środa, 25 lutego 2015

Rozdział 11 - Nie patrzyłam na ekran

Dedikejszyn dla wszystkich obserwatorów <3
~*~




Madison Ava Cyanne Kasey – w skrócie Mack. Absolwentka Uniwersytetu w Pensylwanii. Zawsze chciałam tam uczęszczać, ale mój ojciec nigdy nie chciał się na to zgodzić. Rodzice Kasey mięli pieniędzy jak lodu, więc mogli posłać ją do tak prestiżowej szkoły dodatkowo za granicę. Mój ojciec także zawsze miał pełną kieszeń, ale był strasznie stanowczy i uporczywy.
                Teraz już dałam sobie spokój z tą szkołą. Widocznie moje życie ma toczyć się w Buenos Aires. Jak na razie chcę ukończyć naukę w Studio. Może zacznę pracować… Ale kto przyjmie mnie - zwykłą dziewiętnastoletnią dziewczynę z wykształceniem muzycznym do wielkiej korporacji, czy chociażby małej firmy? NIKT.
               Przyjrzałam się mojemu wrogowi numer jeden, który odebrał mi wszystkie nadzieje i marzenia. Który chciał mnie zniszczyć, choć miał dopiero zaledwie czternaście lat. Nienawiść i podłość to pierwsze słowa, jakie przychodzą mi do głowy, gdy na nią patrzę. Czuję, że w gardle powstaje mi wielki opór. Ledwo, co przełykam ślinę. Staram się zachować spokój i nie rzucić się na Madison.
                - My się już znamy – burknęłam i zajęłam miejsce obok Jesseni.
- Oh, a skąd? – zaciekawiła się, a ja posłałam jej znaczące spojrzenie, aby nie kontynuowała tematu.
- To nie jest ważne – rzuciłam szybo i posłałam sarkastyczny uśmiech blondynce – Jess, chcia – zaczęłam, ale zdołano mi przerwać -
- Castillo, a może jednak opowiemy naszej drogiej koleżance historie z naszego dzieciństwa? – pogładziła moje ramię, na co w odruchowo odsunęłam się w bok – Przecież tak dużo razem przeżyłyśmy.

- Wątpię, żeby to kogoś obchodziło – skwitowałam – Lebrón, zadzwoń później. Nie spodziewałam się tego po Tobie – powiedziałam oschle i opuściłam lokal trzaskając drzwiami.
Prosiłam Jess o rozmowę. Prośba do przyjaciółki o rozmowę oznacza całkowitą szczerość = zero kłamstw i przede wszystkim konwersacja w cztery oczy. Potrzeba wysłuchania i tym podobne. Niestety musiała gdzieś sobie poznać pannę Kasey i przypałętać ją do kawiarni. Genialnie!
                Znowu ten ból w klatce piersiowej. Wypuściłam nerwowo powietrze z ust. Przykryłam się kocem o kolorze jaśminu. Pachniał Ferro. Wtuliłam się w niego i wciągnęłam kwiatowy zapach perfum, których używa Ludmiła. Niestety nie mogłam długo poleżeć w spokoju, ponieważ usłyszałam piosenkę Beyonce. Wzięłam do ręki mojego iPhone’a i nie patrząc kto dzwoni odebrałam.
- Słucham? – zapytałam zastanawiając się kim jest osoba po drugiej stronie.
- Nie sądziłem, że odbierzesz – usłyszałam i zamarłam.
- Nie wiedziałam, że to ty – rzekłam po chwili – Nie patrzyłam na ekran – wyjaśniłam.
- Ludmiła Ci wszystko powiedziała – odparł – Przepraszam, że to nie byłem ja. Przepraszam, że w ogóle to zrobiłem. Przepraszam, że wyszedłem ze szpitala, przepraszam! Tak bardzo teraz żałuję tego wszystkiego.
- Najpierw Cassie, teraz Francessca – szepnęłam zrezygnowana – Leon, ja już nie potrafię myśleć lojalnie. Zdecyduj się, co chcesz osiągnąć swoimi czynami. Musisz wiedzieć czy chcesz mnie odzyskać, czy chcesz być z Cass… Powiedz szczerze czy coś do mnie jeszcze czujesz?
- Violetto -
*pip* *pip* *pip*
Bateria rozładowana! Ugh!
                Chłodne kropelki wody spływające po moim ciele to jedyne, co teraz potrzebowałam - prysznic. Muszę się trochę otrząsnąć po rozmowie z Verdasem. Właśnie miał wyznać mi miłość! Lub… coś innego, ale na pewno było to ważne. Do tej pory nie oddzwonił. Minęło pół godziny i nawet nie raczył wybrać mojego numeru. Ale za to dostałam sms’a:

Od: 435 761 976
BAD :’)
             M.a.c.k

Cała wiadomość to „BAD”. Co to ma znaczyć? Że mam niby kupić starą płytę Michaela Jacksona?*
Jeszcze tej jędzy mi brakowało...

