piątek, 3 kwietnia 2015

Rozdział 12 - Wyluzuj Castillo







                 - Nie rozumiem – skwitowała Ludmiła i zaczęła przyglądać się swoim czerwonym paznokciom. Kobieto, lepiej patrz jak idziesz albo mnie posłuchaj.
- To jest proste i logiczne – burknęłam zmęczona naszą rozmową.
- Sprawa z Mack jak na razie mnie nie obchodzi, darling. Chcę wiedzieć, co z Tobą i Verdasem.
- Jak to co? – zastanowiłam się przez chwilę i rzuciłam zwykłe „Nic”.
- Czasem trzeba skłamać. Ale sobie zawsze musisz mówić prawdę. Pamiętasz?
- Tak, pamiętam… Louise Fitzhugh.
- Vils, nie miej do siebie żalu, kiedy popełniasz błąd, bo wydarzył się w przeszłości i nie możesz już się cofnąć i go nie popełnić. Wiem, jak Ci zależy na Leonie i to, że mu nie wybaczyłaś tej dziwnej sytuacji z Francescą i Cassie wcale nie oznacza, że go nie kochasz i nie chcesz już z nim być.
                Nie odezwałam się ani słowem dopóki nie weszłyśmy do Studia i nie zobaczyłam włoszki. Nie zdążyła minąć nawet sekunda, a ona od razu pojawiła się przy moim boku. Położyła rękę na moim ramieniu i otworzyła lekko usta nie wiedząc od czego zacząć.
Widocznie Leon jej wszystko powiedział… ze względu na mnie?
- Fran, nie chcę słuchać Twoich wyjaśnień – zaczęłam – Wiem, że nic o tym nie wiedziałaś i zostałaś oszukana, ale mogłaś mi chociaż powiedzieć, że podoba Ci się Leon. Myślałam, że jesteś zakochana w Diego i to, co do niego czujesz jest prawdziwe.
- Bo jest – powiedziała gestykulując rękoma – To z Leonem… Jakoś tak wyszło. Nie chciałam. Ja… -
Przytuliłam ją do siebie, przez co przerwała swoją wypowiedzieć.
- Mam chyba za dobre serce – powiedziałam ledwie słyszalnie.
Przekraczając próg zauważyłam Leona, który szedł w moim kierunku. Przyśpieszyłam tempa, aby uniknąć spotkania z nim. Nie mam odwagi.
Zajęłam miejsce obok blondynki i rozejrzałam się po sali. Większość uczniów miała zdenerwowanie wymalowane na twarzy. Tylko Ludmiła jak zwykle siedziała wyluzowana na krześle i nuciła sobie piosenkę pod nosem. O co tu chodzi? Są tacy spięci, jakby zaraz mięli się dowiedzieć czy zdali maturę.
                Odwróciłam głowę w stronę okna i usłyszałam tylko jeden wielki grzmot, który oznaczał burzę. Krople deszczu zaczęły odbijać się od szyby i parapetu. Niebo nagle pociemniało, a w oddali słychać było coraz głośniejsze huki. Nie minęła nawet sekunda, a w pomieszczeniu zapanowała ciemność. Złapałam Ferro za rękę, przez co spojrzała się na mnie z pobłażliwością.
- No już nie patrz się tak na mnie, sorry – rzuciłam i założyłam nogę na nogę.
Tak, boję się burzy. Tak, boję się ciemności. Tak, boję się wielu rzeczy, dlatego potrzebny jest mi Leon chłopak, który by mnie przed nimi chronił.
                - A więc… na dziś mieliście przygotować piosenki, które nadadzą się do przedstawienia – zaczął Pablo przeglądając kartki w jego notesie – Zapraszam na scenę Violettę – skierował swój wzrok na mnie. Szlag. Jak mogłam o tym zapomnieć?
- Tak jakoś wyszło, że… jeszcze nie dokończyłam tej piosenki – odparłam pocierając moimi nogami o krzesełko. Poprawiłam spódniczkę i wygodniej usadowiłam się na przedmiocie.
- Oh, Castillo – rzekł – Stawiam Ci dzisiaj minusa, ale żeby to mi było ostatni raz - dodał zapisując coś na kawałku kartki.
- Oczywiście – zerknęłam na Ludmiłę, która uśmiechała się do siebie pod nosem. Zauważyła, że wpatruję się w nią, więc uniosła brew.
- Dzięki, że mi przypomniałaś – odsunęłam jej blond loki i szepnęłam na ucho.
- Dlaczego masz do mnie pretensje? Trzeba było się nie zgłaszać, Sherlocku.
To ja się sama zgłosiłam? Kiedy to było?

