piątek, 31 stycznia 2014

One Shot - Leonetta ~by Cytrynka



  One Shot – Jedno nieporozumienie może zmienić wszystko…

Żył sobie raz jeden, przystojny, popularny, bogaty chłopak, który chciał odnaleźć swoją drugą połówkę. Miał kiedyś dziewczynę i to nie jedną, ale każda leciał na jego kasę, a nie na charakter.
Od niedawna nastolatek przygląda się jednej dziewczynie pracującej w pobliskiej kafejce, wiedział że nigdy na niego nie spojrzy, bo codziennie przychodził do niej młodzieniec. Nasz główny bohater zawsze chciał do niej zagadać, lecz bał się, że ona go odrzuci. Pewnego dnia nadała się okazja…
  Był słoneczny dzień, ani jedna chmurka. Leon-bo tak nazywał się chłopak, kolejny raz przyszedł do restauracji, by powiedzieć nastolatce co do niej czuję. Gdy wszedł do środka nie widział jej, poszedł na zaplecze i tam zobaczył ją z tym chłopakiem co zawsze, tym razem na nią krzyczał. Leon nie słyszał dokładnie rozmowy, ale przeraziła go ostatnia czynność wykonana przez chłopaka czyli uderzenie dziewczyny. Nasz bohater nie wiedział jak zareagować, w końcu osiemnastolatka z łzami w oczach odeszła.
Leon stracił nadzieję, poszedł nad swoje ulubione miejsce-białą ławeczkę w parku. Ku jego zdziwieniu zobaczył tam jego sympatię, teraz już nie miał odwrotu. Podszedł i usiadł koło niej.
-Nic Ci nie jest?-zapytał. Dziewczyna przecząco pokręciła głową i docisnęła mocniej mokrą chusteczką do polika.
-Przecież widzę.-przetarł jej łzy.
-Nie chce o tym rozmawiać…-zdjęła jego rękę z polika.
-Wszystko widziałem, nie mogę uwierzyć, że Ci to zrobił! Wystarczy że…-nie zdążył dokończyć, a dziewczyna wtuliła się w niego mocno. Leon nie protestował, zawsze o tym marzył.
Dziewczyna wstała, zaczesała kosmyk włosów za ucho. –Dziękuję- uśmiechnęła się.
-Nie ma za co!-on odwdzięczył się jej tym samym.
-Ale jak ty to widziałeś? Śledziłeś mnie?- chłopak nie odpowiadał.
-Wiesz, nie było tematu. Nie chce żyć przeszłością.-powiedziała stanowczo
-Nawet tą przed sekundą-Leon spojrzał na nią zdezorientowany.
-Ta przeszłość była bardzo miła.-zagryzła dolną wargę-A tak właściwie to ja jestem Violetta, a ty…
Ty przecież jesteś Leon Verdas, chłopak z mojego, znaczy naszego liceum! Ale jak, ty, ja, ja przecież jestem na szarym końcu łańcucha pokarmowego w naszej szkole, a ty…-przyłożył jej palec do ust bo zauważył łzy w jej pięknych brązowych oczach.
-Jak widzisz nie każdy jest taki jaki się wydaję.-
-W sumie racja, jeszcze raz dziękuję!-powiedziała i cmoknęła go w policzek. Leon nigdy nie zapomni tej chwili. Dziewczyna była już daleko, ale chłopak zauważył że z jej torebki wypada kilka kartek notesu. Szybko tam podbiega i go podnosi. Krzyczy za nią ale Viola już go nie słyszy. Chłopak bierze kartki i idzie w stronę domu, nie może się oprzeć i czyta niektóre z nich:
   26.04
Mam już go dość! Ciągle przychodzi do mojej pracy i się mnie przygląda, jakie to żałosne. Dziś jeszcze przyszedł, ale nic nie powiedział. Wiem kim jest, znam go i to dobrze. Jakiekolwiek wspomnienia przyprawiają mnie o dreszcze...
   02.05
Wolne, a ja ciągle w pracy! Na naukę nie mam czasu i jeszcze ten natręt. Chce o nim zapomnieć, ale nie mogę, on jest zawsze...
   31.05
Ten V. mnie prześladuję! Nie zgodzę się na nic co mi będzie proponować, nigdy! Jeszcze po tamtym mam jednego na karku...

