niedziela, 16 lutego 2014

#18 Leoś :**



León

- No więc… Ona boi się, że z nią zerwiesz. Nie będziesz chciał z nią być, bo została wykorzystana. Często przypomina jej się ta sytuacja i płacze. Mówiła, że robi Ci pewnie dużo problemu. A potem to ja trochę pogorszyłam sprawę…
- Fran, co jej powiedziałaś?
- Bo mówiłam Violi, że Ją bardzo kochasz i chcesz z nią być do końca świata i przypadkowo powiedziałam, że nie chciałbyś z nią pójść do łóżka w przyszłości, bo Ją zgwałcono i czuła już to czego nie powinna. Przepraszam, nie powinnam się wtrącać w Wasze sprawy.
- Spokojnie. Dzięki, że mi o tym powiedziałaś. Lecę do Violetty. Cześć – pocałowałem ją w policzek (od aut. cmoknął ją lekko po przyjacielsku, u mnie nie będzie żadnej Leonesci)
~6 minut później, dom Violetty~
Zapukałem do drzwi i otworzyła mi pani Olga.
- Witaj León! Ty pewnie do Violi?
- Tak. Jest u siebie?
- Nie, siedzi w kuchni. Chciała mi pomóc zrobić ciasto. Zawsze przydadzą nam się dodatkowe ręce. To, co pomożesz nam?
- Z chęcią.
- To zapraszam – wszedłem do kuchni i zobaczyłem moją smutną kruszynkę siedzącą na blacie.
- Dlaczego moja księżniczka cały czas taka smutna?
- León – rzuciła mi się na szyje.
- Uśmiechniesz się dla mnie? – trzymałem ją blisko siebie w swoich ramionach – Uśmiech, Violetta, uśmiech – pstryknąłem ją w nosek. Nareszcie się uśmiechnęła.
- Jak ty to robisz?
- To już moja mała tajemnica – zbliżyliśmy się do siebie. Ale oczywiście ktoś musiał zepsuć nam te chwilę.
- Przyniosłam mąkę… Zostawić Was na 2 minuty samych – zaśmiała się Olga.
~1 godzinę później~
Przy robieniu ciasta oczywiście nie obyło się bez bałaganu. Kiedy wyrabialiśmy ciasto zaczęliśmy się z Violą obsypywać mąką. Później musieliśmy się umyć i na reszcie udało nam się skończyć ciasto bez wygłupów.
- Idziemy do mojego pokoju?
- Tak, chodź Violu.
Leżeliśmy wtuleni w siebie na łóżku mojej dziewczyny. Po chwili złączyłem nasze wargi w pocałunku. Moja ręka powędrowała pod jej koszulkę i błądziła po jej plecach. Nie chciałem, żeby doszło na razie do czegoś więcej tylko, żeby czuła się pewniej. Całowaliśmy się jeszcze kilka minut, aż do pomieszczenia wparował pan German. Od razu od siebie odskoczyliśmy.
- Przepraszam Leonie, mam sprawę do córki.
- Oczywiście, będę już szedł.
- Już?
- No tak… Nie chcę robić kłopotu. Zobaczymy się jutro. Cześć słońce – pocałowałem ją w nos.
- Pa Leoś – wyszedłem.

