czwartek, 6 lutego 2014

#15 Jesteś wariatem.



León

Obudziłem się bardzo wcześnie. Może dlatego, że cały czas rozmyślałem o Violettcie. Co chwilę pojawia mi się przed oczami. Czy ja mam jakąś obsesje? Ktoś by pomyślał, że jestem idiotą, bo rozmawialiśmy ze sobą kilka godzin, a ja już jestem w niej zakochany. Muszę jej powiedzieć to co czuję. Nie będę w sobie tego tłamsił. A może lepiej nie? Uzna mnie za jakiegoś głupka i nie będzie chciała widzieć na oczy. Jeszcze to przemyślę.
Umyłem się i ubrałem. Zjadłem śniadanie, popędziłem do Studia. Tak długo rozmyślałem o Violi, że ledwo zdążyłem na lekcje. Chyba pierwszy raz się spóźniłem. Zostałem zasypany pytaniami na przerwie.
- Po prostu się zamyśliłem - wyjaśniałem kolegom.
- A o czym tak myślałeś? – pytała ciekawa Camila.
- Nie ważne…
- León – powiedział stanowczo Maxi.
- Myślałem o Violettcie. Ale na razie bądźcie cicho.
- To ta laska, która nosi ciuchy z 19 wieku?
- Ludmiła zamknij się.
- Feduś idziemy – pstryknęła palcami.
- Oczywiście kochanie – powiedział i odeszli.
- Dziewczyny, zaprzyjaźnijcie się z nią. Ona potrzebuje przyjaciółek.
- Spoko, już idziemy – powiedziała Naty.

Francesca

- Cześć jestem Francesca. To są Camila i Naty. A ty jesteś Violetta, tak?
- Tak, miło mi Was poznać.
- León dużo nam o Tobie opowiadał – skłamała Camila. Ona już wiedziała, że są dla siebie stworzeni.
- Naprawdę?
- Mhm. Jak chcesz możemy Ci pomóc… Podoba Ci się León? – zapytała Naty.
- Nie… znaczy…
- Violu! – krzyknęłyśmy wszystkie.
- No dobra, bardzo.
- Czyli odwzajemniasz jego uczucie. Oooo <33 – mówiła uradowana Camila.
- Co? Że ja mu się podobam?
- Jak najbardziej.
- Wiesz dlaczego León się dzisiaj spóźnił? – spytałam.
- Nie…?
- Bo zamyślił się o Tobie! – zaczęłyśmy wszystkie piszczeć, aż uczniowie zaczęli się na nas dziwnie gapić.
- Idę z nim dzisiaj na koktajl. Chociaż to nie jest randka czy coś ważniejszego wolałabym być zrobiona na bóstwo – zaśmiałyśmy się.
- Da się zrobić.
- To musimy się wyrwać z lekcji, bo umówiłam się od razu po zajęciach.
- Okej… Usprawiedliwimy się potem u Pablo.
- Dzięki dziewczyny.

