Obudziły mnie promyki słońca przedzierające się przez rolety w moim pokoju. Lekko otworzyłam oczy i wstałam do pozycji siedzącej. Usłyszałam jak ktoś wbiega po schodach. Po chwili drzwi od mojego pokoju się otworzyły. Do pokoju wpadła zła Fran.
- Violetto Castillo! Co ty sobie wyobrażasz!? Dzisiaj dzień szkoły! Zaraz spóźnimy
się na występ!
- Jak to? Która jest godzina?
- Ósma piętnaście.
- Co!? I nawet do mnie nie zadzwoniłaś? – szybko zerwałam się z łóżka i rozpoczęłam poszukiwania odpowiedniego stroju na dziś.
- Dzwoniłam do Ciebie kilka razy, ale nie raczyłaś oczywiście odebrać!
- Dobra Fran, nie złość się już tak. Przepraszam.
- Spoko…
- Pomóż mi coś wybrać! Muszę wyglądać powalająco dla Leona… Nie!
- Słyszałam! Słyszałam!
- Fran, błagam nie mów Mu.
- Dobra nie powiem. Ale to ostatni raz, kiedy się powstrzymuję.
- Dziękuję – przytuliłam przyjaciółkę.
Po chwili wybrałam dla siebie miętową sukienkę. Do tego założyłam jeansową kurtkę i conversy. Wzięłam swojego iphone’a, założyłam plecak i zeszłam z Fran na dół.
- Violu może zjesz? – zapytał mnie tata.
- Nie, muszę lecieć do szkoły.
Po kilku minutach biegu byłyśmy pod szkołą.
- Violu, zaraz się zacznie. Szybko!
Wbiegłyśmy do szkoły jak dwie wariatki. Fran przypadkowo wpadła na profesorkę. Wyjąkała ciche przepraszam i pobiegła za mną. Po chwili zaczęłyśmy się śmiać jak opętane, ale po chwili się opanowałyśmy i weszłyśmy do szatni, gdzie były już gotowe dziewczyny.
- No nareszcie! – krzyknęła Naty – Dłużej się nie dało?
- Przepraszam… Zaspałam i Fran przyszła mnie obudzić.
- Ok. To my zaczekamy na Was na korytarzu.
Szybko przebrałam się w to. Wszystkie byłyśmy ubrane identycznie.
Po chwili cała nasza 5 była na wielkiej sali. Gdy tylko weszłyśmy wszystkie oczy skierowały się na nas. Poszłyśmy za scenę i czekałyśmy na swoją kolej. Nie czekałyśmy w ogóle, bo od razu usłyszałyśmy nazwę naszego zespołu.
Zatańczyłyśmy i zeszłyśmy ze sceny uśmiechnięte.
- Nie myślałam, że układ nam tak dobrze wyjdzie – powiedziała pełna radości Camila.
- Dziewczyny, jeszcze piosenka przed nami – uprzedziłam.
- Spokojnie, damy radę.
Pobiegłyśmy znowu do szatni się przebrać. Poszłyśmy jeszcze do sali muzycznej po nasze instrumenty.
- Która ma klucz? – zapytałam.
- Ludmiła go miała! – krzyknęła Fran.
- Ja go oddałam Naty!
- Nie prawda! Przecież położyłaś go na parapecie!
- Ale ty go miałaś wziąć!
- Dobra! Koniec! – wkurzyłam się – Wy, obie wracacie się teraz po klucz, tylko biegiem. Za pięć minut wychodzimy!
- Ok, idziemy go poszukać.
Czułam się jak bym była jedyna dorosła w tym gronie. Wszystkie zachowywały się jak małe dzieci. Biegały i krzyczały. Ja tylko chce, żeby wszystko wyszło perfekcyjnie.
- Ile one mogą szukać tego durnego klucza!? – wybuchła Camila.
- Już od dobrych 4 minut ich nie ma! Spóźnimy się na bank…
- Jesteśmy! – krzyknęła Naty i otworzyła szybko drzwi.
Wpadłyśmy do pomieszczenia i każda zabrała coś innego.
Ja – głośniki i mikrofon, Fran – keyboard , Cami – stół dj’a, Ludmiła – gitarę elektryczną, Naty – bębny.
O mały włos nie pozabijałyśmy się na schodach. Boże, jakie to ciężkie!
- Dziewczyny! Co wy tu jeszcze robicie? Na scenę, już – popędzał nas Pablo.