***
* cytat z serialu Pretty Little Liars, sezon 1, odcinek 17
Hello :/
Znowu przychodzę późno z rozdziałem. I jeszcze z jakim krótkim! No niestety musicie mi wybaczyć misie:(
Drugi tydzień szkoły i już zapowiedziane dwa testy i zaliczenie ze śpiewu.
Myślałam, że coś uda mi się napisać w niedzielę, ale jak się okazało musiałam pojechać do rodziny na jakieś spotkanie. W sumie to mogłabym pisać na telefonie, ale padła mi bateria (tak jak naszej Vilu :D) nie wiedzieć czemu skoro ładowałam mojego Szajsunga przez całą noc ;-;
Dobrze, dobrze... już się nie rozpisuję.
Dziękuję moim stałym komentatorom i tym którzy z chęcią wpadają na bloga i czytają rozdziały.
Nie będę taka zła :>
11 komentarzy = next
                Love,
~ Aleks :*

20 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Chwila pisze rozdział xD <3

      Usuń
    2. Po długiejj chwili Sylwia wraca <3
      A Sylwii coś odwala bo gada o sobie w trzecie osobie ... za dużo Jasia xD
      A teraz porozmawiajmy o rozdziale ... :*

      Nie lubię Mack -.-
      Co z tego że to pierwszy (?) rozdział z nią? Ja jej nie trawie. Ja sie znam na ludziach czyje że będzie suką xD
      "przypadkowe" odebranie telefonu Leośka?
      Chłopak to ma wyczucie xD
      On miał jej wyznać miłość? On miał jej wyznać miłość! Nawet nie wiesz jak bardzo byłam zła gdy przeczytałam "pip pip pip" ciesz sie ze nerwy mi opadły xD

      Nie no on ma jej wyznać miłość albo inaczej inaczej będziemy rozmawiać, co z tego że prowadzę monolog? xD

      Dobra na dzisiaj tyle <3
      A i Aleks nie uwierzysz kto zaczął robić szablony xD Boże mi co sie w życiu nudzi xD

      [Reklama]
      http://leonettaamoparasiemprer.blogspot.com/

      Besos :*
      Czekam na next <3
      Sydney

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Witaj ;*
      Wybacz, że przybywam z takim opóźnieniem, ale nie miałam możliwości by pojawić się wcześniej ;*
      Znowu jestem pod wrażeniem *.*
      Rozdział jest świetny ♥
      Myślałam, że może Mack jest jakąś dawną koleżanką Violi, a tutaj proszę... Wróg nr.1 xd Violetta dostała od niej tajemniczego smsa. Czuje, że Mack nie zniknie tak szybko i pouprzykrza trochę życie Castillo.
      Dlaczego telefon musiał rozładować się w takiej chwili? *.*
      Czekam na kolejną perełkę ♥
      Weny ;*

      Rachel ;*

      Usuń
    2. Aa i bardzo, bardzo dziękuje za zajęcie miejsca ♥

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. No wspaniała perełka ♥
      Bardzo mi się podoba ^^
      Jak zawsze ;)
      No i Violi zepsuł się dzień gdy spotkała się z Mack ;/
      Jak mnie ta Mack denerwuje - udaje kogoś kim nie jest ;(
      Oj Viola odebrała od Verdasa ale nie wiedziała kto dzwoni,więc
      wybaczam jej ;***
      Leon ty debilu musisz teraz też cierpieć bo Castillo cierpi bardziej niż ty ;/
      Violetta zawiodła się na nim,tak mi smutno.
      Gdy Verdas może chciał wyznać uczucia do Vils do akurat bateria musiała się rozładować ? xd
      Ugh mam dość telefonów *_*
      Co miał znaczyć ten sms,który dostała Violetta ?
      Czekam na kolejny rozdział ^^
      I muszę sobie zrobić reklamę u cb,a więc zapraszam do mnie
      ---> http://violetta-love-new-story.blogspot.com

      Do następnego ;***
      Buziaki,Madzia :>

      Usuń
  4. Wybaczam, ze tak późno i tak krótki, ale ledwoo! Uwielbiam czytać twoje opowiadania, a ty wbijasz mi nóż w moje słabe serduszko!
    Szajsung to szajsung, bateria działa jak gunwo i nawet jak nic nie robię to trzeba w kółko ładować. ;x
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział!

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział ;*
    masz ogromny talent <3
    Violi rozwalił się dzień po spotkaniu Mack :/
    León ty idioto xD
    Sorki dziś krótko :/
    # By Rox xy

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudo, jeszcze tu wrócę :*
    Póki co, zapraszam do siebie: http://leon-y-violetta-amor.blogspot.com/
    Wiem, że chamska reklama, przepraszam :)

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Katrina