Violetta

Jesteśmy w moim pokoju i wybieramy dla mnie ubranie. Z dnia nadzień jest coraz lepiej ^.^
- Violu może to? – Naty pokazała mi sukienkę.
- Jest idealna – stwierdziłam.
Dziewczyny zrobiły mi jeszcze lekki makijaż i wróciłyśmy do Studia. Załapałyśmy się jeszcze na kawałek lekcji. Widziałam jak León co chwilę na mnie zerka. W pewnym momencie popatrzyłam na niego i nasze spojrzenia się spotkały. Zatonęłam w jego oczach.
- Violetto. Violetto!
- Tak? – ocknęłam się.
- Zagrałabyś nam coś? – spytał Pablo.
- Yhm… Oczywiście – usiadłam przy pianinie i zaczęłam grać.
- Bardzo ładna. Jaki nosi tytuł?
- Te Creo.
- Masz słowa do tej melodii? – pokiwałam głową na tak – Wykorzystamy ją w przedstawieniu. Zgodziłabyś się ją zaśpiewać?
- Z chęcią.
Tak naprawdę tą melodię wymyśliłam kiedy szłam do Studia. Słowa przyszły mi do głowy z myślą o Leonie.
Zajęcia się skończyły, więc wyszłam przed szkołę i czekałam na mojego przyjaciela… Mam nadzieję, że nie palnę przy kimś, że jest moim chłopakiem. Wtedy to bym miała przechlapane.
- Cześć – podszedł i pocałował mój policzek, a ja się uśmiechnęłam – Pięknie wyglądasz.
- Dziękuję.
- Idziemy?
- Tak – ruszyliśmy.
- Kiedy napisałaś tą piosenkę?
- Jak szłam do Studia melodia sama wpadła mi do głowy. Słowa też.
- Może ją zaśpiewasz w Resto Bandzie?
- Nie… bez przesady.
- Violu, masz przecież śliczny głos. A trema to nic wielkiego.
- Sama nie wiem. Jeszcze nie śpiewałam sobie od tak w barze.
- To teraz spróbujesz – otworzył mi drzwi i weszliśmy do pomieszczenia.
- León.
- Nie możesz przegrać z lękiem. Będę stał obok sceny. Spokojnie…
- Okej – powiedziałam niepewnie. Weszłam na scenę i stanęłam przy keyboardzie. Naciskałam palcami na klawisze i zaczęłam śpiewać. Miałam zamknięte oczy, ale po chwili je otworzyłam. Wyobraziłam sobie, że jest ze mną tylko León i śpiewam dla niego, inni się nie liczą. Co chwilę patrzyłam mu w oczy. Gdy piosenka się skończyła wszyscy zaczęli mi bić brawo, a ja zeszłam z uśmiechem ze sceny. Rzuciłam się mu na szyję. Nie wiem czy powinnam tak zrobić, przecież jesteśmy przyjaciółmi. Zdziwiła mnie jego reakcja, bo przytulił mnie jeszcze mocniej.
- Jesteś wspaniały – wyszeptałam mu do ucha.
- Wiem to.
- I jaki skromny – zaśmiałam się.
- Co zamawiasz? – zapytał gdy usiedliśmy przy stoliku.
- Ym… - zastanawiałam się – koktajl z mango.
- Okej. Zaraz wracam – udał się do kasy i po chwili wrócił z dwoma koktajlami.
Rozmawialiśmy godzinkę i kiedy León miał się coś mnie zapytać do baru wparowali nasi przyjaciele.
- Jak tam gołąbeczki? – zapytała Camila – spojrzałam na nią wzrokiem „Ty idiotko!”
- Dziewczyny możemy na słówko?
- Jasne – wyszłyśmy przed Resto.
- Camila co ty robisz!?
- Oj, no wymsknęło mi się. Przepraszam. Tak ładnie się dopełniacie.
- Cami ma rację. Fajnie by było gdybyście byli razem. Ja jestem z Marco, Cami z Broduey’em, a Naty z Maxim… - ciągnęła Fran.
- Moglibyśmy umawiać się na wspólne randki – powiedziała Naty.
- Ja wiem, ale co mam zrobić? Przecież nie podejdę do niego i nie powiem: Hej chce być Twoją dziewczyną :/
- Pogadam z nim – odparła Francesca i weszłyśmy z powrotem do baru.

Francesca

- León teraz Ty chodź na moment.
- Ok.
- Jak to schrzanisz to Cię zabiję.
- Ale o co Ci chodzi?
- Masz jeszcze dzisiaj zapytać Violi czy zostanie Twoją dziewczyną.
- Fran…
- Nie możesz ukrywać tego co czujesz.
- Ja nie wiem czy ona odwzajemnia moje uczucie.
- Rozmawiałam z nią, ale nie mogę Ci powiedzieć. Jak się jej spytasz to się dowiesz.
- Dzięki za pomoc – powiedział z sarkazmem.
- Ależ proszę bardzo – wróciłam do naszych przyjaciół z Leonem.
Gdy rozmawialiśmy straciliśmy rachubę czasu i okazało się, że jest już po 20.
- Będę się już zbierała. Olga na pewno zrobiła kolację…
- Leć kochana. Do jutra – Viola ucałowała każdą z dziewczyn w policzek.
- Odprowadzę Cię i nie chce słyszeć odmowy – powiedział León.
- Dobrze… Do zobaczania.
- Hej! – wykrzyknęliśmy wszyscy gdy wychodzili.

