One Shot Leonetta cz.1 „Wszystko jest możliwe!”
Nazywam się Violetta Castillo i mam 19 lat. Chodzę do Studia On Beat i uczę się tam muzyki już 3 rok.
Moim chłopakiem jest Leon- przystojny brunet z zielonymi oczami. Cieszyłam się naszym szczęściem, aż do pewnego razu…
Nazywam się Violetta Castillo i mam 19 lat. Chodzę do Studia On Beat i uczę się tam muzyki już 3 rok.
Moim chłopakiem jest Leon- przystojny brunet z zielonymi oczami. Cieszyłam się naszym szczęściem, aż do pewnego razu…
Kolejny dzień wolnego
od Studio, ponieważ dziś mieli zdawać do
nas nowi uczniowie. Postanowiłam
zobaczyć jak im idzie, nie chciałam budzić Leosia. Zapomniałam dodać, że nie dawno wybudowali koło studia akademik dla
uczestników i każdy kto mógł dostawał pokój. Ja z moim chłopakiem
postanowiliśmy zamieszkać razem, na wszelki wypadek miałam jeden wolny pokój.
Powróćmy do tego co się zdarzyło na miejscu.
Gdy weszłam do budynku roiło się tu od nastolatków, nauczycieli dzień jak co dzień. Przypatrywałam się każdej nowej twarzy, nikogo nie poznawałam… Czekaj, wróć czy to? O nie tylko nie ona, Lara. Ciągle podrywa mi chłopaka i nie daje mi spokoju. Mam nadzieję, że nie zda! No co? Myślę co myślę- jak to idiotycznie zabrzmiało!
Kręciłam się jeszcze trochę i zauważyłam dziewczynę podobną do mnie, brunetka, zwyczajnie ubrana, uczesana w kitkę. Dziewczyna rozglądała się po Sali, miała strach w oczach. Nagle przyszedł Leon i mnie pocałował w policzek.
-Cześć skarbie!-powiedział, a ja zauważyłam że tamta nastolatka jeszcze bardziej była przerażona.
-Cześć…-nie zwracałam na niego uwagi, chciałam tylko się dowiedzieć czemu ona się tak zachowuję.
-Halo! Ziemia do Violi, na co się tak patrzysz?- Leon się odwrócił, gdy go zobaczyła uciekła. Na jej miejscu pojawił się jakiś chłopak z ciemnymi włosami.
-No wiedzę, że bardzo Ci na mnie zależy…-powiedział
-Leon to nie tak, tam była ona…
-Ale jaka znowu „ona”?-
-Poczekaj tu chwilę…-nie przedłużając rozmowy z moim ukochanym podążyłam za dziewczyną.
Gdy ją dogoniłam dostrzegłam, że płaczę. Przybliżyłam się do niej.
-Co się stało? Czy chodzi Ci o Leona?
-Nie wypowiadaj jego imienia.. Wiedziałam że tu będzie, ale co ja mam zrobić?-mówiła
-Ależ czemu? Zrobił Ci coś?-nie wiedziałam o co jej chodzi.
-Mhm…-tylko tyle usłyszałam.
-To ja zaraz z nim porozmawiam.-powiedziałam ostro.
-Nie-złapała mnie za rękę- Poczekaj. Ty jesteś jego dziewczyną, prawda?-przytaknęłam głową.
-Ucch… No dobra, to było kiedy miałam 15/16 lat może 17. Byłam szarą myszka, a on jak zwykle największym ciachem w szkole… Pewnego dnia podszedł do mnie i zaprosił na kawę…-
-To chyba dobrze?!-
-Daj mi skończyć-zamilkłam- Zaczęliśmy się spotykać, kochałam go całym sercem, lecz na jedną z imprez na którą miałam nie iść, Leon poszedł sam. Po godzinie poczułam się lepiej więc postanowiłam tam przyjść. Gdy weszłam do lokalu zobaczyłam Lena całującego się z jakąś wymalowana lalą. Podeszłam do nich, a on udawał że mnie nie zna. Następnego dnia zerwał ze mną przez telefon, rozumiesz? Kilka tygodni później tak samo zrobił z inną dziewczyną, czasami z nimi chodził nawet kilka lat, a i tak je zdradzał….-skończyła
-Chyba nie chcesz przez to powiedzieć…-
-Uważaj, nie było takiej nastolatki której nie skrzywdził. Możesz zapytać się innych dziewcząt w tym budynku większość z nich odpowie Ci to samo.- zaczęły mi napływać do oczu łzy.
