Violetta
Zbudziły mnie jasne promienie słońca. Lekko przetarłam oczy
i podniosłam się do pozycji siedzącej. Przypomniałam sobie o wczorajszym dniu.
Poszliśmy zwiedzać. Chłopaki zaproponowali wspinaczkę. León, o mało się nie
zabił, więc zrezygnowaliśmy z tego. Zrobiliśmy się głodni, więc poszliśmy
poszukać jakiegoś lokalu w centrum. Kiedy byliśmy już w restauracji zamówiliśmy
sobie pizzę. Chłopaki upaprali się jak dzieci, dlatego ja i Lu śmiałyśmy się na
całe pomieszczenie, aż w końcu kazano nam opuścić lokal. W drodze powrotnej
Maxi wylądował w fontannie, Broduay wpadł na starszego pana, który zaczął go
bić laską. Ten dzień zaliczam do najbardziej szalonych na świecie.
Zauważyłam, że mój wspaniały chłopak zaczyna się już budzić. Otworzył swoje piękne paczadełka i spojrzał na mnie.
- Dzień dobry książę.
- Cześć księżniczko – lekko musną moje usta.
- Co dzisiaj robimy? – spytałam pełna energii i skierowałam się w stronę szafy.
- No nie wiem… Kochanie dzisiaj środa – poruszał śmiesznie brwiami, na co ja się zaśmiałam.
- Musisz poczekać do wieczora.
- Ale -
- Nie ma żadnego „ale”. Pójdę z dziewczynami się poopalać, a ty się czymś zajmij z chłopakami.
- No dobra…
Ucałowałam jego policzek i poszłam się przebrać. Zeszłam na dół i wyjęłam jogurt z lodówki. Zaczęłam go próbować. Był obrzydliwy! Spojrzałam na spód kubka. 5.09.2008 Strzeliłam wielkiego facepalma. Kto trzyma w domu przeterminowany jogurt!? Szybko go wyrzuciłam i napiłam się tylko kawy. Straciłam apetyt. Po chwili zeszły dziewczyny. Zgodziły się z moją propozycją. Chłopaki poszli gdzieś się przejść, a my zabrałyśmy koce i ruszyłyśmy nad jezioro. Rozłożyłyśmy się na gorącym piasku i rozkoszowałyśmy się tą chwilą, aż do czasu.
Po kilku chwilach poczułam na swoim ciele coś w stylu lepkiej mazi. Otworzyłam oczy i ujrzałam małego chłopca, który rzucał we mnie mokrym piaskiem.
- Em… Przepraszam? Mógłbyś we mnie tym nie rzucać? – zapytałam grzecznie.
- Nee – odpowiedział i rzucił we mnie ponownie.
- Jak myślisz, że będziesz sobie ze mną tak pogrywał to się grubo mylisz! Gdzie ty masz matkę, co!? – dobra może trochę mnie poniosło, bo chłopiec zaczął strasznie płakać.
- Przepraszam nie chciałam na Ciebie krzyczeć – podniosłam się do niego.
- Viola co się dzieje? - spytała mnie Natalia – wskazałam gestem na chłopca.
- Zgubiłeś się? – zapytała moja przyjaciółka.
- Chbbaa… - powiedział po cichu.
- Chodź poszukamy Twoich rodziców – powiedziałam i wzięłam chłopca za rękę. Naty ruszyła za mną – Jak wygląda Twoja mama?
- Ma jaśee wloki i duzee ocka. Alee teaz nie ma tu ej.
- To gdzie jest?
- W domu. Jeet ze mnom niaania.
- Niania?
- Taak i jest chłopcykiem.
- Emm? – moja przyjaciółka chyba nie za bardzo rozumiała chłopca.
- A jak masz na imię?
- Celio.
- No dobrze… Celio.
- A ty jak mas na imiem?
- Ja nazywam się Violetta, a to jest Naty.
- Łaadne macje imjona.
- Dziękujemy. Twoje też jest śliczne – powiedziała Natalia.
- To może – nie zdążyłam wypowiedzieć się do końca, bo usłyszałam krzyki Federa.
- O, dziewczyny! Znalazłyście Celia. Jak dobrze.
- Nigdy nam tak nie uciekaj – powiedział Marco.
- To znaczy, że wy jesteście jego niańkami? – spytała ze zdziwieniem Naty.
- Tak, a co? 5 peso na godzinę od głowy – powiedział mój chłopak.
- Sami macie mózgi na poziomie 6-latka, a pilnujecie dziecko!? – spytałam oburzona.
- Oj, nie przesadzaj kochanie…
- Niech Ci będzie. Ale macie go pilnować!
- Jasne…
Zauważyłam, że mój wspaniały chłopak zaczyna się już budzić. Otworzył swoje piękne paczadełka i spojrzał na mnie.
- Dzień dobry książę.
- Cześć księżniczko – lekko musną moje usta.
- Co dzisiaj robimy? – spytałam pełna energii i skierowałam się w stronę szafy.
- No nie wiem… Kochanie dzisiaj środa – poruszał śmiesznie brwiami, na co ja się zaśmiałam.
- Musisz poczekać do wieczora.
- Ale -
- Nie ma żadnego „ale”. Pójdę z dziewczynami się poopalać, a ty się czymś zajmij z chłopakami.