-To znaczy, że ona mnie nienawidzi. Więc czemu była taka miła?-Leonowi przechodziły różne myśli, gdy doszedł już do domu nie mógł nic powiedzieć, ciągle myślał o niej, o jej uśmiechu, o tych oczach…
Po całej nie przespanej nocy postanowił sprawdzić o co chodzi dziewczynie, spotykali się codziennie w kawiarni, chodzili na spacery, rozmawiali w szkole. Minął tak miesiąc, chłopak nadal pamiętał o tamtych notatkach, lecz był tak blisko Violetty, nie chciał jej stracić.
Pewnego dnia spotkali się na białej ławeczce w parku, nastolatka była bardzo miła nagle powiedziała:
-Leon, znamy się już dość długo, czy, czy chciałbyś ze mną… no chodzić?-zapytała, ona wiedział że teraz co powie wszystko zmieni.
-Teraz ze mną chcesz chodzić, po tym co o mnie wypisywałaś?-
-Ale o co Ci chodzi?-pewnie już o tym zapomniała
-Poczekaj…-wyjął kartki z kieszeni i podał Violi.
-To nie jest o tobie, Leon! Ja miałam trudną przeszłość, nie chodzi o ciebie. Pamiętasz tego chłopaka z kwiatami? O niego mi chodzi, a V. to nie twoje nazwisko tylko pierwsza litera imienia Victor!-
-Violu nie kłam, chciałaś tylko mnie wykorzystać…-
-Nie! Ty naprawdę mi się podobasz, uwierz!-
-Nie chce tego słuchać-wstał i powoli zaczął się oddalać.
-Leon…-tylko tyle usłyszał, nie zorientował się, że w jej głosie było przerażenie.
Młodzieniec był już daleko, nagle usłyszał krzyki-to była Violetta. Szybko pobiegł do niej bo część jego serca wierzyła dziewczynie i nadal poiła do niej sympatią. Gdy znalazł się na miejscu jej już nie było. Zdezorientowany poszedł jej szukać, przeszedł cały park, kilkanaście najbliższych uliczek, był w restauracjach, barach nawet w kilku sklepach, nigdzie jej nie było…
-Co jeżeli jej się coś stało? Czy to przeze mnie?- szedł ulicą i myślał o wszystkim co się z nią kojarzyło. Był już prawie na granicach Buenos Aires gdy zauważył skrawek sukienki Violetty, podbiegł w to miejsce i zauważył pokrwawioną, nieprzytomną dziewczynę. Szybko sprawdził czy oddycha, wynik był ujemny (czyli nie oddychał), czym prędzej wezwał karetkę. Był przy niej cały czas powtarzając, że by się obudziła.
W szpitalu nie opuszczał jej na krok, trzymał ją za rękę. Po dłuższej chwili obudziła się, miał strach w oczach.
-To on i ten o którym Ci mówiłam, potrzebuję pomocy, nie, potrzebuję miłości…-
-Violu już dobrze.-
-Daj mi dokończyć przed śmiercią!
-Ty nie umrzesz, nie mów tak.
-Leon proszę.-chłopak zamilkł.
-Zanim przyjęli mnie do kawiarni, byłam , noo wiesz-Leon dobrze wiedział o co jej chodzi.-Od tamtej pory Diego ten brunet mnie prześladuje, a Victor- organizator ciągle mnie do tego namawiał, lecz ja nie chciałam…-zaczęły jej łzy lecieć po policzkach. Chłopak się do niej przybliżył i ją pocałował.
-To było miłe, od zawsze o tym marzyłam, pamiętasz, kiedy śpiewaliśmy „Podemos” na kole teatralnym, od tamtej chwili zakochałam się w tobie.-mówiła już coraz słabiej-Umiem tekst na pamięć!-powiedział i zaczęła śpiewać :
„Podemos pintar, colores al alma,
Podemos gritar iee ee
Podemos volar, sin tener alas...
Ser la letra en mi canción,
Y tallarme en tu voz….”.
Po tym dziewczyna zamknęła oczy I zamilkła. Leon próbował ją obudził aż do strasznie wysokiego dźwięku wydobywającego się z maszyny obok. Chłopak spojrzał na urządzenie, kreska pokazująca bicie serca szybko tworzyła prostą linię.
-Violetta nie rób mi tego, Violetta żyj!-Leon krzyczał. Weszła pielęgniarka kazała mu się odsunąć. Lekarze działali do ostatniej kreski, niestety dziewczyna już nie żyła.
-Nie!!! Ja już Ci wierzę! Nie odchodź, byłaś moją jedyną muzą!-osiemnastolatek krzyczał a zarazem płakał. Lecz ona nie odpowiadała… Pod koniec usłyszał jej głos: „Zawsze będę przy tobie, twoja Viola.” Po tym chłopak się popłakał tak jak nigdy wcześniej.
Po tygodniu odbył się pogrzeb, Leon obowiązkowo się zjawił. Po uroczystości usłyszał jeszcze ciche „Kocham Cię”.
 
