sobota, 17 maja 2014

Rozdział #3



Włóczyłam się po mieście bez celu.
O, patrzcie! To córka tego słynnego milionera Germana Castillo – takie głosy słyszałam za swoimi plecami. Ludzie wytykali mnie palcami, bo taka „osobistość” nie może przecież chodzić po mieście bez ochrony, z rozmazanym makijażem, ze smutkiem wymalowanym na twarzy, w prostych ciuchach. To przecież takie oczywiste… ;-;
Moje życie stało się bez sensu. Zawsze próbowałam iść dalej, nie poddawać się, ale to wszystko mnie już przerasta.
Wróciłam do domu i przebrałam się w inne ciuchy. Założyłam czarną bluzę, aby nikt mnie nie rozpoznał, zaciągnęłam kaptur na głowę, schowałam swojego iphone’a do kieszeni i wyszłam z mieszkania.
Bardzo długo chodziłam bez celu. Zauważyłam kiosk – wstąpiłam do niego. Czemu by nie spróbować? – pomyślałam.
- Poproszę cienkie, mentolowe – powiedziałam do ekspedientki.
- Masz ukończone 18 lat?
- Tak – musiałam skłamać.
- Poproszę dowód.
- Nie mam przy sobie.
- W takim razie nie mogę Ci sprzedać papierosów.
Bez zastanowienia wyszłam z kiosku i szłam gdzieś przed siebie.
- Ej, młoda! – usłyszałam krzyki z tyłu, odwróciłam się – Tobie też nie chciała sprzedać?
Zobaczyłam dziewczynę w swoim wieku. Miała długie blond włosy i bladą twarz.
- Ta… - odpowiedziałam.
- Czemu chcesz palić?
- Nie Twój interes – odpowiedziałam obojętnie.
- Ej, weź…. Jestem Kathy – powiedziała i wyciągnęła do mnie rękę.
- Violetta – uścisnęłam jej dłoń.
- Problemy w domu czy w szkole?
- To i to.
- Mam tak samo. Ej, zaraz… Czy ty nie jesteś przypadkiem córką tego milionera Castillo?
- Tak. Weź mi tylko o tym nie przypominaj.
- Jest, aż tak źle?
- Nawet nie wiesz jak.
Przez dłuższy czas rozmawiałyśmy o swoim życiu. Kathy ma bardzo podobny problem, jak ja. Jej rodzice interesują się tylko pracą, chłopak, w którym jest zakochana wyznał jej miłość, a później całował się z inną.
- Chodź – powiedziała i zaczęła mnie ciągnąć za rękę.
- Gdzie?
- Do mojej miejscówki. Przesiadują tam czasami goście z liceum, ale to nic.
- Czyli to nie tylko Twoja miejscówka…
- Była moja, ale oni tam wtargnęli bez powodu. W sumie dla mnie to plus, bo mają szlugi.
- Od kiedy palisz?
- Od jakiegoś miesiąca. Normalnie nigdy bym tego nie zrobiła, ale sama wiesz jakie jest moje życie.
- Tak, mam to samo.
Po kilu minutach doszłyśmy do małego osiedla. Wyglądało na strasznie stare i zaniedbane. Kathy prowadziła nas między wąziutkimi uliczkami, aż wreszcie doszłyśmy. Za wielką, rozpadającą się już kamienicą stało dwóch gości.
- O widzę, że mamy nową towarzyszkę – odezwał się jeden.
- Zamknij się. Przyszłam tylko po towar.
- Ile?
- Jak na razie 4.
- 90 peso.
Blondynka podała chłopakowi wyznaczoną cenę i otrzymała cztery paczki papierosów.
- Dzięki – schowała je do swojego plecaka – Chodź, zbieramy się – powiedziała do mnie i ruszyłyśmy.
- Fajnych masz kolegów – powiedziałam z sarkazmem.
- To nie są moi koledzy. Jak mi nudno, to tu przychodzę. No i dla towaru.
- Zapytam prosto z mostu. Ćpasz?
- Nie! Coś ty. Aż tak mnie jeszcze nie porąbało.
- Spoko…
- A tak w ogóle to trzymaj – podała mi dwie paczki.
- Muszę Ci oddać kasę.
- Nie trzeba.
- Ale…
- Przyjaźnimy się, tak?
- Tak.
- No i masz odpowiedź.
Wyjęłam z paczki papierosa i zapaliłam. Poczułam się lepiej. A może jednak gorzej?