                Wyszłam przed budynek Studia. Pożyczyłam od Camili bluzę, ponieważ uznała, że mi bardziej się przyda ze względu na to, iż pada deszcz, a ona ma parasolkę. Zarzuciłam kaptur na głowę i naciągnęłam rękawy na swoje dłonie. Od razu zauważyłam Madison, która wyciągnęła z torebki paczkę Malboro.
- Kasey, nie wiesz, że podczas burzy nie stoi się pod drzewami? – rzuciłam podchodząc do niej. Ta tylko wzruszyła ramionami i wyciągnęła w moją stronę papierosa.
- Nie dzięki – wywróciłam oczami – Spadaj mi z tym. Możesz sobie popalać pod swoimi domem, ale nie tutaj.
- Wyluzuj Castillo – burknęła i z jej ust wydobył się dym, który osiadł na mojej twarzy. Szarpnęłam jej ręką, przez co upuściła przedmiot, od którego jest tak bardzo uzależniona. Wdeptałam go w ziemię i rzuciłam jej wredne spojrzenie.
- Czego chcesz?
- Hayden będzie tu za dwa dni – rzuciła i wydęła usta.
- I co ja mam z tym wspólnego?
- You loved she.
- Daruj sobie z tym perfekcyjnym angielskim – warknęłam zniesmaczona rozmową i odeszłam. Nie będę dla idiotki stała i mokła. Niech sobie sama radzi. To jest jej przyjaciółka. Ale Twoja dawna – powiedział mój umysł. No pewnie, po co mi jeden problem? Niech będzie ich więcej!

                - Violetta! – usłyszałam, gdy przebiegałam przez park – Poczekaj, musimy pogadać.
Odwróciłam się w jego stronę i założyłam ręce na piersiach.
- Nie widzisz jaką mamy pogodę? – powiedziałam zdenerwowana – Grad mi wali po głowie, Ludmiła robi sobie ze mnie jaja, nie napisałam piosenki do przedstawienia, pojawiła się ta popieprzona Mack ze swoim nałogiem tytoniowym i jeszcze dołączy do niej jedna wariatka. Co jeszcze się pytam!? – kwituję i zaczynam sobie uświadamiać, że właśnie wygadałam się przed Verdasem, który ma ze mnie niezłą polewkę.
- Nie wiem, co jest w tym śmiesznego – rzuciłam i odwróciłam się na pięcie.
- Violu… - poczułam ciągnięcie za rękę – Ej, no nie obrażaj się… Castillo, błagam.
- Jak po nazwisku to – zaczęłam.
- Dobra, dobra nie kończ – uniósł ręce w geście obronnym. Popchnęłam go lekko, żeby zamoczył swoje buty w kałuży. Ale…
Zaraz, zaraz. Czy ja właśnie dobrze się bawię z Leonem, któremu nawet nie wybaczyłam. Zachowuję się jak jego wspaniała przyjaciółka, którą jestem i zapominam o tym co się stało. Co ten człowiek ze mną robi?
- Tak się chcesz bawić? – posłał mi swój zabójczy uśmiech przez, co moje nogi się pode mną ugięły. Złapał moją dłoń i pociągną do siebie przez, co ja też zamoczyłam swoje trampki w wodzie.
- Dobra, chodźmy pogadać do mnie do domu, bo nie mam zamiaru się przeziębić – powiedziałam – Jak będziesz miał ochotę to możemy wejść do wanny z gorącą wodą i tam się pochlapać, ale nie teraz. Please, no now.
Violetta o czym ty gadasz!? Przecież wcale nie masz ochoty brać z nim kąpieli.
A właśnie, że mam!

