Ludmiła
Obudziło mnie dzwonienie budzika. No tak, dzisiaj wyjeżdżamy
nad jezioro. Która jest godzina…? Przeciągnęłam się i ziewnęłam. Spojrzałam na
mały przedmiot, stojący na mojej komódce. Równo 6. Mam godzinę. Pościeliłam
łóżko i udałam się do łazienki. Wykonałam poranne czynności i przebrałam się w
naszykowany wczoraj zestaw.
Wzięłam swoją walizkę i powoli zeszłam z nią po schodach, aby nie obudzić nikogo z domowników. W kuchni na blacie zostawiłam karteczkę:
Wzięłam swoją walizkę i powoli zeszłam z nią po schodach, aby nie obudzić nikogo z domowników. W kuchni na blacie zostawiłam karteczkę:
Mamo, Tato!
Nie chciałam Was budzić, więc sama zrobiłam sobie śniadanie. Nie martwcie się. Zadzwonię do Was wieczorkiem, jak będziecie po pracy. Kocham Was!
~Lu
Nie chciałam Was budzić, więc sama zrobiłam sobie śniadanie. Nie martwcie się. Zadzwonię do Was wieczorkiem, jak będziecie po pracy. Kocham Was!
~Lu
Wyszłam z domu i ciągnąc za sobą walizkę doszłam przed Studio (miejsce naszej zbiórki). Ujrzałam tam Leonettę i Naxi. Nikogo więcej na razie nie było, więc chyba się nie spóźniłam.
- Hej – przywitałam się.
- Cześć Lu – powiedziały razem Violetta i Nati, po czym się zaśmiałyśmy.
- Jest mega słodka! – wykrzyknęła Viola i wskazała na moją walizkę w panterki.
- Kupiłam ją sobie niedawno w centrum handlowym.
- Moja już jest trochę stara, ale ją uwielbiam. Jest pojemna, chociaż czasami brakuje w niej miejsca i nikt nie chce mi pomóc - spojrzała morderczym wzrokiem na Leona.
- Ej, no co. Ona chciała wziąć szpilki! – zaczął się tłumaczyć – Ale posłuchała swojego Leosia i tego nie zrobiła.
- I tak spakowałam kilka par – szepnęła mi na ucho, a ja się zaśmiałam.
Po kilku minutach byli już wszyscy i wpakowaliśmy się do
aut. Ja z Fede, byłam w samochodzie z Leonem i Violą, Maxi i Naty z Marco i
Fran, a Camila i Broduey pojechali z Andresem. Biedni… Muszą go znosić.
Minęło kilka godzin i dojechaliśmy na miejsce. Było tu pięknie. Wokoło był gęsty las, a między drzewami było widać przedzierające się promienie słońca. W niektórych miejscach widać było wielkie polany pokryte wysoką trawą i mnóstwem kwiatów. W samym środku tego wszystkiego było ogromne jezioro, od którego odbijało się słońce i drzewa. Piaszczyste brzegi podmywała lekko wzburzona woda, a niedaleko na małym pagórku znajdował się nasz domek (czyt. willa cioci Federa). Jego ciocia przywitała nas bardzo ciepło i zaprosiła do pokoi. Pomieszczenia były 2/3 osobowe. León oczywiście zajął sobie z Violą więc i Federico ze mną. Cami, Fran i Nati wybrały sobie urządzony pokój w kolorach dojrzałej pomarańczy (od aut. xD), a Marco, Maxi i Broduey pokój z fajnym widokiem na jezioro. Oni mieli najfajniejsze pokoje, a my jakieś kanciapy, bo oczywiście nasi kochani faceci chcieli być z nami 24/24h. Ugh… Dobrze, że nie jesteśmy tu na dwa tygodnie.
