czwartek, 6 lutego 2014

#14 - To był tylko sen...




Violetta

I nagle obudziłam się. Przetarłam oczy z wrażenia. Nie mogłam uwierzyć, że coś takiego mi się przyśniło. Trochę zboczony sen… Za dużo telewizji, Violu! Nagle nasunęło mi się milion pytań do głowy. Po chwili uświadomiłam sobie, że wracałam z ojcem z Madrytu. Kiedy przyjechaliśmy do domu od razu zasnęłam. Chciałabym, żeby mój sen był rzeczywistością. Ale tak nigdy nie będzie. Dostałam stypendium do Studia On Beat. Nikt nie zwraca tam na mnie uwagi. Nie mam przyjaciół… Jestem, aż tak nieśmiała, że wstydzę się zaśpiewać piosenki na lekcjach. Uważają mnie za jakąś idiotkę. Czemu moje życie jest takie trudne?
Po wykonaniu porannych czynności zjadłam śniadanie i ruszyłam do szkoły. Lekcje strasznie się dłużyły.
- Violetto, zaśpiewaj nam swoją piosenkę na zaliczenie – powiedziała moja nauczycielka, a zarazem ciocia Angie.
Wszyscy zaczęli się śmiać. Byli pewni, że znowu będę chciała zaliczać piosenkę po lekcji, bo nie chcę tego robić publicznie. To wszystko mnie denerwowało. Zebrałam w sobie siły i wstałam. Podeszłam do keyboardu i zaczęłam śpiewać Hoy Somos Mas. Wszystkim szczęki opadły kiedy skończyłam.
- Bardzo ładnie Violetto. Zaliczam na 6 – powiedziała moja ciocia i się uśmiechnęła.
- Dziękuję – powiedziałam i usiadłam na jednym z krzesełek.
Gdy zajęcia ze śpiewu się skończyły mogłam spokojnie pójść do domu. Wzięłam jeszcze komórkę ze swojej szafki i wyszłam ze Studia. Usłyszałam dźwięk nowej wiadomości. Odblokowałam telefon i przeczytałam:

Violu, muszę pojechać z Ramallo do Chile na tydzień. Będzie z Tobą Olga i Angie. Przepraszam, że się nie pożegnałem, ale zawiadomiono mnie przed chwilą. Zadzwonię wieczorem. Kocham Cię :)
Yhh… - westchnęłam – Te ciągłe wyjazdy taty. No trudno… Ledwo wiążemy koniec z końcem – mówiłam do siebie w myślach. W pewnym momencie poślizgnęłam się. Zamknęłam oczy z przerażenia, bo wiedziałam, że zaraz zderzę się z podłożem. Lecz poczułam czyjeś ręce na moich plecach. Otworzyłam oczy i ujrzałam Jego. León Verdas, najprzystojniejszy chłopak jakiego widziałam w życiu. Nigdy nie miałam odwagi z nim porozmawiać, a nawet chociażby powiedzieć „Cześć”. Chyba ze względu na moją nieśmiałość.
- Nic Ci nie jest? – zapytał troskliwie.
- Nie, nie… - powiedziałam lekko speszona i podniosłam się – Dziękuję.
- Nie ma za co… - sytuacja zrobiła się lekko niezręczna – Jestem León.
- Violetta – podaliśmy sobie ręce.
- Może Cię odprowadzę?
- Emm… Nie, poradzę sobie. Tylko sprawiłabym Ci kłopot…
- To będzie dla mnie wielka przyjemność – Czy ja dobrze słyszę? Powiedział, że odprowadzenie mnie będzie dla Niego przyjemnością. Aaaaa! W środku cała darłam się ze szczęścia.
- No, dobrze…
Szliśmy nie w ciszy, aż wreszcie wzięłam się na odwagę.
- Nie wolałbyś teraz siedzieć ze swoją paczką? No wiesz… Nikt na mnie nie zwraca uwagi – wypaliłam. Boże.. Ale ja jestem głupia.
- Na pewno? Bo ja w Studio, zawsze patrzę się tylko na Ciebie – poczułam, że się rumienię. Zaraz znowu się okaże, że to wszystko jest snem i nie będzie tak pięknie. Uszczypnęłam się w ramię. Awww! To nie jest sen. Czy ja mu się podobam?
- Weź tak nie mów, bo będę zraz czerwona.
- Na pewno pięknie się rumienisz – i znowu moje policzki zżera ogień.
- León!
- No co?
Doszliśmy do mojego domu.
- To tutaj – zatrzymałam się – Może wejdziesz?