~by Cytrynka.

czwartek, 30 stycznia 2014

One Shot - Leonetta i Marcesca ~by Mechi



OS – Szukałem Cię tak długo – Leonetta i Marcesca

Violetta
Właśnie wracam z moją siostrą Francescą do naszego rodzinnego miasta. Mieszkałyśmy w Madrycie w domu dziecka, ponieważ kiedy miałyśmy 7 lat nasi rodzice zginęli podczas swojej podróży do Rzymu. Mamy już skończone 18 lat i postanowiłyśmy wrócić do Buenos Aires. Kiedy byłyśmy małe, przyjaźniłyśmy się z dwoma chłopakami; Leonem i Marco. Miałyśmy jeszcze dziecięce móżdżki, ale ja poczułam coś do Leona, a Fran do Marco. Kiedy nasi rodzice postanowili przeprowadzić się do Hiszpanii zerwaliśmy z nimi kontakt. Chciałyśmy ich spotkać, chociaż porozmawiać, ale nasz tata nie lubił chłopaków. Twierdził, że są dla nas nieodpowiednim towarzystwem, a to właśnie z nimi czułyśmy się najlepiej.
Francesca
Strój :3
Jesteśmy już w Buenos Aires. Wynajęłyśmy sobie pet house niedaleko centrum. Po rozpakowaniu postanowiłam wybrać się do sklepu z Violą. Ja poszłam w stronę apteki, a Viola w stronę warzywniaka.
Szłam i śpiewałam sobie po cichu Te Creo.
- Bardzo ładnie śpiewasz – podszedł do mnie chłopak, który wydawał mi się znajomy.
- Dziękuję… Jestem Francessca.
- Marco. Powinnaś się zapisać do Studia, tutaj niedaleko. Chodzę tam z moim bratem Leonem.
Nie mogłam uwierzyć, w to, co usłyszałam. Marco i León byli przyjaciółmi moimi i Violi. Czy to mogą być oni?
- Marco?
- Tak?
- Czy ty mieszkasz na ulicy Valeria?
- No… tak. A skąd wiesz?
- Nie pamiętasz mnie? Razem z Violą bawiłyśmy się z Tobą i Leonem na podwórku.
- Bardzo się zmieniłaś. Ale Twój piękny uśmiech pozostał bez zmian – powiedział, a ja poczułam, że się rumienię – Nie wstydź się – przyciągnął mnie do siebie i złożył na moich wargach gorący pocałunek.
- Pójdziesz ze mną do apteki? Muszę zrobić zakupy – powiedziałam po oderwaniu.
- Tak, jasne – złapał mnie za rękę i ruszyliśmy. Nie zaprzeczałam.
Violetta
Szłam w stronę najbliższego sklepu spożywczego. Śpiewałam Podemos. Słyszałam to piosenkę w programie YouMix. Wydawało mi się, że śpiewał to León, ale raczej to nie możliwe. W każdym razie piosenka bardzo mi się spodobała.
- Masz piękny głos. Skąd znasz tą piosenkę?
- Dziękuję. Słyszałam ją w YouMixie.
- Bardzo się cieszę, że podoba Ci się moja piosenka. A… nie przedstawiłem się. León.
- Violetta.
Zaraz, zaraz. Ten chłopak nazywa się León. Ma te nieziemsko piękne zielone oczy. Jego melodyjny głos…
- Powinnaś zapisać się do Studia On Beat. Chodzę tam z moim bratem Marco.
Los chciał abyśmy się znów spotkali. Czy to przeznaczenie?
- Nie przyjmą mnie…
- Masz talent. Na pewno by Cię przyjęli…
- León?
- Hm?
- Mieszkasz na ulicy Valeria?
- Tak. Ale skąd wiesz?
- Nie pamiętasz mnie? Mam siostrę Francescę. Bawiliśmy się razem z Twoim bratem na podwórku. Potem ojciec nas wywiózł i straciliśmy kontakt…
- Violetta… Nigdy o Tobie nie zapomniałem – gwałtownie się do mnie przybliżył.