-A tak właściwie to jestem Sandra.-spojrzałam na nią
-A ja Violetta-otarłam łzy i wyszłam z pomieszczenia. Chciałam sprawdzić czy to co mi opowiedziała Sandra była prawdą. Podeszłam do innej dziewczyny i spytałam o Leona.
-Chodzi Ci o tego zdrajcę, hama i babiarza? Chyba tyle mam do powiedzenia na ten temat.-odpowiedziała blondynka. A więc mnie nie oszukała, popytałam się jeszcze paru osób reakcje były podobne. Nagle ktoś złapał mnie za nadgarstek-Leon.
-Coś się stało?-zapytał
-Leon, czy ty miałeś jakąś inną dziewczynę przede mną?-
-Może jedną, a co?-„kłamca” pomyślałam.
-Ale jej nie zdradziłeś? I mów mi prawdę!-
-Przysięgam!-podniósł ręce do góry. „KŁAMCA, KŁAMCA i jeszcze raz KŁAMCA!”
Uderzyłam go w policzek i powiedziałam –Ty kłamco!- po tym rozpłakałam się i wybiegłam do parku.
Siedziałam skulona przy drzewie. Głowę schowałam między nogi. Myślałam o nim. Po kilku minutach zjawił się on, nie zauważył mnie. Usiadł na ławce, gdy niespodziewanie podeszła do niego Lara. Trochę rozmawiali i na koniec namiętnie się pocałowali, teraz już nie miałam wątpliwości. Odeszli gdzieś razem trzymając się za ręce. Byli bardzo szczęśliwi…
Byłam rozdarta od zewnątrz, pękło mi serce!
Jednak nie byłam nie zauważalna, ktoś do mnie podszedł. A tym ktosiem był ten chłopak, o którego Leon był zazdrosny.
-Co taka piękna dziewczyna robi sama w parku i dlaczego w takim humorze?
-Nie mam nastroju żeby rozmawiać, zwłaszcza z płcią przeciwną- wymamrotałam.
-HahAH śmieszna jesteś, ale naprawdę coś się stało! Opowiedz mi.. A i jestem Diego.-dodał z uśmiechem na twarzy.
-Violetta. Wiesz życie, a dokładniej to miłość.
-Miłość to taki duży Labirynt! Raz się pomylisz i już nigdy z tam tond nie wyjdziesz….-
-Hm? Skąd to znasz?-
-Sam wymyśliłem, takie filozofowanie bardzo pomaga np. w życiu…
-Piękne sformułowanie-pierwszy raz od 35 minut się uśmiechnęłam.
-Dziękuję, właśnie zdaję do Studia kocham muzykę… Ty pewnie się tu uczysz?
-Owszem.-spojrzałam na zegarek-Już 16 muszę wracać do akademiku…
-Na pewno się jeszcze zobaczymy-
-Też tak sądzę-dodałam i poszłam. Rozmyślałam o wszystkich wydarzeniach z tego dnia, z tego tygodnia, miesiąca, roku… Zamyśliłam się, że nie zauważyłam idącego przede mną chłopaka.
-Oj, przepraszam… Leon?-
- Violetto, wysłuchaj mnie. Proszę.-
-Już wiele o tobie słyszałam…-chciałam założyć słuchawki ale on mi je wyrwał i wyrzucił na trawę.
