wtorek, 2 września 2014

Rozdział #20



Dziewczyna o długich kasztanowych włosach udzielała wywiadu. W pewnym momencie reporterka zadała pytanie, które bardzo mnie zaciekawiło.
- Michelle, jesteś lepsza od Violetty Castillo? Dała dzisiaj niezły popis na castingu.
- Oczywiście! – odpowiedziała uradowana – Niech sobie nie myśli, że tak łatwo zmiecie mnie z rynku. Przecież jestem niezastąpiona – powiedziała ta siksa poprawiając sobie włosy.
- Nie sądzisz, że może skupić się na niej więcej reporterów? Wiesz, jest młoda, piękna – ciągnęła.
- Przecież już mówiłam! – krzyknęła oburzona – Jestem nie zastąpiona i nie do przebicia – zatrzepotała rzęsami.
- No dobrze. Dziękuję za wywiad – powiedziała lekko podenerwowana redaktorka i odwróciła się w stronę kamery – A teraz zapraszamy na krótki montaż dzisiejszych zdjęć.
Na jednym z kolaży widniała moja twarz. Moje zdjęcie było większe od reszty. Było wyróżnione z czego się cieszyłam. Wiedziałam, że mam większe powodzenie i mogę dostać tę pracę.
- Vils, idziesz jutro do Studia? – zapytała mnie Kathy nagle pojawiając się w salonie.
- Pewnie tak – odparłam przytulając poduszkę do siebie – Muszę ukończyć tą szkołę.
Po krótkiej chwili do pomieszczenia wszedł Leon i postawił dwie herbaty na stoliku.
- Proszę dziewczyny, to dla Was. Będę się już zbierał – skwitował z uśmiechem.
- Oki – poszłam za nim do drzwi – Do juta – musnęłam jego wargi.
- A właśnie. Wiesz jaki jutro jest dzień?
- Nie. Nie wiem – skłamałam. Dobrze wiem, że jutro są jego urodziny. Zauważyłam,  że trochę posmutniał.
- Do jutra – szybko zmienił temat i ucałował mój policzek. Po chwili już go nie było.
- Kat! – krzyknęłam wchodząc do salonu – Nie mam prezentu dla Leona – powiedziałam załamana.
~*~
- Myślisz, że mu się spodoba? – zapytałam przyjaciółkę spoglądając na srebrny zegarek na wystawie.
- No jasne! – uśmiechnęła się – Jest dość drogi – dodała i pokiwała niechętnie głową.
- Trudno. Muszę mu dać coś wyjątkowego – odpowiedziałam. Po chwili podeszła do nas kobieta w stonowanym stroju.
- Szukają panie czegoś szczególnego? – spytała.
- Chyba już wybrałyśmy… - przez chwilę się zastanowiłam i odpowiedziałam – Poprosimy ten srebrny zegarek od Louisa – wskazałam palcem.
- Oczywiście – odparła i otworzyła szklaną szybkę kluczykiem. Wyjęła przedmiot i prosiła o podążanie za nią w stronę kasy. Zapakowała prezent do czarnego pudełeczka i włożyła do torebeczki.
- Poproszę tysiąc czterysta dziewięćdziesiąt dziewięć peso (ok. 370 zł).
Podałam kobiecie kartę, którą wsunęła do urządzenia. Po chwili wpisałam odpowiedni kod i otrzymałam powrotem kartkę z paragonem.
- Dziękujemy – powiedziała Kathy.
- Ja również dziękuję – odpowiedziała kobieta – Do widzenia.

Zmęczone wróciłyśmy do domu. Niestety nie było czasu na odpoczynek. Trzeba zaplanować Leonowi imprezę urodzinową.
Wysłałam sms’a Ludmile, żeby powiedziała wszystkim o moim pomyśle. Mam tylko dwie godziny na przygotowanie. Ruszyłam do swojego pokoju i zajrzałam do szafy. Wywaliłam z niej połowę rzeczy i zadowolona z mojego wyboru zaczęłam się przebierać. Ubrałam czarną sukienkę do połowy uda z dużym wycięciem. Moje dość duże piersi zostały w ten sposób podkreślone i widoczne. Założyłam czarne szpilki i dobrałam kilka bransoletek. Przejechałam różową szminką po ustach i ostatni raz spojrzałam się w lustro.
Kiedy Kat była już gotowa wyszłyśmy z domu. Podeszłyśmy pod dom naprzeciwko i zapukałyśmy do drzwi. Po chwili stanął w nich mój chłopak.
- Cześć… - powiedział dość zmieszany – Po co przyszłyście?
- Idziesz z nami – odpowiedziałam.
- Ale.. -
- Dowiesz się później – wzruszył ramionami i zamknął drzwi. Wzięłam go za rękę i ruszyliśmy w stronę klubu. Weszliśmy do środka i usiedliśmy do stolika przy którym siedzieli nasi przyjaciele. Muzyka w pomieszczeniu ucichła, a my zaczęliśmy śpiewać sto lat.