Minęło kilka godzin i dojechaliśmy na miejsce. Było tu pięknie. Wokoło był gęsty las, a między drzewami było widać przedzierające się promienie słońca. W niektórych miejscach widać było wielkie polany pokryte wysoką trawą i mnóstwem kwiatów. W samym środku tego wszystkiego było ogromne jezioro, od którego odbijało się słońce i drzewa. Piaszczyste brzegi podmywała lekko wzburzona woda, a niedaleko na małym pagórku znajdował się nasz domek (czyt. willa cioci Federa). Jego ciocia przywitała nas bardzo ciepło i zaprosiła do pokoi. Pomieszczenia były 2/3 osobowe. León oczywiście zajął sobie z Violą więc i Federico ze mną. Cami, Fran i Nati wybrały sobie urządzony pokój w kolorach dojrzałej pomarańczy (od aut. xD), a Marco, Maxi i Broduey pokój z fajnym widokiem na jezioro. Oni mieli najfajniejsze pokoje, a my jakieś kanciapy, bo oczywiście nasi kochani faceci chcieli być z nami 24/24h. Ugh… Dobrze, że nie jesteśmy tu na dwa tygodnie.
Violetta
- Leoooś!
- Co jest kochanie?
- Nie mogę znaleźć mojej sukienki!
- A może jej nie spakowałaś?
- Na 100% ją pakowałam.
- Dzięki za pożyczenie sukienki. Już nie ma tej plamy – do naszego pokoju wparował Federico.
Spojrzałam co trzymał w ręku. Ale to jest moja... Cała zapaprana jakimś świństwem!
- Fede już nie żyjesz!
- Ej, spokojnie… Wypiorę Ci ją.
- Mogę mu przywalić? – zapytałam swojego chłopaka.
- Jeśli chcesz.
- Ej! Taki z Ciebie kumpel?
- Stary, to była jej ulubiona. Ma prawo.
- Za pół godziny ta sukienka ma być jak nowa! Zrozumiałeś!?
- Tak jest mamo.
- Federico! – krzyknęłam stanowczo.
- Już idę, idę.
Muszę założyć coś innego. Yhh… Spokojnie jeszcze tylko 7 niecałych dni z tymi wariatami. Co ja gadam!? Przecież z nimi to się można pozabijać.
- Nie wiedziałem, że jesteś taka ostra, kiciu – León położył ręce na mojej tali.
- Nie kiciaj mi tu. Wiem czego chcesz – poprawiłam mu kołnierz od koszuli.
Już zbliżał się do moich ust, ale go wyminęłam.
- To, co? Idziemy się przejść?
- Violu… A nie możemy zostać?
- Nie.
- Ale…-
- Nie ma żadnego ale. Jeszcze więcej będziesz jęczał to możesz w ogóle o tym zapomnieć.
- Jak ty to robisz?
- Że tak długo wytrzymujesz. Ja to bym mógł już teraz się na Ciebie rzucić.
- Och, ty mój nie dożyty ciągle napaleńcu…
- To ty jesteś taka pociągająca.
- Jeżeli wytrzymasz to Ci coś obiecam.
- No ok... A co?
- Środa. Pamiętaj – mrugnęłam do niego i poszłam się rozpakowywać. Usłyszałam tylko ciche „Jest!”, więc zaśmiałam się pod nosem.
Wybrałam sobie inną sukienkę i wysłałam smsy do dziewczyn.
- Co jest kochanie?
- Nie mogę znaleźć mojej sukienki!
- A może jej nie spakowałaś?
- Na 100% ją pakowałam.
- Dzięki za pożyczenie sukienki. Już nie ma tej plamy – do naszego pokoju wparował Federico.
Spojrzałam co trzymał w ręku. Ale to jest moja... Cała zapaprana jakimś świństwem!
- Fede już nie żyjesz!
- Ej, spokojnie… Wypiorę Ci ją.
- Mogę mu przywalić? – zapytałam swojego chłopaka.
- Jeśli chcesz.
- Ej! Taki z Ciebie kumpel?
- Stary, to była jej ulubiona. Ma prawo.
- Za pół godziny ta sukienka ma być jak nowa! Zrozumiałeś!?