-Co ty zrobiłeś z moimi słuchawkami?-
-Violu, porozmawiajmy, ja się zmieniłem!-
-Tacy jak ty się nigdy nie zmieniają!-powiedziałam i próbowałam odejść. Usłyszałam jeszcze jego krzyk: „Wszystko jest możliwe!” Odpowiedziałam mu głośno „Gdybyś się zmienił nie okłamywał byś mnie! A teraz idź do swojej Lary…”-do oczu znowu napłynęły mi łzy.
~by Cytrynka
Co stanie się później? Czy Viola wróci do Leona, czy spróbuje zawiązać kontakt z Diegiem?
Tego dowiecie się w drugiej części! J
Gdy weszłam do budynku roiło się tu od nastolatków, nauczycieli dzień jak co dzień. Przypatrywałam się każdej nowej twarzy, nikogo nie poznawałam… Czekaj, wróć czy to? O nie tylko nie ona, Lara. Ciągle podrywa mi chłopaka i nie daje mi spokoju. Mam nadzieję, że nie zda! No co? Myślę co myślę- jak to idiotycznie zabrzmiało!
Kręciłam się jeszcze trochę i zauważyłam dziewczynę podobną do mnie, brunetka, zwyczajnie ubrana, uczesana w kitkę. Dziewczyna rozglądała się po Sali, miała strach w oczach. Nagle przyszedł Leon i mnie pocałował w policzek.
-Cześć skarbie!-powiedział, a ja zauważyłam że tamta nastolatka jeszcze bardziej była przerażona.
-Cześć…-nie zwracałam na niego uwagi, chciałam tylko się dowiedzieć czemu ona się tak zachowuję.
-Halo! Ziemia do Violi, na co się tak patrzysz?- Leon się odwrócił, gdy go zobaczyła uciekła. Na jej miejscu pojawił się jakiś chłopak z ciemnymi włosami.
-No wiedzę, że bardzo Ci na mnie zależy…-powiedział
-Leon to nie tak, tam była ona…
-Ale jaka znowu „ona”?-
-Poczekaj tu chwilę…-nie przedłużając rozmowy z moim ukochanym podążyłam za dziewczyną.
Gdy ją dogoniłam dostrzegłam, że płaczę. Przybliżyłam się do niej.
-Co się stało? Czy chodzi Ci o Leona?
-Nie wypowiadaj jego imienia.. Wiedziałam że tu będzie, ale co ja mam zrobić?-mówiła
-Ależ czemu? Zrobił Ci coś?-nie wiedziałam o co jej chodzi.
-Mhm…-tylko tyle usłyszałam.
-To ja zaraz z nim porozmawiam.-powiedziałam ostro.
-Nie-złapała mnie za rękę- Poczekaj. Ty jesteś jego dziewczyną, prawda?-przytaknęłam głową.
-Ucch… No dobra, to było kiedy miałam 15/16 lat może 17. Byłam szarą myszka, a on jak zwykle największym ciachem w szkole… Pewnego dnia podszedł do mnie i zaprosił na kawę…-
-To chyba dobrze?!-
-Daj mi skończyć-zamilkłam- Zaczęliśmy się spotykać, kochałam go całym sercem, lecz na jedną z imprez na którą miałam nie iść, Leon poszedł sam. Po godzinie poczułam się lepiej więc postanowiłam tam przyjść. Gdy weszłam do lokalu zobaczyłam Lena całującego się z jakąś wymalowana lalą. Podeszłam do nich, a on udawał że mnie nie zna. Następnego dnia zerwał ze mną przez telefon, rozumiesz? Kilka tygodni później tak samo zrobił z inną dziewczyną, czasami z nimi chodził nawet kilka lat, a i tak je zdradzał….-skończyła
-Chyba nie chcesz przez to powiedzieć…-
-Uważaj, nie było takiej nastolatki której nie skrzywdził. Możesz zapytać się innych dziewcząt w tym budynku większość z nich odpowie Ci to samo.- zaczęły mi napływać do oczu łzy.
-A tak właściwie to jestem Sandra.-spojrzałam na nią
-A ja Violetta-otarłam łzy i wyszłam z pomieszczenia. Chciałam sprawdzić czy to co mi opowiedziała Sandra była prawdą. Podeszłam do innej dziewczyny i spytałam o Leona.