- No przecież idziemy. To Viola się tak ociąga – powiedziała Ludmiła.
- Ja!? To sama sobie weź te głośniki i mikrofon! Proszę bardzo. Ja mogę wziąć gitarę.
- Nie. Ty to wzięłaś, teraz nieś!
- Dziewczyny! Na scenę!
A zapowiadało się tak miło.
Ustawiłyśmy instrumenty. Próbowałam zapomnieć, o tym, co się stało. Dopiero teraz zorientowałam się, że w pierwszym rzędzie siedzi León. Uśmiechnęłam się do niego i wzięłam głęboki oddech. Zabrzmiały pierwsze dźwięki...
- Jak to? Która jest godzina?
- Ósma piętnaście.
- Co!? I nawet do mnie nie zadzwoniłaś? – szybko zerwałam się z łóżka i rozpoczęłam poszukiwania odpowiedniego stroju na dziś.
- Dzwoniłam do Ciebie kilka razy, ale nie raczyłaś oczywiście odebrać!
- Dobra Fran, nie złość się już tak. Przepraszam.
- Spoko…
- Pomóż mi coś wybrać! Muszę wyglądać powalająco dla Leona… Nie!
- Słyszałam! Słyszałam!
- Fran, błagam nie mów Mu.
- Dobra nie powiem. Ale to ostatni raz, kiedy się powstrzymuję.
- Dziękuję – przytuliłam przyjaciółkę.
Po chwili wybrałam dla siebie miętową sukienkę. Do tego założyłam jeansową kurtkę i conversy. Wzięłam swojego iphone’a, założyłam plecak i zeszłam z Fran na dół.
- Violu może zjesz? – zapytał mnie tata.
- Nie, muszę lecieć do szkoły.
Po kilku minutach biegu byłyśmy pod szkołą.
- Violu, zaraz się zacznie. Szybko!
Wbiegłyśmy do szkoły jak dwie wariatki. Fran przypadkowo wpadła na profesorkę. Wyjąkała ciche przepraszam i pobiegła za mną. Po chwili zaczęłyśmy się śmiać jak opętane, ale po chwili się opanowałyśmy i weszłyśmy do szatni, gdzie były już gotowe dziewczyny.
- No nareszcie! – krzyknęła Naty – Dłużej się nie dało?
- Przepraszam… Zaspałam i Fran przyszła mnie obudzić.
- Ok. To my zaczekamy na Was na korytarzu.
Szybko przebrałam się w to. Wszystkie byłyśmy ubrane identycznie.
Po chwili cała nasza 5 była na wielkiej sali. Gdy tylko weszłyśmy wszystkie oczy skierowały się na nas. Poszłyśmy za scenę i czekałyśmy na swoją kolej. Nie czekałyśmy w ogóle, bo od razu usłyszałyśmy nazwę naszego zespołu.
Zatańczyłyśmy i zeszłyśmy ze sceny uśmiechnięte.
- Nie myślałam, że układ nam tak dobrze wyjdzie – powiedziała pełna radości Camila.
- Dziewczyny, jeszcze piosenka przed nami – uprzedziłam.
- Spokojnie, damy radę.
Pobiegłyśmy znowu do szatni się przebrać. Poszłyśmy jeszcze do sali muzycznej po nasze instrumenty.
- Która ma klucz? – zapytałam.
- Ludmiła go miała! – krzyknęła Fran.
- Ja go oddałam Naty!
- Nie prawda! Przecież położyłaś go na parapecie!
- Ale ty go miałaś wziąć!
- Dobra! Koniec! – wkurzyłam się – Wy, obie wracacie się teraz po klucz, tylko biegiem. Za pięć minut wychodzimy!
- Ok, idziemy go poszukać.
Czułam się jak bym była jedyna dorosła w tym gronie. Wszystkie zachowywały się jak małe dzieci. Biegały i krzyczały. Ja tylko chce, żeby wszystko wyszło perfekcyjnie.
- Ile one mogą szukać tego durnego klucza!? – wybuchła Camila.
- Już od dobrych 4 minut ich nie ma! Spóźnimy się na bank…
- Jesteśmy! – krzyknęła Naty i otworzyła szybko drzwi.
Wpadłyśmy do pomieszczenia i każda zabrała coś innego.
Ja – głośniki i mikrofon, Fran – keyboard , Cami – stół dj’a, Ludmiła – gitarę elektryczną, Naty – bębny.
O mały włos nie pozabijałyśmy się na schodach. Boże, jakie to ciężkie!