León

- Podobało Ci się?
- Tak, poznałam lepiej resztę i muszę przyznać, że... jesteś wariatem.
- Ja? Wariatem?
- A kto chciał wylać na Marco shake’a?
- No ja…
- Albo kto chciał wrzucić mentosy do coli?
- Ja…
- No widzisz.
- Przyznaję się, po koktajlach mi odwala.
- Od dzisiaj pijesz tylko kawę i herbatę.
- No wiesz co Violuś… - zrobiłem minę zbitego psa.
- A i masz zakaz kupowania mentosów i coli.
- Oczywiście mamo – uderzyła mnie torebką – Ała…
- Mam focha.
- A co jak się popłacze?
- To będzie z Ciebie lama (od aut. nie wiedziałam jakiego użyć słowa xD)
- A jak zrobię coś to się odfochasz?
- Zależy co.
Odwróciłem ją w swoją stronę i wpiłem się w jej usta. Pocałunek przeradzał wszystkie moje uczucia do niej. Po chwili zarzuciła sobie ręce na moją szyję i oddała pocałunek. Trzymałem ją w tali blisko siebie.
- Rób tak częściej – uśmiechnęła się.
- Z chęcią – stykaliśmy się teraz czołami, czułem jej oddech na swojej szyi. Splotłem nasze ręce i ruszyliśmy dalej w ciszy. Rozumieliśmy się bez słów. Gdy byliśmy już pod domem Violetty pocałowałem ją jeszcze raz.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też – wtuliła się w mój tors – Do jutra.
- Pa słońce – powiedziałem i poszedłem do domu.

Naty

- Jak myślicie, są już razem?
- Pewnie León stchórzył – powiedział Broduey.
- On taki nie jest – bronił go mój chłopak.
- Zaraz się dowiemy – wyciągnęłam komórkę i zadzwoniłam do przyjaciółki.
- Violu i jak?
- …
- Naprawdę?
- …
- Aż dwa?
- …
- Zaraz wszystkim powiem. Bardzo się cieszymy.
- …
- Okej. Do jutra.
- …
Kliknęłam czerwoną słuchawkę.
- I co, i co? – pytała się Camila.
- León pocałował ją dwa razy i powiedzieli sobie, że się kochają. Są razem.
- Aaaaaaa! – dziewczyny zaczęły piszczeć i przytulać swoich chłopaków. Ja też wtuliłam się w Maxi’ego.
- Ciekawe czy przyjdą jutro razem do Studia – powiedział Marco.
- Robimy zakład. Jeżeli przyjdą jutro razem dajecie nam (dziewczynom) po buziaku, a jeżeli nie to idziemy z Wami (chłopakami) do wesołego miasteczka na najszybszą i największą kolejkę górską.
- Okej, jeżeli tak chcesz Fran.

---------
Nie mogłam się powstrzymać. Atak weny :D
Jak na razie głosujecie na długie rozdziały i takie właśnie piszę.
Dzisiaj nie poszłam do szkoły, bo mnie męczy katar od poniedziałku, a rano czułam się fatalnie. Mam nadzieję, że w poniedziałek pójdę do szkoły, bo nie chcę tracić ważnych lekcji. Piszcie, co mogło by się stać w rozdziale 16 :)
Do następnego :3
~Mechi

4 komentarze:

  1. Rozdziały są zaje**ste czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Śmiałam się cały rozdział. Lama hahah padłam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja chcę rozdział...

    Ps.Ten rozdział jest zarą***ty !!!!!!!!!!

    ~Evelina

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej! Napisałaś u mnie na blogu żebym do ciebie wpadła;-) I jestem! Piszesz boskie opowiadania;-) Będę do ciebie wpadać;-)PaPa;-)

    -Anne

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Katrina