- Przepraszam –
mówię i ocieram łzy spływające po moich policzkach – Przepraszam – dodaję szeptem
i spuszczam głowę w dół.
- Nic się nie stało – słyszę i czuję obejmujące mnie ramiona. Wtulam się w rozgrzane ciało Leona i pociągam nosem.
- Już nie płacz – podnosi mój podbródek i muska moje usta – Paliłaś – kwituje.
- Tak, ale to w nerwach… To już się więcej nie powtórzy.
- Mam taką nadzieję – odpowiada Leon i jeszcze raz mnie całuje.
- Dziękuję, że jesteś – spoglądam w jego piękne oczy i czuję jak miękną mi nogi. Opieram się rękoma o mojego chłopaka, żeby nie upaść.
- Wszystko w porządku? – pyta zdezorientowany.
- Tak, tak – odpowiadam i lekko się uśmiecham.
- Nic się nie stało – słyszę i czuję obejmujące mnie ramiona. Wtulam się w rozgrzane ciało Leona i pociągam nosem.
- Już nie płacz – podnosi mój podbródek i muska moje usta – Paliłaś – kwituje.
- Tak, ale to w nerwach… To już się więcej nie powtórzy.
- Mam taką nadzieję – odpowiada Leon i jeszcze raz mnie całuje.
- Dziękuję, że jesteś – spoglądam w jego piękne oczy i czuję jak miękną mi nogi. Opieram się rękoma o mojego chłopaka, żeby nie upaść.
- Wszystko w porządku? – pyta zdezorientowany.
- Tak, tak – odpowiadam i lekko się uśmiecham.
"Wzięła głęboki oddech i powoli, cedząc
słowa powiedziała:
- Wiem, że podjąłeś ryzyko mówiąc mi o swoich uczuciach. Wiem, że ciężko żyło Ci się w ciągłej niepewności, jaką Ci serwowałam codziennie. Wiem, też jak bolesne będą teraz moje słowa. Nie. Nie kocham Cię. Nigdy nie kochałam. I kochać nie będę. Byłeś moim przyjacielem. Traktowałam Cię jak brata, którego nigdy nie będzie mi dane mieć. A teraz straciłam i to. Dlatego wybacz mi. To było nasze ostatnie spotkanie... - to powiedziawszy wstała i wyszła. On nie odezwał się ani słowem. Nie próbował jej zatrzymać. Nie pobiegł za nią. Dopił herbatę, zapłacił rachunek i wyszedł. Może zdawać się Wam, że jej słowa w ogóle go nie ruszyły. Bo przecież nie okazał żadnych emocji. Jednakże każde zdanie, które ona wypowiedziała, zabijały jakąś część jego. Kawałek po kawałeczku, jego serce stawało się twarde i oziębłe. Tak jakby Królowa Śniegu wrzuciła skrawek lustra do jego oka, a ten zamieniał ciepło, w lód. Teraz tylko pozostała nadzieja, że ta historia będzie mieć dobre zakończenie. Lecz nie zawsze tak będzie. Nie zawsze nasze uczucia będą odwzajemnione. Nie zawsze będziemy żyć długo i szczęśliwie, jak w bajce (...)”
- Leon! – krzyczę.
- Coś się stało? – pyta wbiegając do pokoju.
- Ta książka jest okropna! – mówię i wyrzucam przedmiot przez okno – Pokazuje najgorsze możliwości losu! Nienawidzę jej!
- Violu nie emocjonuj się tak – przytula mnie od tyłu i całuje moją szyję – To tylko książka.
- Bardzo realna książka – odpowiadam – A co jeśli…
- Co? Co jeśli?
- Nic – biorę głęboki oddech – Już nic.
Nie mam tyle odwagi! Nie mogę się o to zapytać, choć bardzo bym chciała. Fragment, który przeczytałam tak bardzo wstrząsnął mną całą… Nie wiem co mam myśleć.
Nie to nie może być prawda!
Głupio jest bardzo pytać osobę, z którą jesteś czy Cię kocha. Nie powinnam mieć żadnych wątpliwości. Leon bardzo mnie wspiera, jest moją ostoją. Bez niego moje życie byłoby szarym dnem.