Tak długo się nie widzieliśmy. Potrzebowałam jego bliskości. Nie wiem dlaczego, ale rzuciłam mu się na szyję i pocałowałam. Oddawał każdy całus, nasze języki wirowały w tańcu. Oczywiście jak zawsze ktoś musi przerwać piękną chwilę.
- Ekhem… - niechętnie oderwaliśmy się od siebie – Widzę, że ty też znalazłaś swojego księcia – powiedziała Fran – kiwnęłam głową.
- Hej Violu.
- Cześć Marco – przytuliliśmy się.
- Cześć Fran.
- Hej León – przytulili się.
- Mam się czuć zazdrosny? – powiedzieli w tym samym czasie, a my wybuchłyśmy śmiechem. Każda z nas poszła do swojego „chłopaka”.
- Violu, byłaś już w sklepie?
- Ymm… Nie.
- To długo Wam zajęły te amory.
- Oj nie przesadzaj – powiedział Leóś. Tak chyba mogę tak mówić >3
- Uuu, czyli jednak coś było.
- Jak małe dzieci... – powiedziałam.
- Dobra to ty idź z panem Leosiastym do domu, a ja zrobię z Marco zakupy.
- Na pewno?
- Tak, tylko ty potem gotujesz obiad :D
- Okej…
León
~ 10 minut później, dom Violetty i Francesci~
- Chcesz coś do picia?
- Nie, dziękuję.
- Mhm… - zapanowała cisza – León my jesteśmy razem? – podszedłem do niej, podniosłem jej podbródek i lekko pocałowałem.
- Przyjmuję to, że tak? – uśmiechnęła się.
- Wiesz… szukałem Was tak długo z Marco. Latami. Nie wiedziałem czy w ogóle żyjecie. Czy Was kiedyś zobaczę, a szczególnie Ciebie – zauważyłem spływającą łzę z po policzku Violi. Od razu ją starłem – Los chciał nas połączyć i dziękuję mu za to z całego serca – wtuliła się w mój tors, a ja objąłem ją ramionami.
- Kocham Cię – usłyszałem to pierwszy raz od dziewczyny. Miałem ich może cztery. Kiedy Violetta i Francesca wyjechały poczułem ból w sercu. Chciałem, żeby inne dziewczyny też tak cierpiały. Żadna nie powiedziała mi „Kocham Cię” lub „Już za Tobą tęsknie” po całym dniu spędzonego razem. Teraz się zmieniłem i nie chcę być już tamtejszym Verdasem.
- Ja Ciebie też. Bardzo.

-------------
Dam, dam, dam! :D
Przepraszam, że tak późno, ale dzisiaj już wracam do domku i musiałam się pakować :c
Od poniedziałku znowu męcząca szkoła i mnóstwo prac domowych... :/
Mam nadzieję, że opowiadania będą mi poprawiały humor i różne akcje w szkole będą nadawały mi pomysły do bloga ;3
Dziękuję bardzo za wyświetlenia i komentarze.

P.S
Jutro Cytrynka powinna wstawić OS. Pokazywała mi kawałek i wydaję mi się super :^
~Mechi

wtorek, 28 stycznia 2014

#12 part 2/2 ~Och ty zazdrośnico~


Federico


Nie wiedziałem jak jej to powiedzieć, ale w końcu wziąłem się na odwagę.
- Bardzo mi się podobasz, ale nie wiem czy ty też odwzajemniasz moje uczucie.
Przez kilka sekund nie słyszałem odpowiedzi.
- Spokojnie, nie było pytania.
- Nie, Federico. Bo… ty też mi się strasznie podobasz. Zmieniłam się. Nie jestem taką Ludmiłą jak kiedyś. Chciałabym mieć chłopaka.
Uśmiechnąłem się.
- Więc Ludmiło Ferro, czy zostaniesz moją dziewczyną?
- Oczywiście, że tak – podbiegła do mnie i wtuliła się w mój tors.


