Violetta
Lekko uchyliłam powieki i zobaczyłam, że nie znajduję się w
swoim pokoju jak zawsze. No tak… Wszystkie wspomnienia z wczoraj wróciły. Jak
on mógł mi to zrobić?
Dlaczego zawsze są pytania, na które nie ma odpowiedzi? Dlaczego człowiek nie może żyć spokojnie i szczęśliwie? Dlaczego jest zawsze jakieś „ale”? Nie rozumiem tego. Czasami czuję się jakbym była głupsza od 4-letniego dziecka…
Odwróciłam głowę w lewą stronę i zobaczyłam mojego chłopaka.
Boże… Jak to pięknie brzmi ^.^ Mogę to powtarzać godzinami…
Mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak!
Dobra trochę przesadziłam…
- Leoooś… - wtuliłam się w jego tors.
- Skarbie, już nie śpisz?
- Nie.
- Kocham Cię.
- Wiem, o tym – uśmiechnęłam się.
- Uwielbiam Twój uśmiech – powiedział po chwili, a ja się zarumieniłam.
~3 miesiące później~
Jestem właśnie w drodze do Chicago. Tak, właśnie Chicago. Od 2 miesięcy zaczęłam pracę z firmą, ponieważ nie utrzymuje kontaktów z ojcem i sama muszę o siebie dbać. Oczywiście pracę znalazłam w branży muzycznej. Wydałam wszystkie moje oszczędności. Bardzo zależy mi na tej pracy. Już trochę mnie wypromowano i chcą, abym stała się bardzo sławną osobą. Nie wiem czy tego chcę, ale León namówił mnie do tego. Powiedział, że będzie mnie wspierał, a przede wszystkim, że mam anielski głos i ta praca czeka na mnie. Bardzo go za to kocham. Mój cudowny chłopak znalazł sobie prace i ciężko haruje. Już niedługo przyleci do USA!
Na razie będę mieszkała sama. No chyba, że liczy się też dziecko… A no właśnie. Za tydzień idę do lekarza, żeby sprawdzić płeć dziecka. Bardzo się denerwuję. Już trochę widać mój brzuch. Kupiłam sobie trochę luźniejsze ciuszki, a dziewczyny pomogły mi w wyborze. Obiecały mi, że będziemy do siebie dzwoniły 2-3 razy w tygodniu, ponieważ rozmowy do Stanów są strasznie drogie.
Dlaczego zawsze są pytania, na które nie ma odpowiedzi? Dlaczego człowiek nie może żyć spokojnie i szczęśliwie? Dlaczego jest zawsze jakieś „ale”? Nie rozumiem tego. Czasami czuję się jakbym była głupsza od 4-letniego dziecka…
Odwróciłam głowę w lewą stronę i zobaczyłam mojego chłopaka.
Boże… Jak to pięknie brzmi ^.^ Mogę to powtarzać godzinami…
Mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak, mój chłopak!
Dobra trochę przesadziłam…
- Leoooś… - wtuliłam się w jego tors.
- Skarbie, już nie śpisz?
- Nie.
- Kocham Cię.
- Wiem, o tym – uśmiechnęłam się.
- Uwielbiam Twój uśmiech – powiedział po chwili, a ja się zarumieniłam.
~3 miesiące później~
Jestem właśnie w drodze do Chicago. Tak, właśnie Chicago. Od 2 miesięcy zaczęłam pracę z firmą, ponieważ nie utrzymuje kontaktów z ojcem i sama muszę o siebie dbać. Oczywiście pracę znalazłam w branży muzycznej. Wydałam wszystkie moje oszczędności. Bardzo zależy mi na tej pracy. Już trochę mnie wypromowano i chcą, abym stała się bardzo sławną osobą. Nie wiem czy tego chcę, ale León namówił mnie do tego. Powiedział, że będzie mnie wspierał, a przede wszystkim, że mam anielski głos i ta praca czeka na mnie. Bardzo go za to kocham. Mój cudowny chłopak znalazł sobie prace i ciężko haruje. Już niedługo przyleci do USA!
Na razie będę mieszkała sama. No chyba, że liczy się też dziecko… A no właśnie. Za tydzień idę do lekarza, żeby sprawdzić płeć dziecka. Bardzo się denerwuję. Już trochę widać mój brzuch. Kupiłam sobie trochę luźniejsze ciuszki, a dziewczyny pomogły mi w wyborze. Obiecały mi, że będziemy do siebie dzwoniły 2-3 razy w tygodniu, ponieważ rozmowy do Stanów są strasznie drogie.
Wow super ;-)
OdpowiedzUsuńŚwietnie się czyta twoje opowiadanie♥
Cudo <3 pięknie piszesz !!!
OdpowiedzUsuńRezerwuje sobie miejsce .Zaraz wracam :D
OdpowiedzUsuńOna w ciąży :D
UsuńW końcu :D
Nie wiem czemu ale wyczuwam że coś się wydarzy .....z tymi perfumami .Leon przyjeżdżaj szybko do USA !!!
Tak więc nic dodać nic ująć rozdział boszki <333
Pozdrawiam :*
To się nazywa zwrot akcji o 180 stopni ...
OdpowiedzUsuńświetne <3
z niecierpliwością czekam na next ! <3
super rozdział :*, czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńzaczepisty rozdział,czytam twojego bloga od początku,ale nie mam czasu komentować ;*,czekam na next i zapraszam do mnie: milosc-leonetta.blogspot.com
OdpowiedzUsuńRozdzialik fajny! :D
OdpowiedzUsuńA co do ankiety "Rose" naprawdę!
Jack I fly, I fly
Zaraz będziesz pływać Rose! XD
Imprezka była!!!
A tak to czekam na jakąś akcje.
S.C
super
OdpowiedzUsuńsuper
i
jeszcze
raz
super