poniedziałek, 26 maja 2014

Rodział #4



Wróciłam do domu obładowana torbami. Oczywiście musiałam wpaść w salonie na mojego ojca, który właśnie wrócił z wyjazdu.
- Cześć Violu.
- Hej…
- Gdzie byłaś?
- W sklepie.
- Z kim?
- Z koleżanką.
- Znam?
- Tato! Może już koniec tego wywiadu?
- Yhh… Idź rozpakuj te torby, zaraz obiad.
- Ok.
Ruszyłam do swojego pokoju. Dzięki Kathy zapomniałam o tej sprawie z Leonem. Ale wiem, że będzie mi trudno wybić samego Leona z głowy.
Moją szczególną uwagę przykuło zdjęcie stojące na moim biurku. Byłam na nim ja z Leonem. Mieliśmy wtedy z… 12 lat. Uwielbiam to zdjęcie.
- Tak bardzo Cię kocham – szepnęłam sama do siebie.
~*~
Kolacja przebiegała w nijakiej atmosferze. Jade gadała cały czas o swoim nowym sklepie, który otworzyła dzięki mojemu tacie. Ja jeździłam widelcem po talerzu i czekałam na jedzenie.
- Violetto, za pół godziny przyjeżdżają do nas ważni goście. Mają córkę w Twoim wieku -
- Co? I dopiero teraz mi to mówisz? – przerwałam mu - Po, co tu czekam skoro mogłabym się już przygotowywać!?
- Nie denerwuj się…
- Dobra, idę się przebrać – powiedziałam obojętnie.
Założyłam na siebie czarną, dzisiaj kupioną sukienkę oraz upięłam włosy w kok. Mam nadzieję, że ta dziewczyna będzie w miarę ogarnięta i będzie dało się z nią pogadać.
Usłyszałam dzwonek do drzwi i po woli zeszłam na dół. Otworzył mój tata. Wchodzący ludzie od razu zaczęli rozmowę z moim ojcem. Zauważyłam blondynkę – kogoś mi przypominała. Po chwili odwróciła się. Teraz wiedziałam już kto to. Na samą widok dziewczyny uśmiechnęłam się.
- Kathy! – przytuliłam przyjaciółkę.
- Violu! Nie wierzę.
- Ja też. Widzisz jakie mamy szczęście – uśmiechnęłam się.
- Dziewczyny, Wy się znacie?
- Tak.
-Może nam opowiecie przy stole jak się poznałyście? – zaproponowała jak zgaduję mama Kathy.
- Yyy… Nie, może kiedy indziej. To bardzo długa historia – powiedziała blondynka, a ja pociągnęłam ją za rękę do mojego pokoju.
- Ślicznie wyglądasz – powiedziałyśmy na równi i wybuchłyśmy śmiechem.
- Co robimy?
- Nie wiem… Masz szlugi?
- Tak… Nie! Nie, Kathy.
- To masz czy nie masz?
- Mam, ale Ci ich nie dam… Zastanawiałam się nad tym długo i myślę, że tak nie powinno wyglądać nasze życie. Ja chce być tą Violettą, co wcześniej. Chce być przy swoich przyjaciołach, przeżywać z nimi piękne chwile, a nie tak jak teraz…
- Jasne. Chyba skorzystam z Twojego pomysłu.
Przytuliłam moją przyjaciółkę i uśmiechnęłam się lekko. Chciałabym, żeby Fran tu teraz była. Tak strasznie się od niej oddaliłam. Ogólnie od całej naszej paczki. Muszę to naprawić.
- Dziewczyny! – usłyszałyśmy krzyki z dołu.
- Idziemy! – odkrzyknęłam – Czego mogą chcieć? Jak myślisz Kat?
- Nie mam pojęcia.
Zeszłyśmy po schodach trzymając się poręczy i po chwili znalazłyśmy się w salonie.
- O co chodzi? – zapytała blondynka, a nasi rodzice wstali.
- Słuchajcie, postanowiliśmy, że skoro już się znacie… Wyślemy Was do szkoły z internatem.
- Co!? – krzyknęłyśmy na równi.
- Spokojnie. To tylko wyjazd do Szwecji na dwa lata… - powiedziała Jade.
- Tylko? Wysyłacie nas na dwa lata do Europy! Do kraju którego nie znamy!?
- Oh… Przesadzacie. Pojutrze wylatujecie o ósmej. Macie jutro dzień wolny na pakowanie i pożegnania. A teraz już lećcie do pokoju – powiedział tata Kat.
~*~
Włoszka po woli wchodziła krętymi schodami na strych. Weszła do starego i lekko zakurzonego pomieszczenia, zapaliła lampkę stojącą na starej komodzie i przykucnęła przy wielkiej skrzynce. Dmuchnęła lekko powietrzem, aby oczyścić ją z kurzu. Kluczyk potrzebny do otwarcia wyjęła wcześniej ze swojej szuflady. Teraz przekręciła zamek i otworzyła brązową, pozłacaną klapę. Wyjęła z środka czarny album, na którym widniał wielki napis „Amigos para siempre”.
Francesca zabrała przedmiot do swojego pokoju i przysiadła na łóżku. Powoli przewracała kartki albumu. Oglądała piękne zdjęcia z jej przyjaciółką Violettą. Przypominała sobie piękne momenty z dzieciństwa i mimowolnie wypuściła kilka łez.