Violetta


Jest już 14:30, a ja nadal nie wiem, w co mam się ubrać. Przekopałam całą szafę i nic. Do pokoju weszła Angie.
- Violu Twój tata się pyta czy… - stanęła jak wryta patrząc na mnie w stercie ciuchów – Co się tu stało?
- Nie wiem, co ubrać na randkę z Leonem.
- To już wiem dlaczego tu taki bałagan – zaśmiała się – Pomogę Ci. Może ta? Pokazała mi liliową sukienkę.
- Tak, bardzo mi się podoba, ale nie mam do niej butów…
- Poszukam dla Ciebie moich szpilek.
- Dziękuję! – krzyknęłam kiedy wychodziła z pokoju.
Po godzinie byłam gotowa. Byłam zadowolona ze swojego wyglądu. Usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Ja otworzę! – zbiegłam na dół zakładając jednego buta. Kiedy otworzyłam drzwi założyłam drugiego.
- Cześć księżniczko – uśmiechnęłam się na jego widok. On odwzajemnił. Był ubrany w kremowe rurki i białą koszulę w granatową gratę.
- Witaj książę.
- Pięknie wyglądasz – poczułam, że się rumienię – A tak samo pięknie się rumienisz – teraz ogień zżerał moje policzki.
- León!
- No co?
- Przez Ciebie będę cała czerwona!
- Ty zawsze wyglądasz pięknie – przewróciłam oczami.
- Idziemy?
- Tak.
- Wychodzę! – krzyknęłam i zamknęłam za nami drzwi.

~20 minut później, samochód~

- Leoś ile jeszcze?
- Nie wiem.
- Gdzie ty nas wieziesz?
- Niespodzianka.
Po pewnym czasie zasnęłam.

~10 godzin później, Brazylia~
Obudziłam się w łóżku. Gdzie jest León? Wstałam z łóżka, wyszłam z sypialni i zeszłam krętymi schodami na dół. Zobaczyłam mojego chłopaka w kuchni. Robił nam chyba śniadanko. Objęłam go od tyłu.
- O, już wstałaś – obrócił się w moją stronę i objął mnie w tali.
- Kochanie gdzie my jesteśmy?
- W Brazylii.
- Co!?
- Będziemy tu tydzień.
- Kocham Cię, kocham Cię, kocham Cię, kocham! – rzuciłam mu się na szyję.
- Ja Ciebie też. Bardzo – dotknął mojego nosa – Czyli już mi wybaczyłaś?
- Może… Leoś przecież wiesz, że nie mogę bez Ciebie żyć i do dzisiejszego wieczoru i tak bym Ci wybaczyła… A do tego wiesz, że obiecałeś mi randkę?
- Tak, pamiętam. Mam plan na cały dzień – uśmiechnęłam się.
- A moje ubrania!? – nagle się przeraziłam.
- O wszystkim pomyślałem. I odpowiem Ci już na drugie pytanie; Tak Twój tata wie, że tu jesteśmy.
- Skąd ty wiedziałeś, że ja…? Nie ważne. Mój ojciec się zgodził?
- Jak widać.
- Jesteś niesamowity – położyłam ręce na jego klacie i złączyłam nasze usta w długim pocałunku.
- Mrr… Malinka – powiedział po naszym oderwaniu.
- Mogę jej używać częściej, ale musisz być grzeczny.
- Obiecuję! Oczywiście, że nie będę… - powiedział pod nosem, ale i tak usłyszałam.


-------
Dziękuję za wyświetlenia i komentarze! <33
Jesteście kochani :3
Jutro będzie OS, a rozdział 13 w tym tygodniu. Co do 14 nie wiem.

