czwartek, 2 stycznia 2014

#1 Przepraszam



German
Zobaczyłem jak Violetta całowała się z Leonem. Do tego w miejscu publicznym! Co oni sobie myślą. Oni są jeszcze za młodzi na całowanie. Musiałem zadziałać.
- Ekhem. – chrząknąłem
Na reszcie skończyli.
- Dzień dobry panie German.
- Dzień dobry León.
- Chciałem się pana spytać, czy pozwoliłby pan, żebym zabrał Violettę teraz do parku? Długo się nie widzieliśmy…
- Oj, no proszę tato!
- No… - córka mi przerwała
- Nie praw nam kazania. Będziemy przecież niedaleko domu. Wrócę na pewno przed 20. Tatoo!
- Ale właśnie chciałem Ci powiedzieć, że się zgadzam…
- Dzięki. – przytuliliśmy się – Pa!
Yh… Nastolatki.
- Angie! Angie!
- Co?
- A tu jesteś. Jedziemy do domu.
- Pewnie Ramallo już czeka w samochodzie. Chodź.

Violetta
- Naprawdę idziemy do parku?
- No co ty. Musiałem coś powiedzieć, żeby nie było.
Zaśmiałam się.
- To gdzie jedziemy?
- To niespodzianka.
- No proszę powiedz. – zrobiłam minę małego szczeniaczka.
- Violetta nie rób tej miny szczeniaczka, bo zaraz Ci ulegnę i nie będzie niespodzianki.
- Dobrze, dobrze. Ale jest jeden warunek, bo inaczej będę Cię torturować moją słodkością – uśmiechnęłam się szeroko.
- Jaki jest ten warunek?
- Pomożesz mi wejść na motor i pozwolisz mi Cię ściskać najmocniej jak chcę.
- Jasne kotku, tylko mnie nie uduś.
- Oczywiście… - przewróciłam oczami.
Po 10 minutach byliśmy na miejscu. Zobaczyłam piękną plażę z wydmami i klifami, które podmywały fale oceanu. Leoś rozłożył koc i wyjął jedzenie z koszyka. Usiedliśmy. Rozmawialiśmy dużo co robiliśmy przez wakacje. No i oczywiście dałam Leosiowi prezent z Londynu. Było to London Eye (młyńskie koło) z napisem „Love forever” w środku. Leoś także miał coś dla mnie. Założył mi na szyję piękny naszyjnik z napisem „Leonetta”, a sam doczepił sobie taki breloczek do kluczy. Zdjęłam buty i poszłam w stronę wody. Lekkie fale podmywały moje stopy. Leoś podszedł do mnie od tyłu i mnie przytulił. Dałam mu buziaka w policzek.
- Co tam księżniczko?
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie bardziej.
Weszłam głębiej do wody.
- Chodź do mnie.
- Nie, bo będę miał całe spodnie mokre.
- Trudno!
- Leoś podbiegł do mnie i wziął na ręce. Okręcił się kilka razy i odstawił mnie. Popatrzyłam mu w jego piękne zielone oczy. Nagle nasze usta złączyły się w pięknym pocałunku. Ta chwila była piękna i nie miała końca. Po jakiś 5 minutach rozłączyliśmy się od siebie i poszliśmy na koc. Położyłam swoją głowę na klacie mojego księcia. Później poszliśmy do mojego domu i zasnęłam.
Następnego dnia, Studio On Beat
León
Poszedłem po Violę, żebyśmy poszli razem na rozpoczęcie roku w Studio. Kiedy przekroczyliśmy próg Studia zobaczyłem Maribel. Co ona tu robi!?
- Cześć Leonku. Dawno Cię nie widziałam.
- Mari daj spokój. Po co tu przyjechałaś?
- León kim ona jest?
- Hej, jestem Maribel. Dziewczyna Leona. Od dziś jestem uczennicą tego Studia i będziecie musieli mnie tu podziwiać. – przedstawiła się Violettcie
- Ymm… Mam na imię Violetta, ale to ja jestem dziewczyną Leona. Chyba, że o czymś nie wiem León?
- To jest moja była.
- Jak możesz tak kłamać! – krzyknęła
- Nie rób scen. Połowa Studia wie, że mnie zdradziłaś, a teraz sobie przyjeżdżasz i myślisz, że mnie odzyskasz!?
- Ale Leoś…
- Chodź Violu.
Poszliśmy do sali i czekaliśmy na Pabla.
- León. Nie mówiłeś, że miałeś byłą.
- Nie chciałem o tym gadać. To dla mnie bardzo trudne.
- Rozumiem.
- Nie gniewasz się?
- Oczywiście, że nie.
- Uważaj na nią. Ona jest strasznie podła. Czasami zachowuje się jak diva.
- Mam być zazdrosna?
- Nigdy. – pocałowałem ją lekko w usta
Zaczęła się lekcja. Rozmawialiśmy długo, co zaśpiewamy jutro na imprezie powitalnej. Potem mieliśmy zajęcia z Gregorio i później poszliśmy do Resto pogadać ze wszystkimi.