- Nie chcę się narzucać… - wtedy otworzyły się drzwi od mojego domu, a w nich stanęła Olga.
- Violu – zaczęła i spojrzała się na Leona – Może zaprosisz swojego kolegę na obiad?
- Yhm… Tak. To, co… Wejdziesz?
- Jasne.
Moja ciocia już siedziała przy stole.
- Cześć Angie – podeszłam do niej i pocałowałam ją w policzek.
- Co taka radosna?
- Csii…
- Co? – spytała szeptem.
- León jest w kuchni z Olgą.
- León!? León Verdas? – krzyknęła szeptem.
- Tak.
- Violu… Tak się cieszę, że znalazłaś przyjaciela – uśmiechnęłam się – Może powstanie coś więcej – powiedziała.
- Angie!
- Dobra już nic nie mówię – zaśmiała się.
- No, muszę powiedzieć, że León bardzo dobrze sobie radzi w kuchni – krzyknęła uradowana Olgunia i przyniosła nam talerze, na których widniał pięknie pachnący kurczak.
- O, Angie. Nie wiedziałem, że tu – zaczął, ale przerwała mu moja ciocia.
- Tak, jestem ciocią Violetty. Nie było okazji mówić o tym w Studiu.
Zjedliśmy obiad i zaprowadziłam Leona do mojego pokoju.
- Wow. Ale masz tu… różowo – zaśmiałam się.
- Od dawna myślę, żeby zmienić kolor ścian na – zamyśliłam się – fioletowy?
- W sumie… - León podszedł do keyboardu – Mogę?
Kiwnęłam głową na tak. Zaczął grać Voy Por Ti. Dzisiaj śpiewał ją na zaliczeniu. Jest piękna.



Es por lo momentos que parezco invisible
Y solo yo entiendo lo que me hiciste
Mirame bien, dime quien es el mejor

Cerca de ti, irresistible
Una actuacion, poco creible
Mirame bien, dime quien es el mejor

Hablemos de una vez
Yo te veo pero tu no ves
En esta historia todo esta al reves
No me importa esta vez
Voy Por Ti , Voy..
Hablemos de una vez
Siempre cerca tuyo estare
Aunque no me veas mirame,
No me importa esta vez
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Voy Por Ti

Se que hay momentos
Que parecen posibles
Una mirada , un gesto irrestitible
Mirame bien, dime quien es el mejor

No te das cuenta,
No son compatibles
Quita la venda
Que a tus ojos impide
Mirame bien, dime quien es el mejor

Hablemos de una vez
Yo te veo pero tu no ves
En esta historia todo esta al reves
No me importa esta vez
Voy Por Ti , Voy..
Hablemos de una vez
Siempre cerca tuyo estare
Aunque no me veas mirame,
No me importa esta vez
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Voy Por Ti



W refrenie dołączyłam do niego. Nasze głosy pięknie się dopełniały. Nie myślałam, że jedna piosenka zaśpiewana z Leonem wywoła u mnie tyle radości.
- Dziękuję León.
- Za co?
- Za to, że chciałeś mnie poznać, bo tak to… Nie przyjaźniłabym się tu z nikim.
- I będę chciał poznawać dalej – przytulił mnie. Nie opierałam się. Poczułam jego ciepło i perfumy.
Kiedy León poszedł do domu, rzuciłam się na łóżko i uśmiechnęłam się do siebie.
- Jak to się stało, że w jeden dzień moje życie wywróciło się do góry nogami? – zapytałam siebie samej na głos. Poczułam wibrujący telefon w mojej kieszeni.
- Halo? – zapytałam gdy kliknęłam zieloną słuchawkę.
- Cześć córeczko.
- Hej tato.
- Jak tam u Ciebie?

