„Hey! It's fire and
magic
But when you walk away-way
It's like the Titanic
I'm split up into pieces in the Atlantic”
But when you walk away-way
It's like the Titanic
I'm split up into pieces in the Atlantic”
- Kim jesteś? – pytam gdy czuję ręce na swoich oczach – Odpowiedz – mówię po chwili ciszy.
- Przecież mnie znasz – odpowiada tajemniczo damski głos.
- Co to ma znaczyć? – zdejmuję dłonie kobiety i odwracam się w jej stronę - Camila!
- Słucham? – mówi i trzepocze rzęsami lekko się uśmiechając – No nie gadaj, że się mnie przestraszyłaś kochana – dodaje.
- Nie… - mówię po zastanowieniu i poprawiam swoje kruczo-czarne włosy.
- Tak, tak – odpowiada. Wyczuwam sarkazm, więc nie chcę dalej ciągnąć tej bezsensownej konwersacji. Zmieniam temat.
- Co robisz w centrum miasta? – pytam zaciekawiona.
- A tak sobie chodzę – odpowiada – Wiesz, jeśli siedzisz sama w domu z mamą, która próbuje zaciągnąć Cię na oglądanie starych komedii romantycznych, pozostaje mi wyjście na miasto – śmieje się Torres.
- Mogłabyś raz sprawić przyjemność swojej mamie – mówię – Masz szczęście, że jest blisko Ciebie – podnoszę kąciki ust ku górze.
- Francesca, wiem, że tęsknisz za rodzicami… Ale myśl pozytywnie. Za niedługo wakacje, pojedziesz do Włoch, popracujesz trochę u nich w barze i spędzisz nie jeden miły dzień.
- Masz rację – kwituję – Nie wiem co się ze mną dzieje. Zawsze byłam optymistką.
- Brakuje mi tej dawnej Fran – bierze mnie za rękę i lekko ściska.
- Sugerujesz coś? – parskam śmiechem i spuszczam wzrok w dół.
- Nie, no co ty – mówi.
- Ale śliczna! – zauważam na jednej z wystaw niebieską sukienkę w białe grochy – Muszę ją mieć.
- To na co czekamy? – pyta i ciągnie mnie za rękę do sklepu odzieżowego.
Tak bardzo się cieszę, że mam Camilę. Umie dotrzymać towarzystwa, zawsze mnie zrozumie. Jest jedyna w swoim rodzaju i nie zastąpiona. Wiem, że bardzo przeżywa śmierć Kathy, ale jest bardzo silna. Nam też jest trudno iść na pogrzeb osoby, która zginęła jakby z naszej winy.
- Strasznie droga – szepczę do ucha rudowłosej i dotykam materiału sukienki.
- Chodź, przymierzymy – wzdycha i prowadzi mnie w kierunku małego pomieszczenia. Wchodzę do niego i zasłaniam się wielką granatową zasłoną.
- I jak? – pytam ukazując się przed przyjaciółką.
- Idealnie – uśmiecha się – Bierzemy.
- Nie wzięłam tak dużej kwoty pieniędzy – na mojej twarzy pojawia się grymas.
- Pożyczę Ci – mówi.
- Naprawdę? – nie dowierzam, więc Cami przytakuje – Kocham Cię – posyłam jej buziaka i chowam się za zasłoną.
Po chwili znajdujemy się przy kasie i płacimy za zakup. Otrzymuję paragon i dostaję kremową papierową torbę z odzieżą w środku. Dziękuję kasjerce i wychodzę z Torres ze sklepu.
Wyjmuję z kieszeni swojej kurtki iPhone’a i podłączam do niego słuchawki. Jedną z nich podaję towarzyszce, która wkłada ją do swojego ucha. To samo czynię ja. Po chwili możemy usłyszeć słowa naszej ulubionej piosenki.
(…)Chicas amigas de verdad
Haciendo realidad
Los sueños y las fantasias
Chicas amigas de verdad
Tenemos el poder
Podemos encender nuestra luz
El destino esta afuera
Y no puede esperar (…)
Słyszę dzwonek do drzwi. Szybko
wyrzucam papierosa przez okno i płuczę usta wodą. Kieruję się do przedpokoju i
słyszę coraz częstsze dzwonienie.
- Chwila – mówię i przekręcam zamek w drzwiach. Otwieram je i widzę Leona – Coś się stało? – pytam widząc jego wyraz twarzy.
- Co to ma znaczyć? – pokazuje mi ulotkę, która informuje o pogrzebie przyjaciółki.
- Leon… Wszystko Ci wyjaśnię – mówię.
- Właśnie na to czekam – odpowiada.
- Bo na Twojej imprezie – zaczęłam – Poszyłam do parku z dziewczynami… I usłyszałyśmy pisk, więc uciekłyśmy. A gdy zorientowałyśmy się, że nie ma Kathy, wróciłyśmy tam, ale jej już nie było tylko jej torebka… - samotna łza spływa po moim policzku.
- Chwila – mówię i przekręcam zamek w drzwiach. Otwieram je i widzę Leona – Coś się stało? – pytam widząc jego wyraz twarzy.
- Co to ma znaczyć? – pokazuje mi ulotkę, która informuje o pogrzebie przyjaciółki.
- Leon… Wszystko Ci wyjaśnię – mówię.
- Właśnie na to czekam – odpowiada.
- Bo na Twojej imprezie – zaczęłam – Poszyłam do parku z dziewczynami… I usłyszałyśmy pisk, więc uciekłyśmy. A gdy zorientowałyśmy się, że nie ma Kathy, wróciłyśmy tam, ale jej już nie było tylko jej torebka… - samotna łza spływa po moim policzku.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? – łapie mnie za ramiona.
- Nie chciałam psuć Ci urodzin. A poza tym poszedłbyś od razu na policję, a ja tego nie chciałam – odpowiadam.
- Violetta…
---
Hey kochani ;3
Nie spodziewaliście się pewnie rozdziału tak szybko :D
Niespodzianka! ^^
Cieszmy się <3
Szantażyk dla Was, bo spadła liczba komentarzy :(
6 kom = next!
6 kom = next!
Super<3
OdpowiedzUsuńCo odpowie Leoś ;-)
Czekam na next <3
Cudny <3
OdpowiedzUsuńFran i Cami takie przyjaciółki ^^
Leon się dowiedział ;o
Ale przecież to nie wina Vilu ;c
Czekam na nexcika ;*
Buziaki ;*
Katarina
Super!
OdpowiedzUsuńLeon dowiedział się już o pogrzebie.
Camila i Fran takie przyjaciółki :)
Czekam na kolejny rozdział ;*
Pozdrawiam <333
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńFran i Cami spotykają się w centrum miasta ^^
Najlepsze przyjaciółki :))
Leon dowiedział się o pogrzebie :o
Ale to nie jest wina Vilu :'(
Czekam na nexcik :)
Pozdrawiam <333
Rose ♥
Boski ♥
OdpowiedzUsuńCzekam na next <3
Jeszcze 1 kom i będzie ^^
Pzdr, Liv ;**
Pewnie jak się domyślam Leosiek jest zły... I się nie dziwię.
OdpowiedzUsuńAle teraz od tej dobrej strony może:
- Blog miał być zawieszony ale skoro jest rozdział to jest Git ( a przynajmniej na razie)
- Nie wiem co napisać więc...
... Żegnam się ^.^
Pozdrawiam, Martina :*
Boski <3
OdpowiedzUsuń