Maribel
W Studio poznałam nowego chłopaka. Diego. Widać, że też chcę rozdzielić naszą Leonettkę. Pomoże mi w realizacji planu. Kiedy Leoś się przebierał na lekcje tańca cyknęłam mu kilka fotek.
- Cześć kochani. Maribel wchodzi! – pstryknęłam palcami
- Ej, nie pozwalaj sobie kochana. Pstrykanie palcami i tego typu teksty są moje – powiedziała… Ehh. Jak ona ma? Ludmiła
- Ta, taa.
Przysiadłam się do nich.
- Czego chcesz!? – wybuchnął Leosiek
- Przecież po zajęciach powiedziałeś, że chcesz się ze mną umówić.
- Co jeszcze wymyślisz, po tamtym!? – wykrzyczała Francessca – Wiem, że teraz chcesz ich rozdzielić, ale to Ci nie wyjdzie.
Ona mnie nie obchodziła postanowiłam działać.
- Violu…
- Nie mów do mnie Violu!
Przewróciłam oczami
- Wiesz gdzie Twój chłopak ostatnio spędza noce?
Podałam jej aparat ze zdjęciami Leóna bez koszulki.
- Maribel możesz się wreszcie od nas odczepić!? – krzyknął Leoś
- Ale to wszystko prawda.
Violetta
Wybuchłam płaczem i wybiegłam z Resto. Jak on mógł mi to zrobić!?
Usiadłam na ławce i od razu podbiegły do mnie Fran i Lu. Tak „Lu”, bo Ludmiła bardzo się zmieniła i zostałyśmy przyjaciółkami.
- Violetta jaką ty jesteś…! No! Nie wiem po prostu głupia!?
- Dzięki, że mnie pocieszasz.
- Lu, nie pomagasz. – krzyknęła Fran.
- Sorki, ale chodzi mi o to, że León na pewno by Cię nie zdradził, a do tego z tą lafiryndą.
- Skąd wiesz?
- Violu… - zaczęła Fran – My ją znamy od dzieciństwa. Tak jak Leóna. Ona bardzo go skrzywdziła i nas też. Dlatego teraz już jej nie ufamy.
- Ale co się takiego stało?
Dziewczyny opowiedziały mi wszystko. Nie mogłam w to uwierzyć.
- Jedno pytanie. Jaka była godzina na zdjęciach? – spytała Lu
- Nie wiem… Chyba. Zaraz co!?
- Ale, co, co!? – krzyknęły na raz
- Tam była godzina 13:05. Wtedy przebieraliśmy się na zajęcia z Gregorio.
- Mówiłam, że by Ci tego nie zrobił! – powiedziała Lu
- Ale jak ja mam go teraz przeprosić?
- Idź z nim pogadaj. – odparła Fran
- A możecie chociaż poprosić, żeby tu przyszedł? Nie chce tego mówić przy wszystkich.
- Jasne kochana.
Po chwili zobaczyłam jak León idzie w moją stronę. Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję.
- Przepraszam! Tak bardzo przepraszam, że jej uwierzyłam. Po prostu ona mnie tym zaskoczyła, a ja nie wiedziałam sama co…
Przerwał mi pocałunkiem. Zatopiłam się w jego ustach.
- Nie przepraszaj. To ja Cię nie uprzedziłem, że może robić takie akcje.
- Nie León… - przyłożył mi palec do ust – Chodźmy do reszty.
- Jasne – uśmiechnął się
Wróciliśmy do Studio na lekcje z Angie. Była jeszcze przerwa, więc wyszłam przed szkołę. Zobaczyłam jak Maribel rozmawia z Diegiem.
- Nie udało się. Nie uwierzyła w te zdjęcia.
- Eee tam. Działamy dalej.
- To co? Może teraz nakręcimy Violę jak Cię obmacuje czy coś?
- Umiesz to, aż tak dobrze zmontować?
- No pewnie.
- Spoko, ale potem moja kolej i ja działam.
- Co chcesz zrobić?
- Przelecę ją.
- Będzie miała wspomnienia.
Nie mogłam dalej tego słuchać. Wbiegłam cała rozpłakana do łazienki. Nie było tam nikogo, bo słyszałam dzwonek na zajęcia, ale ja nie miałam teraz siły na śpiewanie. Nagle ktoś otworzył drzwi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon by Katrina