- Tak jest mamo.
- Federico! – krzyknęłam stanowczo.
- Już idę, idę.
Muszę założyć coś innego. Yhh… Spokojnie jeszcze tylko 7 niecałych dni z tymi wariatami. Co ja gadam!? Przecież z nimi to się można pozabijać.
- Nie wiedziałem, że jesteś taka ostra, kiciu – León położył ręce na mojej tali.
- Nie kiciaj mi tu. Wiem czego chcesz – poprawiłam mu kołnierz od koszuli.
Już zbliżał się do moich ust, ale go wyminęłam.
- To, co? Idziemy się przejść?
- Violu… A nie możemy zostać?
- Nie.
- Ale…-
- Nie ma żadnego ale. Jeszcze więcej będziesz jęczał to możesz w ogóle o tym zapomnieć.
- Jak ty to robisz?
- Że tak długo wytrzymujesz. Ja to bym mógł już teraz się na Ciebie rzucić.
- Och, ty mój nie dożyty ciągle napaleńcu…
- To ty jesteś taka pociągająca.
- Jeżeli wytrzymasz to Ci coś obiecam.
- No ok... A co?
- Środa. Pamiętaj – mrugnęłam do niego i poszłam się rozpakowywać. Usłyszałam tylko ciche „Jest!”, więc zaśmiałam się pod nosem.
Wybrałam sobie inną sukienkę i wysłałam smsy do dziewczyn.
Do: Lu, Fran, Cami, Nati
Robimy im na złość i zakładamy szpilki? ;DD
Od: Fran
No, a jak <33
Do: Lu, Fran, Cami, Nati
Za 10 min na dole ;)
Od: Nati
No jasne laski ;*
Robimy im na złość i zakładamy szpilki? ;DD
Od: Fran
No, a jak <33
Do: Lu, Fran, Cami, Nati
Za 10 min na dole ;)
Od: Nati
No jasne laski ;*
Wybrałam chyba dość wysokie szpilki. Mam nadzieję, że nogi
mi nie odpadną. Wow. Pierwszy razy ubrałam się w niecałe 8 minut. Zeszłam
szybko na dół, żeby León nie zobaczył szpilek. Dziewczyny już na mnie czekały.
Założyłyśmy swoje pokaźne buciki i czekałyśmy na nich. Kiedy zeszli, szczęki im
opadły. Potem poszli na stronę, po czym wrócili do nas.
- Idziemy do lasu! – powiedział Maxi, a nas zamurowało.
- Robicie to specjalnie – nabuzowała się Camila.
- Daj spokój, idziemy – popchnęłam dziewczyny.
Szliśmy już chyba z godzinę, a ja nie czułam nóg.
- Czy Was też tak strasznie bolą stopy? – spytała Lu.
- Taak… - zajęczałyśmy wszystkie.
Próbowałyśmy się rozweselić gadając o ciuchach i muzyce, ale na nic. Chłopcy w ogóle się nami nie interesowali. W końcu Nati się zatrzymała i zdjęła obcasy, wszystkie zrobiłyśmy to samo i szłyśmy dalej na boso. Nie powiem, że było mi nie przyjemnie, bo szłam po szorstkiej dróżce z piachu, kamieni i szyszek, więc… Ale lepsze to niż te buty.
- Mam dość – powiedziałam.
- A myślisz, że my nie?
- Ej, dziewczyny tam jest ławka! – krzyknęła uradowana Fran.
Mało się nie pozabijałyśmy biegnąć do niej. Ledwo się wszystkie na niej zmieściłyśmy.
- Co robicie? – zapytał nas Marco.
- A nie widać?
- Dobra, chodźcie. Wracamy do domu.
- Ekhem – odchrząknęłyśmy
- Tak, weźmiemy Was na ręce.
- No i to ja rozumiem.
Wtuliłam się w tors mojego księcia i po krótkim czasie zasnęłam.
- Idziemy do lasu! – powiedział Maxi, a nas zamurowało.