~*~
- Młoda wymienimy się numerami?
- Ta, daj komórkę.
Po chwili wbijałam już swój numer na iphone’a Kathy, a ona na mój.
- To, co. Spotkamy się jutro?
- Jasne… Wiesz gdzie jest Szkoła 83? Dawniej Studio.
- Tak. Mój brat się tam uczył.
- Przyjdziesz tam jutro o 14? Kończę akurat zajęcia.
- Dobra, jak kończę 13:30. Będę na Ciebie czekała przed wejściem.
- Spoko, to narka – odparłam i ruszyłam do domu.
~*~
Obudziło mnie brzęczenie budzika. Yh… dzisiaj wraca tata z Jade. Muszę gdzieś schować papierosy, żeby się nie skapnęli. Po ich ukryciu zjadłam śniadanie, umyłam i ubrałam się trochę inaczej niż zwykle. Skąd ja mam takie ciuchy? Mniejsza… A właśnie muszę się wybrać na zakupy. Może Kathy ze mną pójdzie? Wyjęłam ze swojej skarbonki 1500 peso (350 zł) i włożyłam do kieszeni w moim plecaku.  
W drodze do szkoły zauważyłam chłopaków. Zaczęłam iść szybciej, żeby żaden z nich mnie nie zauważył. Gdy weszłam do szkoły uspokoiłam się trochę. Odłożyłam rzeczy do szafki i wzięłam potrzebne mi książki.
Czułam na sobie wzrok uczniów i nauczycieli. Niestety, ale potrzebna mi była taka zmiana. Po woli weszłam do klasy i zajęłam miejsce na końcu pod ścianą. Nauczycielka zaczęła coś mówić, ale ja nie zwracałam na to uwagi. Poczułam wibracje mojego telefonu. Delikatnie wyciągnęłam go z kieszeni moich spodni. Dostałam sms’a od Kathy.
K: Co tam Violu?
V: Jestem teraz na matmie i profesorka strasznie przynudza.
K: Ja mam teraz chemie ;)
V: Kathy, pójdziemy razem do centrum handlowego? ;3
K: Jasne. Też miałam taki plan.
- Castillo! Co ty robisz? Oddawaj mi tą komórkę.
- Już, już… - przewróciłam oczami i podałam nauczycielce urządzenie.
- Odbierzesz ją po zajęciach w sekretariacie.
- Mhm…
Reszta lekcji ciągnęła się i ciągnęła. Z dziewczynami w ogóle nie rozmawiałam. To było okropne. I to, że dostałam jedynkę z historii też. Pewnie dostanę w domu opieprz.
Skierowałam się do sekretariatu w celu odebrania mojej komórki.
- Dzień dobry. Przyszłam po telefon.
- Poproszę nazwisko.
- Castillo.
- Castillo… Proszę. Mam nadzieję, że więcej nie będziesz musiała odbierać u mnie tego urządzenia. Taka porządna dziewczyna jak ty…
- Ta... Do widzenia.
Gdy tylko wyszłam przed budynek zapaliłam papierosa. Po chwili zauważyłam blondynkę. Podeszłam do niej.
- Hej.
- O, cześć – przywitałyśmy się buziakiem w policzek.
- To, co idziemy?
- Ok, chodźmy.
Zamówiłyśmy sobie taxi i za kilka minut byłyśmy już w centrum handlowym.
~*~
- Dziewczyny… Ja mam jakieś zwidy, czy to była Violetta?
- Tak, to ona…
- Szkoda mi jej…
- Zmieniła się o 180 stopni i to w jeden dzień – powiedziała Fran.
- To nasza wina – odparła ze smutkiem Ludmiła.
- Nie. To wina Leona.
- Zgadzam się z Naty – poparła mnie Camila.
- Idę do niego.
- Nie, Natalia pogorszysz tylko sprawę!
Nie słuchałam już ich i ruszyłam w stronę chłopaków.
- León! Chodź no tu.
- Co chcesz?
- Co zrobiłeś Violi?
- Ja? Nic.
- A kto się całował z gwiazdeczką szkoły?
- To ona mnie pocałowała.
- Nie wiem czy mogę Ci wierzyć.
- Możesz. Błagam porozmawiaj z Violettą. Wczoraj powiedziała, że coś do mnie czuje. Zależy mi na niej.
- Człowieku, czy ty widziałeś jak ona wygląda? To wszystko Twoja wina.
- To wy się wczoraj z nią posprzeczałyście.
- Ale ona cierpi przez Ciebie. Zobacz, już znalazła sobie nową przyjaciółeczkę. Jeszcze do tego pali… Wiesz jaką ona ma sytuację w domu. Jak zacznie brać narkotyki?
- Violetta nie jest, aż tak naiwna.
- Nie wiem, co o tym myśleć…
- Musimy coś zrobić.
- Tylko co?


---
Rozdział jak obiecałam dłuższy :)
Violetta trochę zeszła na psy... :/ Ja wiem, pomyślicie, że już wszystko zwaliłam i Viola taka zostanie, ale nie. W rozdziale 4 lub 5 coś się wydarzy, a potem trochę zacznie się układać w jej życiu. Nie powiem Wam, co stanie się dalej ;)
Wstawiłam ankietę. Czy chcecie, żeby Violetta była zakochana w Leonie czy w kimś innym. Oczywiście to jest blog o Leonettcie i z Leonem będzie na pewno, ale na ten moment kogo ma wybrać. Głosujcie ;3
Z mojej strony to na razie wszystko. Miłego weekendu :>
Ola :**


9 komentarzy:

  1. Genialny ^^
    Kocham <3
    Piszesz świetnie, tylko pozazdrościć :)
    Zapraszam do mnie na nowy rozdział
    Zycze weny i czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział obłędny !
    Masz talent!
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Rewelacja!!!
    genialnie piszesz! , opłacało się czekać ! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny, cudooo ;D
    czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostałaś nominowana do LBA
    Szczegóły : leonettaqq.blogspot.com
    pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam pytanie. Kiedy kolejny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana moja Olu
    Masz ogromny talent pisarski.
    No ale Viola niestety zeszła na psy. Ale i tak świetnie piszesz. Czekam na jeszcze.
    Genialny pomysł ze zwykłą szkołą.
    Na kolejny rozdział czekam od 2 dni i mam nadzieję, że dziś w końcu się pojawi :*
    /Alexa :**

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Katrina