Rozdział dedykuję Liv Blanco :3
- Violetta, to nie jest dobry pomysł – mówił mi to już od
paru minut Leon – Zrozum, nie dasz rady. Miałam wrażenie jakby cały czas chciał
mnie do tego zniechęcić.
- A ja wiem, że dam sobie radę. Studia to jedyna moja szansa – odpowiedziałam i usiadłam na kanapie obok mojego chłopaka.
- Przemyśl to proszę Cię – złapał mnie za rękę i ucałował ją – Przecież zawsze Ci pomogę – dodał.
- Wiem, Leon. Ale nie chcę Cię wykorzystywać… - dotknęłam moją ręką skroni i jeszcze raz zebrałam myśli – Potrzebuję dobrze płatnej pracy.
- Ale jeżeli pójdziesz na prawo, będziesz mogła pracować dopiero za cztery lata – powiedział zdenerwowany.
- A stypendia? Podobno można dużo otrzymać… - odpowiedziałam nie wiedząc, co sama mówię. Potrzebowałam pomocy. I to od teraz.
- Błagam, przemysł to Violu – ucałował mój policzek i wyszedł z domu. Jeszcze tego mi brakowało.
Skierowałam się do kuchni w celu zjedzenia posiłku. Niestety lodówka świeciła pustkami. Oh Kathy… Naprawdę nie mogłaś zrobić zakupów podczas mojej nieobecności?
- Wychodzę! – krzyknęłam, aby usłyszała mnie moja współlokatorka. Założyłam trampki i wzięłam z półki klucze od samochodu. Zamknęłam drzwi od domu i ruszyłam w stronę granatowego pojazdu. Otworzyłam go i wsiadłam do środka. Kluczki włożyłam do stacyjki i przekręciłam. Zmieniłam bieg i ruszyłam. Włączyłam jeszcze radio i uchyliłam lekko szybę.
Miasto dziś było bardzo zatłoczone. Sama nie wiem czemu. Dojechanie do najbliższego marketu zajęło mi około dwudziestu minut. Zaparkowałam na parkingu przed sklepem i wysiadłam z auta. Nacisnęłam kłódkę na pilocie przy kluczach i skierowałam się do budynku.
Wyjęłam monetę z portfela, aby dzięki niej odblokować jeden z wózków. Wybrałam się na początek na dział chemiczny. Wzięłam do ręki żel pod prysznic i otworzyłam kapselek. Wciągnęłam przyjemny dla mojego nosa zapach i zdecydowałam, że właśnie kupię ten. Odłożyłam przedmiot do wózka i ruszyłam dalej.
- Violetta! – usłyszałam krzyk i odwróciłam się. Zobaczyłam moją przyjaciółkę włoszkę. O ile mogę ją jeszcze nazwać przyjaciółką.
- Witaj Fran – powiedziałam i uśmiechnęłam się niemrawo – Ty też robisz zakupy? – zapytałam jak ta totalna idiotka. No jasne, że robi zakupy! Przecież jest w sklepie Violetto!
- Tak - spuściła wzrok – Ale skoro już Cię spotkałam to… Chciałam Cię przeprosić za moje zachowanie podczas konkursu.
- Już dobrze Fran – odpowiedziałam widząc smutek na jej twarzy – Przyjaciółki? – zapytałam z nadzieją. W końcu jest mi bardzo potrzebna.
- Przyjaciółki – uśmiechnęła się i mnie przytuliła – Dostałaś może propozycję pracy w Londynie? – zapytała już pełna radości.
- Nie – odparłam i przygryzłam dolną wargę – Będę szukała pracy w Buenos.
- Może praca modelki?
- Co? Ja i modeling? – wskazałam palcem na siebie, a ona pokiwała twierdząco głową – To żart prawda? – zaśmiałam się.
- Nie – skwitowała z powagą – Dzisiaj jest casting. Jeżeli chcesz możesz jeszcze zdążyć się zapisać.
~To dlatego były korki~ pomyślałam. Nie jestem tego pewna.
- A ja wiem, że dam sobie radę. Studia to jedyna moja szansa – odpowiedziałam i usiadłam na kanapie obok mojego chłopaka.
- Przemyśl to proszę Cię – złapał mnie za rękę i ucałował ją – Przecież zawsze Ci pomogę – dodał.
- Wiem, Leon. Ale nie chcę Cię wykorzystywać… - dotknęłam moją ręką skroni i jeszcze raz zebrałam myśli – Potrzebuję dobrze płatnej pracy.
- Ale jeżeli pójdziesz na prawo, będziesz mogła pracować dopiero za cztery lata – powiedział zdenerwowany.