-Chodzi Ci o tego zdrajcę, hama i babiarza? Chyba tyle mam do powiedzenia na ten temat.-odpowiedziała blondynka. A więc mnie nie oszukała, popytałam się jeszcze paru osób reakcje były podobne. Nagle ktoś złapał mnie za nadgarstek-Leon.
-Coś się stało?-zapytał
-Leon, czy ty miałeś jakąś inną dziewczynę przede mną?-
-Może jedną, a co?-„kłamca” pomyślałam.
-Ale jej nie zdradziłeś? I mów mi prawdę!-
-Przysięgam!-podniósł ręce do góry. „KŁAMCA, KŁAMCA i jeszcze raz KŁAMCA!”
Uderzyłam go w policzek i powiedziałam –Ty kłamco!- po tym rozpłakałam się i wybiegłam do parku.
Siedziałam skulona przy drzewie. Głowę schowałam między nogi. Myślałam o nim. Po kilku minutach zjawił się on, nie zauważył mnie. Usiadł na ławce, gdy niespodziewanie podeszła do niego Lara. Trochę rozmawiali i na koniec namiętnie się pocałowali, teraz już nie miałam wątpliwości. Odeszli gdzieś razem trzymając się za ręce. Byli bardzo szczęśliwi…
Byłam rozdarta od zewnątrz, pękło mi serce!
Jednak nie byłam nie zauważalna, ktoś do mnie podszedł. A tym ktosiem był ten chłopak, o którego Leon był zazdrosny.
-Co taka piękna dziewczyna robi sama w parku i dlaczego w takim humorze?
-Nie mam nastroju żeby rozmawiać, zwłaszcza z płcią przeciwną- wymamrotałam.
-HahAH śmieszna jesteś, ale naprawdę coś się stało! Opowiedz mi.. A i jestem Diego.-dodał z uśmiechem na twarzy.
-Violetta. Wiesz życie, a dokładniej to miłość.
-Miłość to taki duży Labirynt! Raz się pomylisz i już nigdy z tam tond nie wyjdziesz….-
-Hm? Skąd to znasz?-
-Sam wymyśliłem, takie filozofowanie bardzo pomaga np. w życiu…
-Piękne sformułowanie-pierwszy raz od 35 minut się uśmiechnęłam.
-Dziękuję, właśnie zdaję do Studia kocham muzykę… Ty pewnie się tu uczysz?
-Owszem.-spojrzałam na zegarek-Już 16 muszę wracać do akademiku…
-Na pewno się jeszcze zobaczymy-
-Też tak sądzę-dodałam i poszłam. Rozmyślałam o wszystkich wydarzeniach z tego dnia, z tego tygodnia, miesiąca, roku… Zamyśliłam się, że nie zauważyłam idącego przede mną chłopaka.
-Oj, przepraszam… Leon?-
- Violetto, wysłuchaj mnie. Proszę.-
-Już wiele o tobie słyszałam…-chciałam założyć słuchawki ale on mi je wyrwał i wyrzucił na trawę.
-Co ty zrobiłeś z moimi słuchawkami?-
-Violu, porozmawiajmy, ja się zmieniłem!-
-Tacy jak ty się nigdy nie zmieniają!-powiedziałam i próbowałam odejść. Usłyszałam jeszcze jego krzyk: „Wszystko jest możliwe!” Odpowiedziałam mu głośno „Gdybyś się zmienił nie okłamywał byś mnie! A teraz idź do swojej Lary…”-do oczu znowu napłynęły mi łzy.
~by Cytrynka
Co stanie się później? Czy Viola wróci do Leona, czy spróbuje zawiązać kontakt z Diegiem?
Tego dowiecie się w drugiej części! J
Super pisz dalej
OdpowiedzUsuńSuper pisz dalej
OdpowiedzUsuńŁał, aż pomyślałam PIERWSZY raz o Leonie źle. Super, pisz dalej
OdpowiedzUsuńSuper tylko niech leonetta będzie razem piss ☺
OdpowiedzUsuń