- No dobra…
Ucałowałam jego policzek i poszłam się przebrać. Zeszłam na dół i wyjęłam jogurt z lodówki. Zaczęłam go próbować. Był obrzydliwy! Spojrzałam na spód kubka. 5.09.2008 Strzeliłam wielkiego facepalma. Kto trzyma w domu przeterminowany jogurt!? Szybko go wyrzuciłam i napiłam się tylko kawy. Straciłam apetyt. Po chwili zeszły dziewczyny. Zgodziły się z moją propozycją. Chłopaki poszli gdzieś się przejść, a my zabrałyśmy koce i ruszyłyśmy nad jezioro. Rozłożyłyśmy się na gorącym piasku i rozkoszowałyśmy się tą chwilą, aż do czasu.
Po kilku chwilach poczułam na swoim ciele coś w stylu lepkiej mazi. Otworzyłam oczy i ujrzałam małego chłopca, który rzucał we mnie mokrym piaskiem.
- Em… Przepraszam? Mógłbyś we mnie tym nie rzucać? – zapytałam grzecznie.
- Nee – odpowiedział i rzucił we mnie ponownie.
- Jak myślisz, że będziesz sobie ze mną tak pogrywał to się grubo mylisz! Gdzie ty masz matkę, co!? – dobra może trochę mnie poniosło, bo chłopiec zaczął strasznie płakać.
- Przepraszam nie chciałam na Ciebie krzyczeć – podniosłam się do niego.
- Viola co się dzieje? - spytała mnie Natalia – wskazałam gestem na chłopca.
- Zgubiłeś się? – zapytała moja przyjaciółka.
- Chbbaa… - powiedział po cichu.
- Chodź poszukamy Twoich rodziców – powiedziałam i wzięłam chłopca za rękę. Naty ruszyła za mną – Jak wygląda Twoja mama?
- Ma jaśee wloki i duzee ocka. Alee teaz nie ma tu ej.
- To gdzie jest?
- W domu. Jeet ze mnom niaania.
- Niania?
- Taak i jest chłopcykiem.
- Emm? – moja przyjaciółka chyba nie za bardzo rozumiała chłopca.
- A jak masz na imię?
- Celio.
- No dobrze… Celio.
- A ty jak mas na imiem?
- Ja nazywam się Violetta, a to jest Naty.
- Łaadne macje imjona.
- Dziękujemy. Twoje też jest śliczne – powiedziała Natalia.
- To może – nie zdążyłam wypowiedzieć się do końca, bo usłyszałam krzyki Federa.
- O, dziewczyny! Znalazłyście Celia. Jak dobrze.
- Nigdy nam tak nie uciekaj – powiedział Marco.
- To znaczy, że wy jesteście jego niańkami? – spytała ze zdziwieniem Naty.
- Tak, a co? 5 peso na godzinę od głowy – powiedział mój chłopak.
- Sami macie mózgi na poziomie 6-latka, a pilnujecie dziecko!? – spytałam oburzona.
- Oj, nie przesadzaj kochanie…
- Niech Ci będzie. Ale macie go pilnować!
- Jasne…
~3 godziny później~
Suszę sobie włosy po długiej kąpieli. Lu stoi obok mnie i
poprawia sobie makijaż. Jest dopiero południe, a mój kochany chłopak nie może wytrzymać
bez stosunku ze mną. Reszta zdecydowała wyjść na karaoke.
Zauważyłam, że nie mam swojej piżamy, więc szybko popędziłam do pokoju w samym ręczniku. Otworzyłam szufladę i zaczęłam szukać stroju. Poczułam czyjeś ręce i jak mój ręcznik opada. Delikatne wargi Leona muskały moją szyję. Można się domyślić co stało się później.
Zauważyłam, że nie mam swojej piżamy, więc szybko popędziłam do pokoju w samym ręczniku. Otworzyłam szufladę i zaczęłam szukać stroju. Poczułam czyjeś ręce i jak mój ręcznik opada. Delikatne wargi Leona muskały moją szyję. Można się domyślić co stało się później.
---
Nareszcie mi się udało! Czekaliście 2 tygodnie na rozdział, wiem. Bardzo, bardzo, bardzo przepraszam :c Mam nadzieję, że teraz się jakoś zbiorę i będę częściej próbowała dodawać.
---
Pisałam dzisiaj klasówkę z matmy. Pani powiedziała, że test jest bardzo łatwy, ale to był jakiś koszmar! Wczoraj się uczyłam i wiedziałam wszystko, a dzisiaj wszystko nagle wyparowało mi z głowy. Jak będzie 3 to ja będę skakać z radości. Trzymajcie kciuki!
---
Lajk? Violetta Forever
Besos,
Mechi :**
Super rozdział. !!
OdpowiedzUsuńWarto bylo czekać :-)
Życzę weny :-)
Świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńJak każdy ;>
Czekam na następny ;*
Proszę zrób tak by Viola myślała że jest w ciąży a tak naprawdę to bedzie góz
OdpowiedzUsuń~~Paulaaa:*
Ok, nawet dobry pomysł, Dzięki ;3
UsuńSuper
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział tak jak zawsze!!!!!!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać tego bloga :) jest genialny :)