- A stypendia? Podobno można dużo otrzymać… - odpowiedziałam nie wiedząc, co sama mówię. Potrzebowałam pomocy. I to od teraz.
- Błagam, przemysł to Violu – ucałował mój policzek i wyszedł z domu. Jeszcze tego mi brakowało.
Skierowałam się do kuchni w celu zjedzenia posiłku. Niestety lodówka świeciła pustkami. Oh Kathy… Naprawdę nie mogłaś zrobić zakupów podczas mojej nieobecności?
- Wychodzę! – krzyknęłam, aby usłyszała mnie moja współlokatorka. Założyłam trampki i wzięłam z półki klucze od samochodu. Zamknęłam drzwi od domu i ruszyłam w stronę granatowego pojazdu. Otworzyłam go i wsiadłam do środka. Kluczki włożyłam do stacyjki i przekręciłam. Zmieniłam bieg i ruszyłam. Włączyłam jeszcze radio i uchyliłam lekko szybę.
Miasto dziś było bardzo zatłoczone. Sama nie wiem czemu. Dojechanie do najbliższego marketu zajęło mi około dwudziestu minut. Zaparkowałam na parkingu przed sklepem i wysiadłam z auta. Nacisnęłam kłódkę na pilocie przy kluczach i skierowałam się do budynku.
Wyjęłam monetę z portfela, aby dzięki niej odblokować jeden z wózków. Wybrałam się na początek na dział chemiczny. Wzięłam do ręki żel pod prysznic i otworzyłam kapselek. Wciągnęłam przyjemny dla mojego nosa zapach i zdecydowałam, że właśnie kupię ten. Odłożyłam przedmiot do wózka i ruszyłam dalej.
- Violetta! – usłyszałam krzyk i odwróciłam się. Zobaczyłam moją przyjaciółkę włoszkę. O ile mogę ją jeszcze nazwać przyjaciółką.
- Witaj Fran – powiedziałam i uśmiechnęłam się niemrawo – Ty też robisz zakupy? – zapytałam jak ta totalna idiotka. No jasne, że robi zakupy! Przecież jest w sklepie Violetto!
- Tak - spuściła wzrok – Ale skoro już Cię spotkałam to… Chciałam Cię przeprosić za moje zachowanie podczas konkursu.
- Już dobrze Fran – odpowiedziałam widząc smutek na jej twarzy – Przyjaciółki? – zapytałam z nadzieją. W końcu jest mi bardzo potrzebna.
- Przyjaciółki – uśmiechnęła się i mnie przytuliła – Dostałaś może propozycję pracy w Londynie? – zapytała już pełna radości.
- Nie – odparłam i przygryzłam dolną wargę – Będę szukała pracy w Buenos.
- Może praca modelki?
- Co? Ja i modeling? – wskazałam palcem na siebie, a ona pokiwała twierdząco głową – To żart prawda? – zaśmiałam się.
- Nie – skwitowała z powagą – Dzisiaj jest casting. Jeżeli chcesz możesz jeszcze zdążyć się zapisać.
~To dlatego były korki~ pomyślałam. Nie jestem tego pewna.
~*~
- I jak wypadłam? – zapytałam przytulając przyjaciółkę.
- Byłaś świetna. Na pewno Cię przyjmą – odpowiedziała mi z uśmiechem.
Tak. Zgodziłam się na casting po długiej namowie Francesci. W sumie to cieszę się z mojego wyboru. Tylko teraz najgorsze… Czekać na wyniki.
Wróciłam do domu z czterema ‘siatkami’. Położyłam je na podłodze i zapaliłam światło, ponieważ w domu było ciemno jak w… Nie powiem gdzie.
- Kathy! Pomożesz mi!? – krzyknęłam ściągając buty.
- Już lecę! – odkrzyknęła i po chwili pojawiła się przy mnie – Jak tam casting? – zapytała biorąc dwie reklamówki.
- Dobrze – odpowiedziałam – Zaraz. Skąd wiesz?
- W Internecie roi się od Twoich zdjęć. No i Michelle.
- Kim jest Michelle? – wzięłam do rąk resztę zakupów i zaniosłam na blat do kuchni.
- To początkująca modelka. Wszyscy są nią zachwyceni – powiedziała – No i oczywiście Tobą – dodała z uśmiechem.
- Myślisz, że mi się uda? Wiesz jak bardzo potrzebuję pieniędzy.
- Tak, wiem że ich potrzebujesz. Ale nie sądzisz, że praca modelki może przynieść Ci dużo frajdy? – spytała, a ja pokiwałam zdziwiona głową – Wywiady, sesje, nowe znajomości!