- Wspaniałe. Zaprzyjaźniłam się z pewnym chłopakiem. Ma na imię León…
- Z Leonem Verdasem?
- Tak, a to nie dobrze?
- Właśnie przeciwnie. Znam jego rodziców. Spotykamy często się na wyjazdach służbowych. Pewnie jutro się z nimi spotkam na konferencji. Bardzo się cieszę. León to dobry chłopak.
- Też tak sądzę.
- Kochanie będę już kończył. Jeżeli jutro nie zadzwonię, to znaczy, że jestem bardzo zajęty, więc nie przejmuj się.
- Okej. Dobranoc.
- Dobranoc.
Odłożyłam telefon i zaczęłam pisać w pamiętniku.

Drogi pamiętniku,
Bardzo si
ę cieszę, że poznałam Leona. Znam go zaledwie kilka godzin, a już strasznie go polubiłam. Mam wrażenie, że się jestem w nim zakochana. Ale tak szybko? Serce nie sługa… Oby tylko ktoś nie zepsuł naszej przyjaźni. Bardzo mi na niej zależy.
Dobranoc,
Viola :*
Po chwili znowu zadzwonił telefon. Nie znany. Hm?
- Słucham?
- Cześć Violu. Tu León.
- Hej… Skąd masz mój numer?
- To już moja słodka tajemnica – zaśmiał się.
- Dobra, dobra i tak się dowiem. A tak w ogóle to pewnie coś chciałeś powiedzieć skoro dzwonisz – byłam strasznie ciekawa.
- Tak… Bo chciałem się zapytać czy…
- León mów, bo zżera mnie ciekawość.
- Pójdziesz ze mną na koktajl do Resto?
- Jasne – uśmiechnęłam się.
- Okej. To czekaj na mnie przed Studiem po lekcjach.
- Dobrze. Dobranoc.
- Słodkich snów, dobranoc.
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! Piszczałam ze szczęścia i zaczęłam skakać po łóżku.
- Violu coś się stało? – do pokoju wbiegła Olga.
- Nie, wszystko w porządku. Przepraszam, że zaczęłam się tak drzeć.
- Jesteś zakochana to normalne – przytuliła mnie.
- Skąd wiesz, że jestem… - Zaraz, co!? Czy ja się właśnie powiedziałam, że jestem w nim zakochana?
- Znam Cię na wylot kruszynko. Opowiadaj.
- Jutro idę z nim na koktajl po lekcjach.
- Kochanie moje! Jesteś już taka duża – znowu mnie przytuliła.
- Dobrze Olgo… Dusisz!
- Przepraszam. No idź już spać.
- Tak, już idę.
Olga wyszła, a ja przebrałam się w pidżamę i odpłynęłam do krainy Morfeusza. Śnił mi się León.
           

------
Hahaha :D Nie spodziewaliście się tego! Nagły zwrot akcji. Tak, tak. Te 13 rozdziałów to był tylko sen Violi :P Tylko się nie gniewajcie :3
Podsyłajcie pomysły jak złączyć Leonettkę :**

~Mechi





6 komentarzy:

  1. No, ale mi ulżyło, że Leon jest jednak taki sam jaki był :) Proszę o dalej i może byś zerknęła blog, który prowadzę z przyjaciółką? W następnym komentarzu, dam ci link ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nasz blog nazywa się: leonetta4ever

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze trochę się zawiodłam że to tylko sen :/

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Katrina