziękuję za wywiad – powiedziała lekko podenerwowana redaktorka i odwróciła się w stronę kamery – A teraz zapraszamy na krótki montaż dzisiejszych zdjęć.
Na jednym z kolaży widniała moja twarz. Moje zdjęcie było większe od reszty. Było wyróżnione z czego się cieszyłam. Wiedziałam, że mam większe powodzenie i mogę dostać tę pracę.
- Vils, idziesz jutro do Studia? – zapytała mnie Kathy nagle pojawiając się w salonie.
- Pewnie tak – odparłam przytulając poduszkę do siebie – Muszę ukończyć tą szkołę.
Po krótkiej chwili do pomieszczenia wszedł Leon i postawił dwie herbaty na stoliku.
- Proszę dziewczyny, to dla Was. Będę się już zbierał – skwitował z uśmiechem.
- Oki – poszłam za nim do drzwi – Do juta – musnęłam jego wargi.
- A właśnie. Wiesz jaki jutro jest dzień?
- Nie. Nie wiem – skłamałam. Dobrze wiem, że jutro są jego urodziny. Zauważyłam,  że trochę posmutniał.
- Do jutra – szybko zmienił temat i ucałował mój policzek. Po chwili już go nie było.
- Kat! – krzyknęłam wchodząc do salonu – Nie mam prezentu dla Leona – powiedziałam załamana.
~*~
- Myślisz, że mu się spodoba? – zapytałam przyjaciółkę spoglądając na srebrny zegarek na wystawie.
- No jasne! – uśmiechnęła się – Jest dość drogi – dodała i pokiwała niechętnie głową.
- Trudno. Muszę mu dać coś wyjątkowego – odpowiedziałam. Po chwili podeszła do nas kobieta w stonowanym stroju.
- Szukają panie czegoś szczególnego? – spytała.
- Chyba już wybrałyśmy… - przez chwilę się zastanowiłam i odpowiedziałam – Poprosimy ten srebrny zegarek od Louisa – wskazałam palcem.
- Oczywiście – odparła i otworzyła szklaną szybkę kluczykiem. Wyjęła przedmiot i prosiła o podążanie za nią w stronę kasy. Zapakowała prezent do czarnego pudełeczka i włożyła do torebeczki.
- Poproszę tysiąc czterysta dziewięćdziesiąt dziewięć peso (ok. 370 zł).
Podałam kobiecie kartę, którą wsunęła do urządzenia. Po chwili wpisałam odpowiedni kod i otrzymałam powrotem kartkę z paragonem.
- Dziękujemy – powiedziała Kathy.
- Ja również dziękuję – odpowiedziała kobieta – Do widzenia.

Zmęczone wróciłyśmy do domu. Niestety nie było czasu na odpoczynek. Trzeba zaplanować Leonowi imprezę urodzinową.
Wysłałam sms’a Ludmile, żeby powiedziała wszystkim o moim pomyśle. Mam tylko dwie godziny na przygotowanie. Ruszyłam do swojego pokoju i zajrzałam do szafy. Wywaliłam z niej połowę rzeczy i zadowolona z mojego wyboru zaczęłam się przebierać. Ubrałam czarną sukienkę do połowy uda z dużym wycięciem. Moje dość duże piersi zostały w ten sposób podkreślone i widoczne. Założyłam czarne szpilki i dobrałam kilka bransoletek. Przejechałam różową szminką po ustach i ostatni raz spojrzałam się w lustro.
Kiedy Kat była już gotowa wyszłyśmy z domu. Podeszłyśmy pod dom naprzeciwko i zapukałyśmy do drzwi. Po chwili stanął w nich mój chłopak.
- Cześć… - powiedział dość zmieszany – Po co przyszłyście?
- Idziesz z nami – odpowiedziałam.
- Ale.. -
- Dowiesz się później – wzruszył ramionami i zamknął drzwi. Wzięłam go za rękę i ruszyliśmy w stronę klubu. Weszliśmy do środka i usiedliśmy do stolika przy którym siedzieli nasi przyjaciele. Muzyka w pomieszczeniu ucichła, a my zaczęliśmy śpiewać sto lat.