- Robicie to specjalnie – nabuzowała się Camila.
- Daj spokój, idziemy – popchnęłam dziewczyny.
Szliśmy już chyba z godzinę, a ja nie czułam nóg.
- Czy Was też tak strasznie bolą stopy? – spytała Lu.
- Taak… - zajęczałyśmy wszystkie.
Próbowałyśmy się rozweselić gadając o ciuchach i muzyce, ale na nic. Chłopcy w ogóle się nami nie interesowali. W końcu Nati się zatrzymała i zdjęła obcasy, wszystkie zrobiłyśmy to samo i szłyśmy dalej na boso. Nie powiem, że było mi nie przyjemnie, bo szłam po szorstkiej dróżce z piachu, kamieni i szyszek, więc… Ale lepsze to niż te buty.
- Mam dość – powiedziałam.
- A myślisz, że my nie?
- Ej, dziewczyny tam jest ławka! – krzyknęła uradowana Fran.
Mało się nie pozabijałyśmy biegnąć do niej. Ledwo się wszystkie na niej zmieściłyśmy.
- Co robicie? – zapytał nas Marco.
- A nie widać?
- Dobra, chodźcie. Wracamy do domu.
- Ekhem – odchrząknęłyśmy
- Tak, weźmiemy Was na ręce.
- No i to ja rozumiem.
Wtuliłam się w tors mojego księcia i po krótkim czasie zasnęłam.
León
Viola zasnęła mi w ramionach. To jest takie piękne uczucie
kiedy ktoś czuje się przy Tobie bezpieczny. Kiedy doszliśmy do domu ułożyłem ją
na łóżku i przykryłem kołdrą. Dałem jej buziaka w policzek i już chciałem pójść
do chłopaków gdy usłyszałem zaspany głos Violetty.
- Zostań ze mną.
- Wiesz, że nie potrafię Ci odmówić – uśmiechnęła się, a ja dołączyłem do niej i sam zasnąłem.
- Zostań ze mną.
- Wiesz, że nie potrafię Ci odmówić – uśmiechnęła się, a ja dołączyłem do niej i sam zasnąłem.
Obudziłem się rano we wczorajszych ciuchach. Postanowiłem
się ogarnąć. Kiedy wróciłem moja dziewczyna już nie spała.
- Dzień dobry słońce.
- Cześć misiu – wstała i złożyła na moich ustach długi pocałunek.
- A to za co? – uśmiechnąłem się.
- Tak spontanicznie – odwzajemniła uśmiech.
- Idziemy na śniadanie?
- Jasne, pewnie już wszyscy wstali. Tylko się przebiorę.
- To ja już zejdę
Poszedłem na dół i przywitałem naszych przyjaciół.
- León jutro ty robisz nam śniadanie – powiedział Marco.
- Okej… - odparłem niechętnie i usiadłem przy stole. Po chwili obok mnie dosiadała się Vilu. Miała na sobie strasznie obcisłą bluzkę przez co mój kolega lekko się uniósł. Było dobrze widać jej piękne kształty.
- Violu… - szepnąłem jej na ucho – Zaraz nie wytrzymam.
Nic nie odpowiedziała tylko odpięła moje spodnie i włożyła lewą rękę pod moje bokserki. Zaczęła poruszać w górę i w dół.
- Violetta co ty tam robisz tą ręką? – spytała ciocia Federa.
- Yy… ja nic – szybko ją zabrała, a ja zapiąłem rozporek.
- Dzień dobry słońce.
- Cześć misiu – wstała i złożyła na moich ustach długi pocałunek.
- A to za co? – uśmiechnąłem się.
- Tak spontanicznie – odwzajemniła uśmiech.
- Idziemy na śniadanie?
- Jasne, pewnie już wszyscy wstali. Tylko się przebiorę.
- To ja już zejdę
Poszedłem na dół i przywitałem naszych przyjaciół.
- León jutro ty robisz nam śniadanie – powiedział Marco.