Violetta

- Tato co jest, aż tak pilne?
- Musimy wyjechać.
- Co? Nie.
- Violetto tak, to muszę cały czas Cię zostawiać samą, a w Madrycie będziemy się widzieć częściej. Będę wychodził do pracy na 5 godzin, a resztę będę spędzał w biurze. To dla nas łatwiejsza sytuacja.
- Nie, mam tutaj Studio, przyjaciół, chłopaka. Nie zostawię ich od tak.
- Viole… - przerwałam mu -
- Tato jestem już dorosła. Ja zostaję w Buenos Aires.
- Póki nie znajdziesz sobie kogoś do opieki, albo choćby mieszkania nie pozwolę Ci samej zostać w tym domu.
- Okej, daj mi czas do rana.
- I ani chwili dużej.
- Tak, dobranoc.
- Dobranoc.
Szybko wybrałam numer do Leona.
- Kochanie coś się stało? Przed chwilą się widzieliśmy.
- No właśnie się stało. Tata chce się przeprowadzić do Madrytu.
- Jak to? – opowiedziałam mu wszystko – Możesz zamieszkać ze mną.
- Nie León. To będzie kłopot dla Twoich rodziców i… będę Ci na pewno przeszkadzać…
- Violu, poznasz się lepiej z moimi rodzicami i zostanę najszczęśliwszym chłopakiem jeżeli będę widywał swoją księżniczkę codziennie z samego rana – to było słodkie – I nie słyszę odmowy.
- Tobie nie da się odmówić.
- To jak?
- Ostatecznie się zgadzam. Ale nie wiem co na to mój tata.
- To już zostaw mnie.
- Ale...
- Spokojnie. A teraz idź już spać. Kolorowych snów. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też, bardzo.
Obudziłam się rano dobrze wypoczęta. Zeszłam na dół i zaczęłam jeść przygotowane przez Olgę tosty.
- Dzień dobry – tata dosiadł do stołu.
- Cześć.
- Cieszę się, że zamieszkasz z Leonem – zamurowało mnie.
- Yyy?
- Jego rodzice dzwonili. Mówili, że to nie żaden kłopot. Zaopiekują się Tobą, ufam Ci.
- Dziękuję tato. Będzie wszystko dobrze.
- Mam taką nadzieję. Spakuj się jak wrócisz ze szkoły, ja mam lot o 17. Nie wiem kiedy wrócę do miasta. Na pewno wtedy, kiedy branża trochę zwolni pracę.
- Dobrze tato. Ja już idę – nie mogłam uwierzyć jak zmienił się mój tata. Jeszcze rok temu nie puszczał mnie na krok od siebie, a teraz zostawia mnie samą na kilka miesięcy do tego z chłopakiem w jednym domu. Yeey! <33 Będę sama z Leosiem! Łouułooo! – zaczęłam tańczyć taniec radości (od aut. xD).
~Dom państwa Verdasów~
Pożegnałam się już z tatą. Za godzinę wylatuje. Właśnie wchodzę do swojego pokoju. Jak na razie jest to pokój gościnny, ale pani Clara (mama Leona) powiedziała, że będę mogła go sobie przemeblować i przemalować.
Rozpakowałam się i poprawiłam wygląd. Usłyszałam wołanie „Kolacja!”, więc zeszłam na dół.
Długo rozmawiałam z panią… tzn. z Clarą, bo powiedziała, że mam nie mówić do niej żadna pani, a ni coś. Tak samo do jej męża mam zwracać się po imieniu. Rozmawiałyśmy o nowych kolekcjach ubrań, a Roberto (mąż Clary) i León cały czas narzekali. Po 21 postanowiłam się wykąpać. Wybrałam sobie nowo kupioną piżamkę.
Kiedy miałam już zakładać na siebie koszulkę, poczułam czyjeś ręce na moich biodrach.
- Wiesz, że wyglądasz bardzo seksownie? – wymruczał mi do ucha.
- Zboczeniec.
- No co?
- Ja Cię nie podglądam kiedy jesteś w samej bieliźnie.
- Nie mam nic do ukrycia, więc możesz oglądać śmiało – walnęłam go poduszką.
- Wyjdź. Przyjdę do Ciebie za chwilę.
- Jak chcesz… - przebrałam się i weszłam do jego pokoju. Leżał bez koszulki.
- Robisz to specjalnie.
- Ja?
- Nie, Królewna Śnieżka – powiedziałam z sarkazmem.
- Kotek no… Ja wiem, że jestem bardzo przystojny i w ogóle. Nie musisz się krępować.
- I jaki skromny – dodałam.
- Przyznaj się chciałabyś dotknąć mojej klaty.
- Mówiłam Ci już, że jesteś zboczony?
- Możesz mi mówić to z tysiąc razy, ale wiem, że tego chcesz.
- Niby skąd?
- Intuicja?
- Niech Ci będzie…
- Czyli jednak chcesz.
- León!
Nic nie powiedział tylko przybliżył się do mnie. Miałam chęć go pocałować. Boże… Jak on na mnie działa!? Zbliżał się strasznie powoli. Jak on lubi się ze mną droczyć. W końcu nie wytrzymałam i wpiłam się w jego usta. Oplotłam jego szyję rękoma. Po chwili same powędrowały na jego klatę. Może jednak chciałam jej dotknąć? Teraz ja się z nim podroczę.
- Dobranoc – oderwałam się od niego niechętnie.
- Już? Jest 21:50.
- Tak, chcę się wyspać. Do jutra Leoś -  wyszłam z pomieszczenia. Jego mina, bezcenna.
- Violuuuś! – pobiegł za mną – Nie rób mi tego. No proszę – zrobił maślane oczy.
- Ty zacząłeś.
- No, ale…
- Przecież nic Ci się nie stanie jak nie spędzisz ze mną godziny dłużej.
- Właśnie się stanie. Pewnie będę miał koszmary.
- Pewnie – podkreśliła jego mama – to będziesz mówił przez sen imię swojej dziewczyny – powiedziała i odeszła. Musiała usłyszeć kawałek naszej rozmowy. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Ej, ale skąd ona…?
- To słodkie – przyznałam, a on odgarnął niesforny kosmyk moich włosów.
- Kocham Cię wiesz?
- Wiem, ja Ciebie też – pocałowałam jego policzek.
- Już się nie droczysz?
- Nie… To jak? Mam zostać jeszcze trochę z Tobą, czy wolisz, żeby Ci się śniły koszmary?
- Wybieram opcję numer 1.
I tak spędziliśmy sobie razem późny wieczór. Byłam, aż tak zmęczona całym dniem, że zasnęłam w fotelu wtulona w mojego Leosia.


-----
Bardzo przepraszam, że tak późno, ale i tak ledwo się wyrobiłam.
Rozdział całkowicie poświęcony naszej Leonettce, a będzie ich więcej ^3^
Ktoś w ankiecie zagłosował, że zrobił by mi szablon na bloga. Proszę, żeby "ten ktoś" się ujawnił :)
4 komy = next ;*
~Mechi

7 komentarzy:

  1. Och boski jak zawsze <3
    Wreszcie się doczekałam upragnionego rozdziału <3
    Kocham cię <3
    Nie mogę się doczekać next :D
    Buziaczki

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zawsze świetny ♥♥♥
    Dodaj jutro nexta plisss :D
    Pozdrawiam xD
    PS: DRUGA :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli nie będę miała dużo zadane, postaram się ;)

      Usuń
  3. Ekstraaa, zresztą jak zawsze :-*

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Katrina