Zabawa trwała w najlepsze. Leon obejrzał już prezenty od wszystkich. Mój upominek ładnie prezentuje się na jego lewej ręce.
- Zatańczysz? – zapytał mój chłopak. Skinęłam głową i ruszyłam z nim na parkiet. Byliśmy już nieźle podpici, więc nasze nogi plątały się. Nasze ciała ocierały się o siebie. Co moment czułam jego wargi na moich. Jego język błądził w mojej buzi. Ten jakże brutalny taniec przerwały nam dziewczyny.
- Porywamy Ci na chwilę Violę! – krzyknęła Francesca i pociągnęła mnie za rękę w stronę wyjścia. Po drodze zgarnęłyśmy kilka butelek piwa i wyszyłyśmy z klubu.
Nieświadome wszystkiego ruszyłyśmy przed siebie, co jakiś czas upijając łyk alkoholu. Niewiadomo jak znalazłyśmy się w bardzo zaniedbanym parku. Widać, że dawno tu nikogo nie było. Usiadłyśmy na trawie i rozmawiałyśmy.
- Patrzcie! – odezwałam się – Tam jest jezioro. Możemy iść się wykąpać.
- Violka odbiło Ci – skwitowała Camila – Jeszcze się potopimy w tym stanie.
- Oj, przesadzacie – odparłam i ruszyłam w stronę zbiornika.
- Idę z Tobą – powiedziała Kathy.
- To ja też! – krzyknęła Włoszka.
Już miałyśmy się rozbierać, ale usłyszałyśmy szelest w krzakach.
- Dziewczyny, co to było? – zapytałam szeptem przerażona.
- Tam ktoś jest – wskazała palcem na wystający kawałek materiału Fran. Po chwili zza rośliny wyjawił się wielki cień i przybliżał się w naszą stronę.
- Wiejemy! – krzyknęłam totalnie przestraszona i zaczęłam biec. Usłyszałam przeraźliwy pisk. Niestety nie wiedziałam do której z dziewczyn należy. Ze swojej torebki wyrzuciłam zapaloną zapalniczkę myśląc, że trafię w tajemniczą osobę  – Laski! - zawołałam do reszty dziewczyn. Kiedy znajdowaliśmy się bliżej centrum przystanęłam przy latarni. Zaczęłam liczyć, czy jesteśmy wszystkie. Liczby plątały mi się w głowie.
- Jest nas piątka – wyprzedziła mnie Natalia – A powinna być nas szóstka. Gdzie Kathy?
- Musimy tam wrócić.

Złapałyśmy się wszystkie za ręce i wróciłyśmy na miejsce zdarzenia. Niestety nie było tam mojej przyjaciółki. Kilka roślin płonęło z powodu zapalonego przeze mnie przedmiotu.  Za drzewem znalazłam jej torebkę ze śladami krwi. Moje oczy zaszkliły się.
- Dziewczyny. Nie możemy o tym nikomu powiedzieć – powiedziałam i pociągnęłam nosem – To moja wina.
- Nie prawda Violu – przytuliła mnie Camila.
- Pamiętajcie, nie możemy powiedzieć o tym zdarzeniu nawet chłopakom.
- Jasne – przytaknęły.
Wróciłyśmy do klubu i udając, że nic się nie stało wróciłyśmy do zabawy.


---
Dam, dam, dam :I
Przepraszam Was bardzo, że tak długo nie było oddziału. Teraz niestety będą rzadziej, ale postaram się pisać dłuższe.
Już w pierwszym dniu szkoła dała mi popalić :/
Nie będę Was szantażowała, ale mam nadzieję, że będzie chociaż z dziesięć komciów :]
Kocham <3
~Aleks :**
Szablon by Katrina