- Okej… - odparłem niechętnie i usiadłem przy stole. Po chwili obok mnie dosiadała się Vilu. Miała na sobie strasznie obcisłą bluzkę przez co mój kolega lekko się uniósł. Było dobrze widać jej piękne kształty.
- Violu… - szepnąłem jej na ucho – Zaraz nie wytrzymam.
Nic nie odpowiedziała tylko odpięła moje spodnie i włożyła lewą rękę pod moje bokserki. Zaczęła poruszać w górę i w dół.
- Violetta co ty tam robisz tą ręką? – spytała ciocia Federa.
- Yy… ja nic – szybko ją zabrała, a ja zapiąłem rozporek.
~20 minut później, pokój Leonetty~
Objąłem w pasie Violę i szepnąłem jej.- Mrr… Moja kocica.
- Musisz poczekać do środy.
- Ale to dopiero jutro!
- Dopiero? Raczej już jutro.
- Yhh… Mogę Ci chociaż dać buziaka?
- Ostatecznie pozwalam - odwróciła się do mnie, a ja wpiłem się w jej usta.
---
Hola :)
Już jutro wracam do szkoły. Nie wiem czy się cieszyć. Z jednej strony to dobrze, bo nie będę miała zaległości i będę się widziała często z przyjaciółmi, a z drugiej strony będę musiała napisać zaległe testy, a nauczyciele będą przynudzać na lekcjach :/
A wracając do posta.
Koniec rozdziału troszkę zboczony. Hehe :D To chyba będą moje specjały :P Ale nie moja wina, że coraz więcej blogów tworzy historie dla zboczuszków, a ja je czytam xD I potem mama woła:
Ola ziemniaki już dochodzą! - a ja mam skojarzenia. Kto by nie miał? Heh ;D
---
Te amo mucho!
~Mechi :*
super !!!! <3
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze jest cudowny.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w szkole ;)
Rozdział rewelacja :)
OdpowiedzUsuńŚwietne! Czekam na next!
OdpowiedzUsuńAle superowy rozdział!
OdpowiedzUsuńWkrecilam się w to opowiadanie :>
Anonimki rządzą ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <3
OdpowiedzUsuńJa tam lubię zboczne ^^
Więc może być więcej ;D
Czekam na nexta <333
Całuję ;***
/Katarina
P.S. Podasz mi linki do blogów, które czytasz??? *-*
Hehe :DD Mój zryty mózg ^^
UsuńBlogi, które czytam:
http://historialeonettapl.blogspot.com/
http://leonettaopowiadanie.blogspot.com/
http://leonetta-amor-leonyvilu.blogspot.com/
http://leon-violetta-dorosli.blogspot.com/
http://leonettaaq.pinger.pl/
http://leonetta-fanfiction.blogspot.com/
---
Czytam jeszcze wiele innych, ale jak chcesz to Ci później wyślę ;]
Ehe zaraziłam kogoś zboczeństwem hahhahahah :D
OdpowiedzUsuńTaka tam środa i coś mi się wydaje że kolejny będzie +18 prawda ?
Dawaj mi tu szybko bo mój mały stanie hahahahhaha Tylko że ja jestem kobietą i nie mam małego głupia ja :D
Rozdział taki no zboczony a wież że od mnie z taki z daleka bo em no poprzednie zdanie już widać co ze mną robi :D
Dobra nie spamuje mojej Mechi bo jeszcze by mi tutaj zabroniła komentować a tego nie chce.
Buziaczek :***
Nie, no nie zabroniłabym mojej ukochanej Werci komentować :3 Na +18 to sobie jeszcze troszkę poczekasz hehe :DD Będą najwyżej takie fragmenty zboczone. A +18 to gdzieś za 10-20 rozdziałów. Hahaha, jestem niedobra ^^
UsuńNie no wytrzymasz ;*
Besos ;3
JA I WYTRZYMANIE DO +18 OJ NIE :D
UsuńOch jak miło :***