czwartek, 2 stycznia 2014

#3 Mój książe



Violetta
Obudziłam się w jakimś ciemnym pokoju. Było tu łóżko i stolik z dwoma krzesłami. Leżałam na kocu na starej zakurzonej podłodze. Na ścianie, wysoko zobaczyłam małe kraty, przez, które przebijało się trochę światła. Chciałabym, żeby był to mój sen, ale była to rzeczywistość. Po chwili usłyszałam znajomy głos. Diego!? To na pewno on mnie porwał… I będzie chciał zgwałcić. Zaczęłam płakać.
Ludmiła
- Czemu Violi nie ma tak długo? Zaraz spóźnimy się do Studia. – denerwowała się Camila.
- Zadzwonię do Leona. Może coś wie.
- Halo, Leon?
- O co chodzi Lu?
- Jest z Tobą Violetta?
- Nie, a co?
- A wiesz, gdzie może być?
- Mówiła mi, że idzie do Studia, a po drodze ma was spotkać i pogadać o zakupach.
- Kiedy z nią gadałeś?
- Jakieś 20 minut temu.
Zaczęłam płakać.
- Ludmiła dlaczego płaczesz?
- Nie rozumiesz!? Ona nie odbiera już tak długo, cały czas włącza się jej sekretarka i ty jeszcze mówisz, że wyszła 20 minut temu!
- Jedziemy na policje. Już.
Rozłączyłam się.
- I co Ludmi? – spytała Naty
- Jedziemy na komisariat.
León
Spotkałem się z dziewczynami na komisariacie. Opowiedziałem wszystko policjantowi, a on powiedział, że jeśli Violetta nie wróci do nocy to dopiero zaczną śledztwo. Ja nie mogę tyle czekać! To moja wina! Pozwoliłem jej samej wyjść. Pewnie ktoś ją teraz zabije, albo zamknie w jakimś budynku. Jeśli ktoś ją skrzywdzi, nie wiem co mu zrobię.
Violetta
Siedziałam i płakałam. Była już noc i nagle ktoś z kominiarką na twarzy wszedł do pomieszczenia.
- Pójdziesz ze mną mała.
- Nie. Nigdzie nie idę!
- Uuuu. Zadziorna.
- Odczep się!
Podszedł do mnie ze strzykawką.
- Będzie chwilę bolało, ale potem przestanie.
Próbowałam gdzieś uciec, ale mi się nie udało. Wydarłam się z bólu na całe gardło. Potem znalazłam się w sali tortur. Wiecie co się potem stało. Byłam cała obolała. Jęczałam i płakałam. Wreszcie się skończyło. Rano zaprowadzili mnie do jakiegoś pomieszczenia.
Francessca
Ciekawe co z Violą. Strasznie się o nią boję. Razem z Leonem, Ludmiłą, Naty, Marco, Maxim, Camilą, panem Germanem i Angie siedzimy cały czas na komisariacie. Dopiero teraz zaczęli śledztwo. Violetta trzymaj się.
Violetta
Zobaczyłam na stolę chleb i wodę. Kazali mi to zjeść. W sumie lepsze to niż nic. Tak bardzo się ich boję, że robię prawie wszystko co mi każą. Boże. Dlaczego akurat mnie to spotkało!? Czy León i tata mnie już szukają? Nagle zauważyłam moją torebkę leżącą w kącie. Podbiegłam do niej i wyciągnęłam telefon. Okazało się, że był wyłączony. Po włączeniu zobaczyłam 16 nieodebranych od Leona, 12 od Lu i Fran, 7 od taty i 8 od Angie. Bez wahania wykręciłam numer do Leona. Od razu odebrał.
- Le..León – mówiłam po cichu i jąkałam się.
- Violu! Gdzie jesteś? Martwimy się o Ciebie.
- Ja, ja.. nie wiem. Oni mi coś po…pod...podali, a później ktoś mnie…
Jakiś facet pociągnął mnie do tyłu.
- Aaaaa! – zatkał mi usta ręką, a ja ugryzłam go w palec. Od razu puścił. Oczywiście telefon wypadł mi z ręki.
- León! León! Kocham Cię! – darłam się, żeby tylko mnie usłyszał. Myślałam, że już będzie dobrze, a tu… Znowu się popłakałam.
León
Słyszałem jak Violetta jeszcze krzyczała, że mnie kocha, a potem tylko trzaśnięcie drzwiami. Co oni jej tam robią!? Powiedziała, że jej coś podali. Musi się źle dziać, bo się jąkała. O boże.
- León rozmawiałeś z Violettą? – zapytała Angie z nadzieją w głosie
- T-t-taak. – głos zaczął mi się trząść – Powiedziała, że nie wie gdzie jest, i że jej coś podali. A dalej nie wiem, bo… Bo ktoś jej wytrącił telefon. Słyszałem jak krzyczy i jak trzaskają drzwiami.
Wszyscy byli załamani. Angie zaczęła płakać i reszta dziewczyn też. Ja też uroniłem kilka łez.
Violetta