- Wiem, że podjąłeś ryzyko mówiąc mi o swoich uczuciach. Wiem, że ciężko żyło Ci się w ciągłej niepewności, jaką Ci serwowałam codziennie. Wiem, też jak bolesne będą teraz moje słowa. Nie. Nie kocham Cię. Nigdy nie kochałam. I kochać nie będę. Byłeś moim przyjacielem. Traktowałam Cię jak brata, którego nigdy nie będzie mi dane mieć. A teraz straciłam i to. Dlatego wybacz mi. To było nasze ostatnie spotkanie... - to powiedziawszy wstała i wyszła. On nie odezwał się ani słowem. Nie próbował jej zatrzymać. Nie pobiegł za nią. Dopił herbatę, zapłacił rachunek i wyszedł. Może zdawać się Wam, że jej słowa w ogóle go nie ruszyły. Bo przecież nie okazał żadnych emocji. Jednakże każde zdanie, które ona wypowiedziała, zabijały jakąś część jego. Kawałek po kawałeczku, jego serce stawało się twarde i oziębłe. Tak jakby Królowa Śniegu wrzuciła skrawek lustra do jego oka, a ten zamieniał ciepło, w lód. Teraz tylko pozostała nadzieja, że ta historia będzie mieć dobre zakończenie. Lecz nie zawsze tak będzie. Nie zawsze nasze uczucia będą odwzajemnione. Nie zawsze będziemy żyć długo i szczęśliwie, jak w bajce (...)”
- Leon! – krzyczę.
- Coś się stało? – pyta wbiegając do pokoju.
- Ta książka jest okropna! – mówię i wyrzucam przedmiot przez okno – Pokazuje najgorsze możliwości losu! Nienawidzę jej!
- Violu nie emocjonuj się tak – przytula mnie od tyłu i całuje moją szyję – To tylko książka.
- Bardzo realna książka – odpowiadam – A co jeśli…
- Co? Co jeśli?
- Nic – biorę głęboki oddech – Już nic.
Nie mam tyle odwagi! Nie mogę się o to zapytać, choć bardzo bym chciała. Fragment, który przeczytałam tak bardzo wstrząsnął mną całą… Nie wiem co mam myśleć.
Nie to nie może być prawda!
Głupio jest bardzo pytać osobę, z którą jesteś czy Cię kocha. Nie powinnam mieć żadnych wątpliwości. Leon bardzo mnie wspiera, jest moją ostoją. Bez niego moje życie byłoby szarym dnem.
Wszystko się nie układało.Wszystko. Ale oczywiście coś musiało się wydarzyć! Każda część mojego ciała z osobna przeżywała to co się stało. Nigdy ból nie był aż tak potężny. Odeszła. Katherine już nie będzie. Nie mogę w to uwierzyć. Mimo cierpienia, ani na sekundę nie mogę przestać myśleć o Federico.
Wychodzę z tego cholernego domu nie mam żadnego celu. Idę… prosto przed siebie. Dochodzę do jego domu .Tak, to było do przewidzenia, że to co mnie pchało doprowadzi mnie właśnie tutaj . Bo przecież pragnę go całą sobą. Nawet nie musiał ze mną rozmawiać. Chciałam żeby tylko był przy mnie.
Pierwszy raz pukam do jego domu bez zastanowienia. Moje serce zaczyna bić jak szalone. Jak zwykle nie wiem, co się dzieje. Przechodzą przeze mnie różne odczucia. Smutek i radość. Na zmianę. Nie mogę się opanować. Po raz pierwszy widzi mnie zapłakaną. Pewnie nawet nie wyobrażał sobie, że mogę płakać. Ja też tego sobie nie wyobrażałam. Myślałam, że po wszystkim co przeszłam jestem silna, że jestem nie do zdarcia. A jednak. Po tylu latach coś we mnie pękło.
- Tylko wezmę buzę . Zaczekaj sekundkę… – nic nie mówię. Nie jestem w stanie.
- León Ci pewnie powiedział…
- Ludmiła, to nie jest Wasza wina – odpowiada – Widocznie tak musiało być – patrzy na mnie. Na moje wykrzywione w dziwny kształt usta, na moje spuchnięte od płaczu oczy. Widzi, że jest źle, więc w jednej sekundzie przytula mnie do siebie – Kocham Cię i wiedz, że zawszę będę przy Tobie. Nie ma co się smucić.