Kiedy miała już wyjąć zdjęcie z oprawki usłyszała swoją komórkę. Spojrzała na wyświetlacz – Vilu

Brunetka nie wiedziała, co ma zrobić. Lecz po chwili odebrała dzwoniący telefon.
- Halo, Fran? – usłyszała zapłakany głos przyjaciółki.
- Tak. Coś się stało, że dzwonisz do mnie o tej porze?
- Ja wyjeżdżam…
- Jak to?
- Nasi rodzice, znaczy moi i Kathy wysyłają nas do szkoły z internatem w Szwecji.
- Kto to Kathy? Ta blondynka, z którą Cię widziałam ostatnio?
- Tak, to ona.
- Violu… Nie wiem, co powiedzieć.
- Francesca, ja przepraszam, że oddaliłam się tak od Ciebie. Po prostu coś we mnie pękło. Już tak nie mogłam…
- I co teraz wolisz chodzić ze swoją nową przyjaciółeczką na papieroska? – zapytała zdenerwowana dziewczyna.
- Nie! Fran, ja chcę być taka jak dawniej. Błagam pomóż mi. Został mi tylko jeden dzień… Ja wiem, że wszystko zwaliłam, ale próbuję to jakoś naprawić.
- Nie potrafię się na Ciebie gniewać kochana – włoszka lekko pociągnęła nosem – Spotkamy się jutro w Resto o 10? Zadzwonię po resztę.
- Okey. Będę na pewno.
- To do jutra.
- Dziękuję Fran.
- Nie ma za co. Buziaki.
- Dobranoc.
~*~
Obudziłam się lekko niewyspana. Pomaszerowałam do łazienki i nalałam wody do wanny. Po chwili moje ciało mogło się już trochę odprężyć. Umyłam się malinowym żelem, a włosy tego samego zapachu szamponem. Gdy wysuszyłam się, założyłam przygotowany strój.
- Dzień dobry – powiedział tata z uśmiechem, gdy weszłam do kuchni. Nic nie odpowiedziałam.
- Coś się stało? Ej… Kochanie.
Zjadłam śniadanie i spojrzałam na zegarek – 9:47 Wyszłam z domu i skierowałam się w stronę Resto Bandu. Szłam sobie spokojnie spacerkiem i słuchałam muzyki. Nagle zaczęło padać, więc przyśpieszyłam tępa i po chwili znalazłam się w Resto. Byli tam wszyscy – cała nasza paczka. Dosiadłam się do nich i wybełkotałam ciche „Cześć”.
- Powiedziałam im już Violu… - odparła włoszka.
Nastała grobowa cisza. Nikt nie wiedział co powiedzieć. A nawet bał się odezwać.
- Chciałam Wam powiedzieć, że ten wyjazd jest najgorszą rzeczą w moim życiu. Nigdy nie chciałam Was opuszczać, ani tego wspaniałego miasta, jakim jest Buenos Aires. Chciałam Wam też obiecać, że na pewno tu wrócę. Nie wiem kiedy, ale obiecuję. Błagam dziewczyny tylko nie patrzcie – powiedziałam patrząc na moje przyjaciółki, które były już bliskie płaczu – Przepraszam.
- Violetto, to nie Twoja wina – zaczął Maxi.
- Tak – poparli go chłopcy.
- Miśka? – zapytałam.
Wszyscy się do mnie przytulili. Pewnie wyglądało to komicznie, ale nikt z nas nie miał humoru na śmianie. Nasze spotkanie trwało do godziny trzynastej. Pożegnałam się z przyjaciółmi z bólem i wróciłam do domu. Jakaś cząstka mnie cieszy się, że mi wybaczyli, ale druga… Mówi, że muszę coś zrobić. Tylko co?
~*~ Następnego dnia, 7:30 ~*~
Wstałem bardzo wcześnie specjalnie, żeby zobaczyć się z Violettą. Chcę ją jeszcze raz zobaczyć. Nie wyobrażam sobie dwóch lat bez niej.
Kilka minut nie minęło, a znalazłem się w wielkiej hali. Szukałem wzrokiem szatynki. W pewnym momencie zobaczyłam ją jak siedzi na swojej walizce i rozmawia z jakąś blondynką. Podszedłem do nich.
- Violu… Możemy porozmawiać? – zapytałem.
- T-tak – powiedziała zaskoczona moim widokiem.
- Chciałem się jeszcze raz pożegnać.
- Leon… Powiedziałam Ci, żebyś mnie zostawił.
- Niestety nie mogę spełnić Twojej prośby. Kocham Cię -
- Po przyjacielsku.
- Nie -
- Tak. Ja Ciebie też i chcę, żeby między nami było w porządku.
- Ja też tego chcę. To, co? Przyjaciele?
- Przyjaciele – odpowiedziała i przytuliła mnie mocno.
Czułem, że mam w rękach cały swój świat, który nagle mnie opuszcza.
~*~
Jesteśmy już na miejscu. Podróż minęła bardzo szybko i bez problemów. Strasznie mi smutno, że moi rodzice mi to zrobili. Violetta też nie jest bardzo szczęśliwa, chociaż pogodziła się z Leonem.
- Kat, idę się wykąpać.
- Okey – odparłam i położyłam się na łóżku.
Po chwili zaczął dzwonić telefon Violi. Spojrzałam niepewnie na wyświetlacz – Leon
Chyba Viola mnie nie zabije – przeszło mi przez myśl i odebrałam telefon.
- Hej. Tu Kathy. Viola jest teraz w łazience, więc odebrałam…
- Cześć. Powiesz jej żeby później do mnie oddzwoniła?
- Jasne.
- A co tam u Was?
- Dajemy radę. Nic nie jest takie jak w Buenos…
- Podoba się Wam chociaż pokój?
- Może być… Powiem Ci, że Viola zawaliła sobie całą komodę Twoimi zdjęciami, a całą podróż przegadała o Tobie.
- Dobrze wiedzieć – zaśmiał się.
- Kaaaat! Nie żyjesz! – krzyknęła moja przyjaciółka z łazienki.
- Oj tam! – odkrzyknęłam. Słyszałam jak Leon lekko się śmieje.
- Leon. A tak teraz na poważnie. Kochasz ją?
- …