- Dziewczyny! Co wy tu jeszcze robicie? Na scenę, już – popędzał nas Pablo.
- No przecież idziemy. To Viola się tak ociąga – powiedziała Ludmiła.
- Ja!? To sama sobie weź te głośniki i mikrofon! Proszę bardzo. Ja mogę wziąć gitarę.
- Nie. Ty to wzięłaś, teraz nieś!
- Dziewczyny! Na scenę!
A zapowiadało się tak miło.
Ustawiłyśmy instrumenty. Próbowałam zapomnieć, o tym, co się stało. Dopiero teraz zorientowałam się, że w pierwszym rzędzie siedzi León. Uśmiechnęłam się do niego i wzięłam głęboki oddech. Zabrzmiały pierwsze dźwięki...
W pewnym momencie spojrzałam się na Leona i utonęłam w jego
oczach. Przestałam śpiewać. Na szczęście Ludmiła trochę mnie otrząsnęła. Ale
wtopa…
*po występie, szatnia*
- Dziewczyny bardzo Was przepraszam, za to co się wydarzyło na…
- Ok. Wybaczamy. Po prostu odpłynęłaś na planetę León – powiedziała Fran.
- Violu, chciałam Cię przeprosić. To przez nerwy się na Ciebie zdenerwowałam. Tak już mam…
- Spoko Lu – uśmiechnęłam się.
Przebrałam się jako pierwsza. Skierowałam się do swojej szafki. Wyjęłam z niej książki do biologii. Zamknęłam szafkę. Kiedy odwróciłam się, wpadłam na kogoś, a był to León…
- H-h-hej – wyjąkałam.
- Cześć. Jak tam po występie?
- Dobrze… Wszystkie jesteśmy zadowolone.
- To super. Dasz się zaprosić po lekcjach na shake’a?
- Jasne – uśmiechnęłam się.
- To o 14 przed szkołą – puścił mi oczko i poszedł do chłopaków.
Właśnie za to go uwielbiam. Nie zadaje beznadziejnych pytań, zawsze umie poprawić humor, pocieszyć… Po prostu chodzący ideał.
- Violu z kim siedzisz na biologii? – zapytała mnie Cami.
- Z nikim.
- To może usiądziesz ze mną?
- Z chę… -
- Nie! Cami, siedzisz przecież ze mną. Prawda? – wpadła między nas Fran.
- Yyy… A no tak! Ale ze mnie gapa!
- Ok.
Dziewczyny odeszły, a ja usłyszałam tylko jeszcze od Cami: „Przecież dzisiaj jest pierwszy dzień szkoły. Już chcesz ich…”. O co chodzi?
*po lekcjach*
Na każdym przedmiocie siedziałam z Leonem, ponieważ wszyscy mieli już pary. Nie powiem, że nie jestem z tego powodu szczęśliwa.
- Dziękuję – powiedziałam podchodząc do przyjaciółek.
- Ale za co?
- Za to, że mogłam usiąść z Leonem – uśmiechnięta odeszłam.
Wyszłam przed szkołę. Miałam tam czekać na Leona. Zauważyłam go. Stał oparty o drzewo. Wyglądał tak… szarmancko. Miałam już do niego podejść, ale wyprzedziła mnie Jessie. Nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. Ona go pocałowała.
Mina mi zrzedła. Do oczu zaczęły mi napływać łzy. Nie wiem dlaczego. Przecież nie jest moim chłopakiem. Gdy mnie zauważył, uciekłam.
Zamknęłam drzwi wejściowe z hukiem.
- Co jest Violka!? Ściany zaraz popękają! – krzyknęła Jade.
- Nie obchodzi mnie to.
- Płakałaś? Oh… jak mi przykro – powiedziała z sarkazmem.
- Mam Cię dosyć!
- Violetto jak ty się odnosisz do swojej przyszłej macochy? – zapytał ojciec.
- Przepraszam szanowna pani!
Pobiegłam po schodach do swojego pokoju i zamknęłam się na klucz.
*po występie, szatnia*
- Dziewczyny bardzo Was przepraszam, za to co się wydarzyło na…
- Ok. Wybaczamy. Po prostu odpłynęłaś na planetę León – powiedziała Fran.
- Violu, chciałam Cię przeprosić. To przez nerwy się na Ciebie zdenerwowałam. Tak już mam…
- Spoko Lu – uśmiechnęłam się.