2 komentarze = NEXT :**

------

Polska
1217
Stany Zjednoczone
190
Niemcy
67
Czechy
13
Serbia
9
Francja
6

DZIĘKI!!! :)



















poniedziałek, 27 stycznia 2014

Wykreślanka

Hejoo :**
Dzisiaj dodam jeszcze OS. Nie powiem o czym, bo to nie spodzianka :)
Na 2 tys wejść może będzie konek <33
Jutro CHYBA rozdział.
~Mechi

niedziela, 26 stycznia 2014

#12 part 1/2 ~Och ty zazdrośnico~



Angie

- Dla mnie wszystko co z Tobą związane znaczy bardzo dużo. Tylko nie wiem czy nie jestem Twoją wymówką przed Germanem.
- Nie Pablo. Może i kiedyś czułam coś do Germana, ale nie mogę z nim być i nie chce. To jest mąż mojej siostry. Nie zrobiłabym jej tego. Dodatkowo nie znam go jeszcze na wylot. Mógłby znowu wywieźć Violettę…
- Angie chcesz zostać moją drugą połówką?
- Jak mogłabym odmówić – zaśmiałam się i przytuliłam do Pabla.

León

- Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem. I raz, dwa, trzy, cztery… Koniec! Skupcie się. Dzisiaj nic Wam nie wychodzi. Pan Verdas i Panienka Torres na środek – powiedział Gregorio.
- Proszę bardzo. Pan złapię koleżankę w pasie i prowadzi.
Mam wrażenie, że Maribel myliła się specjalnie, żeby Violetta była zazdrosna. Super! Dziękuję. Może jeszcze ze mną zerwie, przez jakąś głupią laske.
- I w rytm muzyki proszę. Dokładnie naśladować kroki Waszych kolegów.
10 minut później usłyszeliśmy dzwonek na przerwę.
- Ćwiczcie ten układ, bo będę wystawiał oceny! Do widzenia.
Kiedy tańczyłem z Maribel patrzyłem się na Violę, która była tak wkurzona, że mogła by roznieść całe Studio.
Podszedłem do niej.
- Och ty zazdrośnico – dotknąłem jej nosa.
- Ja? – spytała, a ja skinąłem głową – Wcale nie byłam zazdrosna.
- Byłaś.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak.
- Przecież wiesz, że byłam, to po co się ze mną droczysz?
- Bo pięknie wyglądasz kiedy się złościsz.
- I po jednym słodkim słówku Ci ulegnę, rzucę Ci się na szyję i pocałuje – powiedziała z sarkazmem.
- A nie?
- Nie.
- No kotuś.
- Nie kotusiuj mi tu. Musisz się postarać.
- A jak zaproszę Cię dzisiaj na najromantyczniejszą randkę na świecie?
- Może Ci wybaczę…
- Będę po Ciebie o 16 – pocałowałem ją w policzek i wyszedłem z sali.

Ludmiła

Dzisiaj spotykam się z Federico. Na imprezie urodzinowej Violi udało mi się z nim porozmawiać. Muszę założyć coś ładnego. Postanowiłam, że ubiorę się tak.

~20 minut później, park~

- Cześć – przywitałam się.
- Hej. Bardzo ładnie wyglądasz – poczułam, że się rumienie.
- Dziękuję.
- Pójdziemy do Resto?
- Tak, jasne – ruszyliśmy. Rozmawialiśmy o wszystkim. Szczególnie dużo o parach ze Studia. O Leonettcie, Marcesce, Naxi, Bromili. Kiedy byliśmy już w barze, mój chłopak znaczy Federico odsunął mi krzesło i sam usiadł naprzeciwko.
- Co podać? – spytał Luca.
- Dla mnie koktajl bananowy, a dla Ciebie Lu?
Jest! Powiedział do mnie Lu <33
- Ym… Ja koktajl malinowy.
- Okey, podam za chwilę.
- Ludmiło, chciałbym Ci coś powiedzieć.
- Słucham? 

--------
Okeey :3
Myślę, że pierwszy part wyszedł fajnie. Postanowiłam dodać nowe pary. Ale i tak będzie dużo, dużo, dużo rozdziałów poświęconych dla Leonettki, bo o to właśnie chodzi na tym blogu.
Dzięki za "napad" komentarzy xD Bardzo się cieszę, że czytacie :)
Zdradzę Wam, że rozdział trzynasty będzie +18 tak jak chcieliście.
~Mechi
Szablon by Katrina