---
Nareszcie! Napisałam! Yeeeeaaaah!
Rozdział pisany w kilku narracjach. Nie wyszedł tak jak chciałam, ale jako taki jest. Nie wiem czy w tym tygodniu pojawi się jeszcze rozdział. Może zacznę go pisać już jutro i w sobotę lub niedzielę go wstawię. W piątek nie mogę - mam festyn szkolny. Przygotowania ruszyły pełną parą i mam trochę mniej czasu. Mam nadzieję, że wybaczycie, że rozdziału nie było, aż przez 9 dni :'>
Kocham <3
Ola ;**

5 komentarzy:

  1. Boskie *.*

    Zapraszam do mnie : http://leonettaleonyviolettta.blogspot.com/

    ~ Tini Verdas.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudeńko !!! :* Super ! , rewelacyjny rozdział !!! ;)
    czekam na next !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowite!!! Zapraszam na mojego bloga :). Rozdział przecudny!
    Monika<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne, warto było czekać <33
    One wrócą z tego internatu, prawda ?
    Powiedz, że tak!

    Rozdział na prawdę świetny, ciekawi mnie co odpowie Leooś ...
    Zazdro talentu i czekam na next! ;*

    http://violettameganleon.blogspot.com/ <-- zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak wrócą z internatu, o to się nie martw ; )
    Powiem Ci, że będzie coraz lepiej ;3
    Powoli będę łączyć Leonettkę, ale na razie będą przyjaciółmi.
    Besos :**

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Katrina