- Jak to nie!? – krzyczę i wyrywam się z jego ramion – Gdyby nie to, że byłyśmy pijane na pewno by się tak nie stało!
- Ale…
- Ja wiem, że to przez nas i nie wmówisz mi, że to był przypadek – mówię – Krótko znałam Kathy. Na początku myślałam, że to zwykła ździra, ale okazało się, że potrafi być przyjaciółką. Viola bardzo się z nią związała. Przykro mi, że uczestniczyłam w tym zdarzeniu i Violetta przez to cierpi.
- Skarbie, wiem… - przerywam Federico.
- Nie, ty nic nie wiesz – odpowiadam – Przyszłam do Ciebie, żebyś mi pomógł. Po
prostu był ze mną. A ty co? – po chwili odchodzę. Sama nie wiem dlaczego tak
postępuję. Emocje władają całym moim ciałem. Nigdy nie byłam tak bardzo zła na
siebie. Co się ze mną dzieje?
Przemierzam przez park. Drzewa kołyszą się w lewo i w prawo, a wiatr szumi między liśćmi. Dziś w Buenos Aires pogoda zdecydowanie nie dopisuje. Niebo staje się coraz ciemniejsze, chmury są coraz bardziej kłębiaste i szare.
- Będzie padać – mruczę pod nosem i zakładam na głowę kaptur błękitnej kurtki. Nagle mocny podmuch pcha na mnie wszystkie liście łącznie ze wszystkimi zanieczyszczeniami z chodnika. Na moją twarz wpada niewielka kartka. Biorę ją w dłoń i czytam.
Przemierzam przez park. Drzewa kołyszą się w lewo i w prawo, a wiatr szumi między liśćmi. Dziś w Buenos Aires pogoda zdecydowanie nie dopisuje. Niebo staje się coraz ciemniejsze, chmury są coraz bardziej kłębiaste i szare.
- Będzie padać – mruczę pod nosem i zakładam na głowę kaptur błękitnej kurtki. Nagle mocny podmuch pcha na mnie wszystkie liście łącznie ze wszystkimi zanieczyszczeniami z chodnika. Na moją twarz wpada niewielka kartka. Biorę ją w dłoń i czytam.
Nadal tu jestem blondyneczko
K.
K.
Rozglądam się wokoło siebie w poszukiwaniu osoby, która
mogłaby podrzucić mi tajemniczy przedmiot. W strachu chowam kartkę do kieszeni
i biegnę do domu…
---
Rodział po dwóch dniach... Brawa dla mnie :D
Skoro było 6 komentarzy, proszę macie next <3
Skoro było 6 komentarzy, proszę macie next <3
Mam nadzieję, że fajną historię wymyśliłam ;)
Teraz kolejne wyzwanie dla Was.
10 kom = next
Teraz kolejne wyzwanie dla Was.
10 kom = next
Aleks :*
Cudowny rozdział :))
OdpowiedzUsuńNa szczęście Leon ani Fede się nie złościli tylko wspierali dziewczyny :)
Piękna, ale smutna jest ta część książki ;)
Violu, jak możesz mieć wątpliwości co do tego czy Leon cie kocha?
Ludmi płacze... Ale szok xD
Nie to nie jest przez was i nie wmawiaj sb tego!
Też bym się wystraszyła...
Nadal tu jesteś K.?
WTF?
Nie no historia z każdym rozdziałem jest coraz lepsza i ciekawsza :)
Mega fajną, a nie tylko fajną historię wymyśliłaś :D
Czekam z niecierpliwością na next :)
Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny,
Rose ♥
Cuudo <333
OdpowiedzUsuńKoffam: ****
Boski!
OdpowiedzUsuńTak potwierdzam historia robi się coraz to ciekawsza.
To z Leonem i Vilu było słodkie :3
Fedemiła się pokłóciła ;(
Taki liścik?
Czekam na kolejny rozdział ;*
Pozdrawiam <333
Cudo mad cudy! :*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta