czwartek, 3 kwietnia 2014

#27 Pomożesz mi z walizkami?



Violetta

Lekko zsunęłam się na podłogę. Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. To za wcześnie – przeszło mi przez myśl – Nie dam rady – załkałam. Znowu wszystko się wali.
Po chwili krzyknęłam sama do siebie – Weź się w garść dziewczyno!
Zadzwoniłam do swojej najlepszej przyjaciółki.
- Hej Fran. Proszę przyjdź.
- Cześć. Co się stało?
- Ja… Ja jestem w ciąży.
- CO!?
- Fran nie drzyj się tak…
- Sorki… Już idę do Ciebie, trzymaj się.
Wyszłam z łazienki. Skierowałam się do pokoju i schowałam do biurka zużyte testy. Położyłam się na łóżku, lecz po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Zbiegłam na dół i otworzyłam drzwi mojej przyjaciółce. Zaprowadziłam ją do swojego pokoju i zaczęłyśmy rozmowę.
- Vilu… ale jak to?
- J-j-ja nie wi-i-em Fran…
- Musisz powiedzieć Leonowi – powiedziała stanowczo.
- Ale ja…
- Nie ma, ale. Już nie pamiętasz, co było WTEDY?
- Tak… Tak masz rację. Muszę mu powiedzieć.
- No i to  ja rozumiem! Kochana lecę już. Luca chciał, żebym mu pomogła w barze. Powodzenia.
- Dzięki. Uwielbiam Cię!
- Ja Ciebie też!
~*~
Umówiłam się już z Leonem. Ubrałam się w to. Teraz idę w stronę parku, gdzie mamy się spotkać. Mam nadzieję, że nie stchórzę.
~*~
Gdy przechodziłam krętą uliczką między kwiatami zauważyłam Leona. Stał z Larą, która przyciągnęła go do siebie i pocałowała. Nie mogłam dalej na to patrzeć.
- Nienawidzę Cię! – krzyknęłam i ze łzami w oczach szybko zawróciłam. Usłyszałam tylko ciche „Violetta…”. Gdy dobiegałam do domu ktoś pociągnął mnie za rękę. Odwróciłam się i zobaczyłam bruneta.
- Zostaw mnie.
- Violu to nie tak.
- A jak?
- To ona mnie pocałowała, nie ja ją. Chciałem się odsunąć, ale -
- Ale co? Nie wiesz jak to boli León.
- Nie chciałem tego Violetto.
- Rozstańmy się, tak będzie lepiej – powiedziałam i weszłam szybko do domu. Pomyślałam, że może to wszystko działo się za szybko. Nie powinniśmy tak wcześnie wylądować w łóżku. To w ogóle nie powinno mieć miejsca. Ale teraz jedno pytanie. Jak wychowam to dziecko? No jak? Sama?
Usłyszałam pukanie do drzwi. Wiedziałam, że to León, ale zaryzykowałam i otworzyłam.
- Mogę wejść?
- Masz 5 minut… - wpuściłam go i poszliśmy do mojego pokoju.
- Nie możemy się rozstać. Kocham Cię. Nigdy nie czułem czegoś takiego do innej osoby.
- León, ja… Nie wiem co mam o tym myśleć. To bardzo mnie zabolało, ale… Sama sobie nie poradzę.
- Ale z czym sobie nie poradzisz?
- Bo, bo… Bo ja… Znaczy ty będziesz… i ja…
- No powiedz to.
- … - wzięłam głęboki oddech i powiedziałam – Jestem w ciąży – automatycznie schowałam twarz w dłoniach i usiadłam na łóżku – Wiem, jestem nieodpowiedzialna, nie wzięłam tabletek, a ni nic. Teraz przeze mnie będziesz miał problemy… Jesteśmy jeszcze za młodzi na dziecko… Ja… -
- Csii… - objął mnie, a ja wtuliłam się w jego tors – Damy radę.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też, bardzo.

León

Violetta trochę zaskoczyła mnie tą wiadomością… Ale co miałem zrobić? Chciałbym z nią stworzyć rodzinę, ale czy to nie za wcześnie? W każdym razie, muszę być teraz przy niej.
- León…
- Słucham Violuś?
- Musimy powiedzieć rodzicom.
- Tak, wiem.
- Może zaprosimy ich jutro na kolację?
- Dobrze. U Ciebie czy u mnie?
- Może być u mnie.
*Następnego dnia, 18:00*

Przyszedłem z rodzicami do domu mojej dziewczyny. Siedzimy właśnie przy stole, śmiejemy się i rozmawiamy. Zaraz nie będzie tak zabawnie – pomyślałem.
- Mamo, tato, panie Germanie. Chcielibyśmy coś Wam powiedzieć – wziąłem się na odwagę, wstałem od stołu, podobnie zrobiła Violetta.
- Bo ja… - zaczęła Viola.
- Violetta jest w ciąży – dokończyłem.
- CO!? – wykrzyknął jej ojciec – Nie zgadzam się na to! Ty! – zwrócił się do mnie – Jak mogłeś ją zapłodnić? A ty! – wskazał na Violettę – Wynoś się z tego domu! Nie będę niańczył Twojego bachora! Teraz!
Violetta ze łzami w oczach opuściła salon, a ja za nią. Udałem się z nią do jej pokoju. Zaczęła wyrzucać swoje ciuchy z szafy.
- Violu, co ty robisz?
- Wyprowadzam się!
- A niby gdzie?
- Ja… ja… nie wiem – opadła bezradnie na podłogę.
- Możesz zamieszkać u mnie.
- Nie León…
- Proszę – dotknąłem jej lekko różowego policzka.
- No dobrze – odparła po chwili zastanowienia - Pomożesz mi z walizkami?
- Oczywiście.
Cały czas nie mogłem uwierzyć, jak zachował się jej własny ojciec.
Pomogłem znieść Violettcie walizki i wyszliśmy z moimi rodzicami.
- Violu nie martw się – pocieszała ją moja mama.
- Pomożemy Ci – dodał mój ojciec.
- Dziękuje Wam bardzo – powiedziała ze sztucznym uśmiechem.
~*~
Violetta chciała spać w pokoju gościnnym, więc przygotowałem jej pokój. Gdy wychodziłem już z łazienki usłyszałem Violę.
- Leoś…
- Coś się stało? – zapytałem wchodząc do jej pokoju.
- Możesz ze mną spać? – zapytała robiąc oczka numer 3 (oczy kota w butach xD)
- Oczywiście skarbie.
Już po chwili leżeliśmy wtuleni w siebie. Czułem jej oddech na mojej klatce piersiowej, czułem jej ciało, czułem ją całą. Chciałbym tak codziennie.
                              


 ---
Rozdział moim zdaniem krótki. Obiecuję, że następny będzie dłuższy ;3
Zły German! :( Ja wiem, że skrzywdziłam jego fanów... i wgl. Ale no.. tak jakoś wyszło.
Zagłosowaliście, żeby Violetta urodziła dziewczynkę. Ok :) Wasza decyzja jest do spełnienia ;D
Besos,
Mechi ;**

12 komentarzy:

  1. Super rozdział :-)
    German nie ładnie !!! :-P
    Jestem ciekawa dalszego rozwinięcia się historii :-)
    Masz talent
    Życzę weny ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny! Germi zły, lubię go takiego!
    Rodzice Leónka kochani!

    Nie to żeby coś, ale California to stan w USA w którym leży Los Angeles.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny <3 Masz talent ;* Już nie mogę się nexta doczekać <3 Całuję ;* /Katarina

    OdpowiedzUsuń
  4. Roobi się ciekawie! <3
    Czekam z niecierpliwością na next! <3
    http://violettameganleon.blogspot.com/ <-- zapraszam <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny jest ten rozdział :)
    Wszystko pięknie napisane :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Boskii rozdział <3
    Bardzo mi się podoba twój blog :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezus! Wchodzę i nowy rozdział, czytam i co? Pisze beznadziejny komentarz.
    Vilu i stan błogosławiony <333
    León troskliwy <333
    Germi zły, kocham go takiego!

    I co do ankiety myślę, że powinnaś Chicago. W końcu Los Angeles już jest w każdym opowiadaniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam takie pytanko.
      Czy już będziesz pisała leonettaq?
      I czy byś mi udostępniła? xD
      Uwielbiam tego bloga ;*

      Usuń
  8. No no extra !!! Bardzo mi się podoba twoje opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. No super ci powiem piszesz najlepsze rozdziały mam nadzieje że szybko zleci czas a leonetta będzie miała własne mieszkanie i oczywiście żeby violu szybko urodziła życzę weny na nieskończonom ilość rozdziałów
    Polecam bloga Od nienawiści do miłości :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział jak zawsze czekam na next. Ewe

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Katrina