Przebrałam się jako pierwsza. Skierowałam się do swojej szafki. Wyjęłam z niej książki do biologii. Zamknęłam szafkę. Kiedy odwróciłam się, wpadłam na kogoś, a był to León…
- H-h-hej – wyjąkałam.
- Cześć. Jak tam po występie?
- Dobrze… Wszystkie jesteśmy zadowolone.
- To super. Dasz się zaprosić po lekcjach na shake’a?
- Jasne – uśmiechnęłam się.
- To o 14 przed szkołą – puścił mi oczko i poszedł do chłopaków.
Właśnie za to go uwielbiam. Nie zadaje beznadziejnych pytań, zawsze umie poprawić humor, pocieszyć… Po prostu chodzący ideał.
- Violu z kim siedzisz na biologii? – zapytała mnie Cami.
- Z nikim.
- To może usiądziesz ze mną?
- Z chę… -
- Nie! Cami, siedzisz przecież ze mną. Prawda? – wpadła między nas Fran.
- Yyy… A no tak! Ale ze mnie gapa!
- Ok.
Dziewczyny odeszły, a ja usłyszałam tylko jeszcze od Cami: „Przecież dzisiaj jest pierwszy dzień szkoły. Już chcesz ich…”. O co chodzi?
*po lekcjach*
Na każdym przedmiocie siedziałam z Leonem, ponieważ wszyscy mieli już pary. Nie powiem, że nie jestem z tego powodu szczęśliwa.
- Dziękuję – powiedziałam podchodząc do przyjaciółek.
- Ale za co?
- Za to, że mogłam usiąść z Leonem – uśmiechnięta odeszłam.
Wyszłam przed szkołę. Miałam tam czekać na Leona. Zauważyłam go. Stał oparty o drzewo. Wyglądał tak… szarmancko. Miałam już do niego podejść, ale wyprzedziła mnie Jessie. Nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. Ona go pocałowała.
Mina mi zrzedła. Do oczu zaczęły mi napływać łzy. Nie wiem dlaczego. Przecież nie jest moim chłopakiem. Gdy mnie zauważył, uciekłam.
Zamknęłam drzwi wejściowe z hukiem.
- Co jest Violka!? Ściany zaraz popękają! – krzyknęła Jade.
- Nie obchodzi mnie to.
- Płakałaś? Oh… jak mi przykro – powiedziała z sarkazmem.
- Mam Cię dosyć!
- Violetto jak ty się odnosisz do swojej przyszłej macochy? – zapytał ojciec.
- Przepraszam szanowna pani!
Pobiegłam po schodach do swojego pokoju i zamknęłam się na klucz.
---
Rozdzialik trochę z opóźnieniem. Jak mówiłam nie będzie mnie od jutra do soboty. Mam nadzieję, że rozdział w niedzielę lub poniedziałek się pojawi.
Mam nadzieję, że początek nowej historii Wam się podoba.
Mam nadzieję, że początek nowej historii Wam się podoba.
Blogi zwycięzców konkursu:
http://leonettaleonyviolettta.blogspot.com/
http://violettameganleon.blogspot.com/
Okey... Nie przedłużam i idę sobie zgrać muzyczkę ;)
http://leonettaleonyviolettta.blogspot.com/
http://violettameganleon.blogspot.com/
Okey... Nie przedłużam i idę sobie zgrać muzyczkę ;)
Besos,
Ola :**
świetny <3
OdpowiedzUsuńświetnie się zapowiada, rozdział świetny! <3
OdpowiedzUsuńCzuję że niedługo Leonettka! <3
Czekam na next! Miłej wycieczki! ;**
http://violettameganleon.blogspot.com/
Cudowny rozdział :-)
OdpowiedzUsuńInteresująco się zapowiada to opowiadanie :-)
Viola rozczarowana... będzie się działo
Życzę weny ;-)
Udanej wycieczki ~
Pozdrawiam
Myślę ,że Leonetta będzie za niedługo < 33
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ,że Leon zaraz przyjdzie do Violi. ; ))
I wszystko jej wytłumaczy < 33
Życzę weny :D
~ Tini Verdas.
Wspaniały rozdział!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTy .Umrzesz :****
OdpowiedzUsuńRozdział och ah xD :D
Pozdrawiam
Cudowny :*
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :)
Twój blog jest niesamowity :)
OdpowiedzUsuńMasz talent do pisania .
Piękny rozdział! Wzruszyłam się ;)
OdpowiedzUsuńSuper :*
OdpowiedzUsuń