Zabawa trwała w najlepsze. Leon obejrzał już prezenty od wszystkich. Mój upominek ładnie prezentuje się na jego lewej ręce.
- Zatańczysz? – zapytał mój chłopak. Skinęłam głową i ruszyłam z nim na parkiet. Byliśmy już nieźle podpici, więc nasze nogi plątały się. Nasze ciała ocierały się o siebie. Co moment czułam jego wargi na moich. Jego język błądził w mojej buzi. Ten jakże brutalny taniec przerwały nam dziewczyny.
- Porywamy Ci na chwilę Violę! – krzyknęła Francesca i pociągnęła mnie za rękę w stronę wyjścia. Po drodze zgarnęłyśmy kilka butelek piwa i wyszyłyśmy z klubu.
Nieświadome wszystkiego ruszyłyśmy przed siebie, co jakiś czas upijając łyk alkoholu. Niewiadomo jak znalazłyśmy się w bardzo zaniedbanym parku. Widać, że dawno tu nikogo nie było. Usiadłyśmy na trawie i rozmawiałyśmy.
- Patrzcie! – odezwałam się – Tam jest jezioro. Możemy iść się wykąpać.
- Violka odbiło Ci – skwitowała Camila – Jeszcze się potopimy w tym stanie.
- Oj, przesadzacie – odparłam i ruszyłam w stronę zbiornika.
- Idę z Tobą – powiedziała Kathy.
- To ja też! – krzyknęła Włoszka.
Już miałyśmy się rozbierać, ale usłyszałyśmy szelest w krzakach.
- Dziewczyny, co to było? – zapytałam szeptem przerażona.
- Tam ktoś jest – wskazała palcem na wystający kawałek materiału Fran. Po chwili zza rośliny wyjawił się wielki cień i przybliżał się w naszą stronę.
- Wiejemy! – krzyknęłam totalnie przestraszona i zaczęłam biec. Usłyszałam przeraźliwy pisk. Niestety nie wiedziałam do której z dziewczyn należy. Ze swojej torebki wyrzuciłam zapaloną zapalniczkę myśląc, że trafię w tajemniczą osobę  – Laski! - zawołałam do reszty dziewczyn. Kiedy znajdowaliśmy się bliżej centrum przystanęłam przy latarni. Zaczęłam liczyć, czy jesteśmy wszystkie. Liczby plątały mi się w głowie.
- Jest nas piątka – wyprzedziła mnie Natalia – A powinna być nas szóstka. Gdzie Kathy?
- Musimy tam wrócić.

Złapałyśmy się wszystkie za ręce i wróciłyśmy na miejsce zdarzenia. Niestety nie było tam mojej przyjaciółki. Kilka roślin płonęło z powodu zapalonego przeze mnie przedmiotu.  Za drzewem znalazłam jej torebkę ze śladami krwi. Moje oczy zaszkliły się.
- Dziewczyny. Nie możemy o tym nikomu powiedzieć – powiedziałam i pociągnęłam nosem – To moja wina.
- Nie prawda Violu – przytuliła mnie Camila.
- Pamiętajcie, nie możemy powiedzieć o tym zdarzeniu nawet chłopakom.
- Jasne – przytaknęły.
Wróciłyśmy do klubu i udając, że nic się nie stało wróciłyśmy do zabawy.


---
Dam, dam, dam :I
Przepraszam Was bardzo, że tak długo nie było oddziału. Teraz niestety będą rzadziej, ale postaram się pisać dłuższe.
Już w pierwszym dniu szkoła dała mi popalić :/
Nie będę Was szantażowała, ale mam nadzieję, że będzie chociaż z dziesięć komciów :]
Kocham <3
~Aleks :**

8 komentarzy:

  1. Sliczny rozdział, ale zegarek strasznie tani a przynajmniej jak dla mnie bo moje zegarki w moi domu kosztujà po 9 tysiecy zlotych moj 9 mojego taty i mamy po 9 w sumie nasze zegarki maja 27 tysiecy z asame zegarki a moj brat jeszcze nie ma bo ma dopiero trzy lata

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski !
    Urodziny dla Leosia *-* Boże co tam się stało z Kathy ! Super czekam na kolejny ;* Dziś krótko bo szkoła a jest późno ;(
    Pozdrawiam <333

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski ♥
    Czekam na next ♥
    Pzdr, Liv ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny kochanaa ;333
    O jezu :O
    Fraaaaan.!!! :(((
    Ciekawe co będzie w następnym :'(
    Czekam na next .! ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział czeka? Next

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniałe ! ;3
    Cudnie piszesz ;*

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Katrina