Dzisiejszej nocy też zabrali mnie do sali tortur. Słyszałam jak rozmawiali, że kiedy dostaną okup od mojego taty to mnie oddadzą. Będą potem bardzo bogaci. Ale ja nie chcę, żeby tata tracił pieniądze prze ze mnie. Wiem, jest multimilionerem, ale jak będą chcieli na przykład 10 milionów lub coś takiego!? Nie. Nie! Dlaczego akurat ja!? A nie na przykład Maribel?
Było mi strasznie zimno więc poprosiłam o koc. Ten facet nie zauważył, że wziął koc z moim telefonem. Oczywiście dostałam na śniadanie chleb i wodę. Po zjedzeniu od razu chwyciłam telefon i znowu wybrałam numer do Leóna.
- León…
- Violetta! Będę Cię szukał, aż zabraknie mi sił.
- León, Diego tu jest.
- Co!?
Teraz do pokoju przyszedł właśnie Diego ze strzykawką w ręku. Schowałam telefon pod koc.
- Mała idziemy.
- Nie mów do mnie „mała”!
- Zadziorna jak zawsze. Pamiętasz to jest to samo, co wtedy. Trochę zaboli, potem przestanie.
Zaczęłam się drzeć i wiercić, a León krzyczał do słuchawki:
- Violetta! Violu co oni Ci robią!? Violetta… - zaczął płakać, ja też.
- Gdzie chowasz komórkę!? Jak mi jej nie oddasz będzie podwójna dawka!
- León! – zaczęłam krzyczeć – Pomóż mi!!! – nie wiedziałam co gadam, ale ważne, żeby coś usłyszał.
Diego odepchnął mnie, a komórkę rozwalił o ścianę. Podał mi podwójną dawkę tego czegoś, a ja strasznie krzyczałam. Nie wiecie jaki to ból. Potem czułam tylko, że maca mnie po piersiach.
Wieczorem zrobiło się chłodniej, a koc w ogóle nie dawał ciepła. Był dziurawy i cienki. Zaczęłam śpiewać Podemos trzęsącym i przyciszonym głosem.
Podemos pintar, colores al alma,
Podemos gritar iee ee
Podemos volar, sin tener alas...
Ser la letra en mi canción,
Y tallarme en tu voz.
Nagle usłyszałam… Leóna!? Nie… to nie możliwe. Usłyszałam też jakiś gruby męski głos.
- Aresztujcie ich i szukajcie dziewczyny!
To raczej była moja wyobraźnia. Śpiewałam dalej, bo kiedy to robię, to wyobrażam sobie Leóna, tatę i Angie i dziewczyny.
León
Namierzyliśmy komórkę Diega. Przyjechałem do ich „bazy” z tatą Violi. Gdy tam weszliśmy oczywiście policjanci aresztowali ich, a ja szukałem Violetty. Usłyszałem Podemos. Podbiegłem do drzwi. Śpiew było słychać coraz wyraźniej. Wiedziałem, że to ona.
- Violetta!
- León?
- Dotrzymałem słowa.
- Bo zawsze go dotrzymujesz.
Znalazłem klucze na jednej z półek i otworzyłem drzwi. Viola od razu wtuliła się we mnie.
- Violu…
- Nie mogę uwierzyć, że tu jesteś. – przerwała mi ze łzami w oczach.
Pocałowałem ją.
- León on mnie…
- Tak, wiem. Widziałem tą salę… A z resztą nie mówmy o tym. Chodź, Twój tata na nas czeka w samochodzie.
- A co z dziewczynami?
- Martwią się o Ciebie. Angie została w domu z Olgą, bo się załamała.
- Biedna… Na szczęście ten koszmar się skończył. Nie chce tego powtarzać.
- Zabił bym tego gościa jeśliby nie zabrali go do więzienia, bo tylko ja mogę obmacywać moją księżniczkę.
- Tak. Tylko ty, mój książę. – zaśmiałam się
W samochodzie wyściskałam tatę i Ramallo. W domu zadzwoniłam do wszystkich. León został ze mną na noc, bo tata musiał pojechać do Madrytu, a ja nie chciałam znowu zostawać sama. Spałam wtulona w jego klatę. Było mi tak ciepło i przyjemnie.

-----------------
Proszę komentujcie, bo ja dla was męczę się godzinami. Napiszcie chociaż uśmiechniętą czy smutną buźkę lub fajne bądź głupie.
~Landrynka :**

2 komentarze:

  1. W poniedzialek bede ogladala Violette i jak tylko zobacze Diega to chyba zaczne wrzeszczec jaki to on jest wstretny a podobno w tym odcinku co bede ogl. Viola sie w nim zakocha :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg, te historie są strasznie interesujące! Nieprawdopodobne ale wciągające :D

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Katrina