- Ale mi to nie jest potrzebne. Do szczęścia jest mi potrzebny tylko Le… - nie zdążyłam powiedzieć zdania do końca, bo przerwał mi czyjś głos.
- Ktoś mnie wołał? – poczułam ręce w okolicach moich bioder – Gratuluję kochanie – powiedział mi na ucho. Uśmiechnęłam się lekko i odwróciłam w jego stronę. Pocałowałam go w usta i objęłam dłońmi szyję.
- Już się nie gniewasz? – zapytałam zdziwiona.
- Ale ja się nie gniewałem. Tylko prosiłem, żebyś to przemyślała – odparł – A tak na serio, kto Cię zmusił? – zaśmiał się.
- Sama zdecydowałam – skłamałam.
- Nie wieżę – odpowiedział i dotknął mojego nosa.
- No dobra. Fran mnie namówiła – powiedziałam prawdę i wzięłam się za chowanie produktów do lodówki.
Poczułam wibracje w mojej kieszeni. Odblokowałam urządzenie i weszłam w wiadomości.
- I jak wypadłam? – zapytałam przytulając przyjaciółkę.
- Byłaś świetna. Na pewno Cię przyjmą – odpowiedziała mi z uśmiechem.
Tak. Zgodziłam się na casting po długiej namowie Francesci. W sumie to cieszę się z mojego wyboru. Tylko teraz najgorsze… Czekać na wyniki.
Wróciłam do domu z czterema ‘siatkami’. Położyłam je na podłodze i zapaliłam światło, ponieważ w domu było ciemno jak w… Nie powiem gdzie.
- Kathy! Pomożesz mi!? – krzyknęłam ściągając buty.
- Już lecę! – odkrzyknęła i po chwili pojawiła się przy mnie – Jak tam casting? – zapytała biorąc dwie reklamówki.
- Dobrze – odpowiedziałam – Zaraz. Skąd wiesz?
- W Internecie roi się od Twoich zdjęć. No i Michelle.
- Kim jest Michelle? – wzięłam do rąk resztę zakupów i zaniosłam na blat do kuchni.
- To początkująca modelka. Wszyscy są nią zachwyceni – powiedziała – No i oczywiście Tobą – dodała z uśmiechem.
- Myślisz, że mi się uda? Wiesz jak bardzo potrzebuję pieniędzy.
- Tak, wiem że ich potrzebujesz. Ale nie sądzisz, że praca modelki może przynieść Ci dużo frajdy? – spytała, a ja pokiwałam zdziwiona głową – Wywiady, sesje, nowe znajomości!
- Ale mi to nie jest potrzebne. Do szczęścia jest mi potrzebny tylko Le… - nie zdążyłam powiedzieć zdania do końca, bo przerwał mi czyjś głos.
- Ktoś mnie wołał? – poczułam ręce w okolicach moich bioder – Gratuluję kochanie – powiedział mi na ucho. Uśmiechnęłam się lekko i odwróciłam w jego stronę. Pocałowałam go w usta i objęłam dłońmi szyję.
- Już się nie gniewasz? – zapytałam zdziwiona.
- Ale ja się nie gniewałem. Tylko prosiłem, żebyś to przemyślała – odparł – A tak na serio, kto Cię zmusił? – zaśmiał się.
- Sama zdecydowałam – skłamałam.
- Nie wieżę – odpowiedział i dotknął mojego nosa.
- No dobra. Fran mnie namówiła – powiedziałam prawdę i wzięłam się za chowanie produktów do lodówki.
Poczułam wibracje w mojej kieszeni. Odblokowałam urządzenie i weszłam w wiadomości.
Włącz kanał drugi!
Całuję,
Fran <3
Całuję,
Fran <3
O co chodzi? Ruszyłam do salonu i usiadłam na kanapie.
Wzięłam do ręki pilot i wcisnęłam ‘2’. To co zobaczyłam… Naprawdę mnie
zszokowało.
---
Ciao! :)
Co tam misiaczqy?
Za kilka dni już szkoła :c
Co tam misiaczqy?
Za kilka dni już szkoła :c
#life #is #brutal
Już tak duuuużo wyświeleń! <3
Jak zakładałam bloga nie sądziłam, że tyle będzie.
Kocham Was :3
12 kom = motywacja + next
Już tak duuuużo wyświeleń! <3
Jak zakładałam bloga nie sądziłam, że tyle będzie.
Kocham Was :3
12 kom = motywacja + next
~Aleks :*