One Shot part
1/3 - ¿Por qué lloras? Sólo dime por qué? – Leonetta
Violetta
Castillo – 19-latka z rozwijającym się rakiem mózgu. Każdy dzień jest dla niej
przeżyciem. Nie wie kiedy nadejdzie ten moment, kiedy umrze.
Rodzina i przyjaciele odwrócili się od niej. Nawet jej własny ojciec. Mieszka teraz ze swoją ciocią Angeles. Kocha ją ponad wszystko, bo to ona i jej najlepszy przyjaciel León pozostali przy niej. Niestety przyjaciel nie wie o jej chorobie. Szatynka nie chce go zamartwiać.
Ciocia wieży, że operacja się uda i jej siostrzenica będzie żyła, jednak Castillo nie jest takiej dobrej myśli.
Rodzina i przyjaciele odwrócili się od niej. Nawet jej własny ojciec. Mieszka teraz ze swoją ciocią Angeles. Kocha ją ponad wszystko, bo to ona i jej najlepszy przyjaciel León pozostali przy niej. Niestety przyjaciel nie wie o jej chorobie. Szatynka nie chce go zamartwiać.
Ciocia wieży, że operacja się uda i jej siostrzenica będzie żyła, jednak Castillo nie jest takiej dobrej myśli.
~*~
Obudziłam się chyba dość wcześnie rano, ponieważ słońce dopiero wschodziło. 6:40 – spojrzałam na zegarek stojący na moim biurku. Przeciągnęłam się leniwie i zdjęłam z siebie kołdrę. Pościeliłam łóżko i udałam się do łazienki. Po skończeniu porannych czynności udałam się do szafy w celu wybrania stroju. Głodna zeszłam na dół. W kuchni zauważyłam swoją ciocię.
- Cześć Angie.
- Dzień dobry Violu. Już wstałaś?
- Tak. Ale nie wyspałam się za bardzo.
- Mhm… Może masz ochotę na tosty?
- O, i to wielką.
- To siadaj do stołu. Zaraz Ci przyniosę.
- Dziękuję.
Po chwili otrzymałam talerz z dwoma tostami z serem i szynką. Zjadłam je i popiłam sokiem pomarańczowym.
Gdy byłam już w swoim pokoju i nuciłam sobie Royals, usłyszałam dźwięk telefonu. Spojrzałam na jego wyświetlacz. Nowa wiadomość. Odblokowałam telefon i zaczęłam czytać:
Spotkajmy się w parku za 30 minut. Całuje, León :*
Nie tracąc czasu założyłam trampki, a zdjęłam cieplutkie, różowe kapcie. Założyłam sobie torebkę przez ramię i powiadomiłam jeszcze Angie, że wychodzę.
Po chwili byłam już w parku. Zauważyłam Leona, który siedział na jednej z ławek. Podbiegłam do niego.
- Cześć – przywitałam się.
- Hej Violu – pocałował mnie w policzek.
- To… Chciałeś o czymś ze mną porozmawiać? – spytałam siadając razem z nim na ławce.
- Tak. Bo ja… ja… Wiesz to już nie ważne.
- León wszystko jest ważne. Powiedz.
- Bo znamy się już dwa lata… I już od dłuższego czasu jestem w Tobie zakochany. Chciałem się zapytać czy czujesz to samo…
- León… My nie możemy być razem… - rozpłakałam się i uciekłam.
Jestem zwykłym tchórzem! Ale nie mogłam mu teraz powiedzieć o mojej chorobie. Kocham go, ale prędzej czy później umrę i przeze mnie będzie cierpiał. Musi być szczęśliwy z inną dziewczyną.
Wbiegłam do domu nie mówiąc ani słowa i zamknęłam się w spokoju. Poryczałam się na dobre. Rzuciłam się na łóżko i rozpaczałam. Dlaczego ja Boże!? – krzyczałam w myślach – Dlaczego nie mogę być zdrowym człowiekiem i żyć szczęśliwie?
Po chwili widziałam już tylko ciemność.
Obudziłam się chyba dość wcześnie rano, ponieważ słońce dopiero wschodziło. 6:40 – spojrzałam na zegarek stojący na moim biurku. Przeciągnęłam się leniwie i zdjęłam z siebie kołdrę. Pościeliłam łóżko i udałam się do łazienki. Po skończeniu porannych czynności udałam się do szafy w celu wybrania stroju. Głodna zeszłam na dół. W kuchni zauważyłam swoją ciocię.
- Cześć Angie.
- Dzień dobry Violu. Już wstałaś?
- Tak. Ale nie wyspałam się za bardzo.
- Mhm… Może masz ochotę na tosty?
- O, i to wielką.
- To siadaj do stołu. Zaraz Ci przyniosę.
- Dziękuję.
Po chwili otrzymałam talerz z dwoma tostami z serem i szynką. Zjadłam je i popiłam sokiem pomarańczowym.
Gdy byłam już w swoim pokoju i nuciłam sobie Royals, usłyszałam dźwięk telefonu. Spojrzałam na jego wyświetlacz. Nowa wiadomość. Odblokowałam telefon i zaczęłam czytać:
Spotkajmy się w parku za 30 minut. Całuje, León :*
Nie tracąc czasu założyłam trampki, a zdjęłam cieplutkie, różowe kapcie. Założyłam sobie torebkę przez ramię i powiadomiłam jeszcze Angie, że wychodzę.
Po chwili byłam już w parku. Zauważyłam Leona, który siedział na jednej z ławek. Podbiegłam do niego.
- Cześć – przywitałam się.
- Hej Violu – pocałował mnie w policzek.
- To… Chciałeś o czymś ze mną porozmawiać? – spytałam siadając razem z nim na ławce.
- Tak. Bo ja… ja… Wiesz to już nie ważne.
- León wszystko jest ważne. Powiedz.
- Bo znamy się już dwa lata… I już od dłuższego czasu jestem w Tobie zakochany. Chciałem się zapytać czy czujesz to samo…
- León… My nie możemy być razem… - rozpłakałam się i uciekłam.
Jestem zwykłym tchórzem! Ale nie mogłam mu teraz powiedzieć o mojej chorobie. Kocham go, ale prędzej czy później umrę i przeze mnie będzie cierpiał. Musi być szczęśliwy z inną dziewczyną.
Wbiegłam do domu nie mówiąc ani słowa i zamknęłam się w spokoju. Poryczałam się na dobre. Rzuciłam się na łóżko i rozpaczałam. Dlaczego ja Boże!? – krzyczałam w myślach – Dlaczego nie mogę być zdrowym człowiekiem i żyć szczęśliwie?
Po chwili widziałam już tylko ciemność.
~*~
Nie wiem o co
chodziło Violi. Dlaczego nie możemy być razem?
Od razu poszedłem do jej domu. Zapukałem, otworzyła mi Angie.
- Cześć Angie. Jest Violetta?
- Tak, ale zamknęła się w pokoju. Wejdź, może ty coś zdziałasz – uchyliła szerzej drzwi.
- Dzięki.
Wszedłem na piętro i stanąłem pod drzwiami mojej ukochanej.
- Violu – powiedziałem i zapukałem – Proszę Cię otwórz. Violu – zapukałem jeszcze raz.
- Drzwi są zamknięte?
- Tak, na klucz.
- Violetta! – Angie zapukała, ale na marne - León zaczekaj, ja pójdę po jakąś wsuwkę.
Po chwili Saramego wróciła z małym przedmiotem. Próbowała otworzyć drzwi. W końcu jej się udało.
- Violu dlacze… Violetta! – wziąłem dziewczynę na ręce.
- Nie tylko nie to! Błagam Cię Violu nie mów, że nie wytrzymałaś do operacji! – krzyknęła po czym zatkała ręką usta.
- Jakiej operacji? – spytałem zaniepokojony.
- Później Ci wyjaśnię. Teraz musimy jechać do szpitala.
Od razu poszedłem do jej domu. Zapukałem, otworzyła mi Angie.
- Cześć Angie. Jest Violetta?
- Tak, ale zamknęła się w pokoju. Wejdź, może ty coś zdziałasz – uchyliła szerzej drzwi.
- Dzięki.
Wszedłem na piętro i stanąłem pod drzwiami mojej ukochanej.
- Violu – powiedziałem i zapukałem – Proszę Cię otwórz. Violu – zapukałem jeszcze raz.
- Drzwi są zamknięte?
- Tak, na klucz.
- Violetta! – Angie zapukała, ale na marne - León zaczekaj, ja pójdę po jakąś wsuwkę.
Po chwili Saramego wróciła z małym przedmiotem. Próbowała otworzyć drzwi. W końcu jej się udało.
- Violu dlacze… Violetta! – wziąłem dziewczynę na ręce.
- Nie tylko nie to! Błagam Cię Violu nie mów, że nie wytrzymałaś do operacji! – krzyknęła po czym zatkała ręką usta.
- Jakiej operacji? – spytałem zaniepokojony.
- Później Ci wyjaśnię. Teraz musimy jechać do szpitala.
~*~
I co ja mam mu
powiedzieć? Violetta będzie na mnie zła, że mu powiem, bo jej obiecałam, że to
będzie nasza tajemnica. Nie wiem co mam robić. Dobrze, że chociaż przyjęli
Violettę na oddział.
- Pani Castillo potrzebuje natychmiastowej operacji. Inaczej w krótkim czasie rak może stanowić poważne zagrożenie dla życia pacjentki. Zgadza się pani na operację siostrzenicy? – powiedział do mnie lekarz. León wszystko słyszał i załamany usiadł na krzesło.
- Tak, zgadzam się.
- Pani Castillo potrzebuje natychmiastowej operacji. Inaczej w krótkim czasie rak może stanowić poważne zagrożenie dla życia pacjentki. Zgadza się pani na operację siostrzenicy? – powiedział do mnie lekarz. León wszystko słyszał i załamany usiadł na krzesło.
- Tak, zgadzam się.
---
Holaa! :*
Wiem, że smutny, ale tak mnie naszło. Już niedługo 23 rozdział i kontynuacja OS.
---
---
W pn jadę na konkurs z dziewczynami. Będziemy przedstawiać prezentacje. Jakaś masakra. Robiłyśmy wszystko przez tydzień! Zależy nam na tym, bo punktuje nam potem, żeby wybrać sobie lepsze liceum.
---
Jeżeli rozdział nie pojawi się do niedzieli to bardzo przepraszam.
Besos,
~Mechi ;3
Super OS :*
OdpowiedzUsuńOch ty moja ......czemu ty masz taki talent ?
OdpowiedzUsuńOS boski .....gdyby nie to że już się skończył to po moim policzku połykała by łza
Całuje :***
To dzięki Twojemu blogowi mój talent się rozwija :3
UsuńKocham! :**
Smutny :'(
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie - www.jortini-only-love.blogspot.com