Usłyszałam tylko cichy śmiech.

                Osuszyłam swoje włosy ręcznikiem i związałam je w niezdarnego koka. Leon usiadł na moim łóżku i bacznie przyglądał się fotografiom oprawionym w ramki, które stały na biurku. Jego szmaragdowe oczy świeciły iskierkami za każdym razem, gdy trafiał na nasze wspólne zdjęcia. Niestety musiałam przerwać jego czynność i wreszcie powiedzieć, to co myślę.
- Dobrze zrobiłeś – szepnęłam – Francesca miała prawo znać prawdę.
- Zrobiłem to tylko dlatego, żeby Cię odzyskać – powiedział, a moje kąciki uniosły się w górę. Odgarnęłam niesforny kosmyk z mojej twarzy i włożyłam go za ucho. Zadrżałam i ponownie w ciągu kilku dni poczułam ucisk w okolicach serca, który zignorowałam. Usiadłam obok Leona i złapałam go za rękę.
- Kocham Cię, ale na ten moment mogę Ci zaoferować tylko przyjaźń.


 ***
Witajcie.
Od razu chciałabym bardzo przeprosić za moją długą nieobecność.
Niestety nie mogę Wam powiedzieć z jakiego powodu nie pisałam, są to moje prywatne sprawy. Wiem, że wiele osób zajmowało mi miejsce pod swoimi rozdziałami, a ja nie pisałam komentarzy. Przepraszam, na prawdę czuję się winna. Na ten moment nie zajmujcie mi miejsc, nie będę miała tak dużo czasu jak dawniej. Mam nadzieję, że nie straciłam za dużo czytelników przez ten miesiąc.
Nie oczekuję dużej ilości komentarzy, po tym co się stało. Po prostu bądźcie.

P.S
Kto z Was był na Violetta Live? <3
Emocje niesamowite, prawda? *o*
Chyba pojadę jeszcze raz na koncert do Warszawy :))

"Ich energia jest imponująca. Mam nadzieję, że oni wiedzą, że bardzo ich kochamy. A jeśli nie - to koniecznie im to przekażcie" - mówi Jorge.
"Podczas ostatniej piosenki na koncercie w Łodzi zobaczyliśmy biało czerwoną-flagę, którą ułożyli z kartek nasi widzowie. To nas wzruszyło" - mówi grający Maxiego Argentyńczyk Facundo Gambandé. Rozmawialiśmy o tym potem za kulisami. To było niesamowite, to był był jeden z najlepszych koncertów, jakie w życiu zagraliśmy" - zapewnia Gambandé.

Aaa! <3

~ Aleks

11 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuje za zajęcie miejsca ;* Miło mi, że nie zapomniałaś o mnie ♥
      Nie będzie pewnie nowością, że napiszę : rozdział jest wspaniały! :D Przyznam bez bicia, że trochę wypadła mi z głowy historia, ale jak zaczęłam czytać to coś zaczęło mi świtać i przypomniałam sobie, mniej więcej, co się działo :D
      Leon robi wszystko, aby odzyskać Violette.
      Tylko przyjaźń? Violetta serio? xD Czy ona to przemyślała, niech potem nie żałuje swojej decyzji :P
      Nie przepraszaj za swoją nieobecność ;* W życiu tak jest, że niektórych sytuacji nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Każdy powinien zrozumieć, że nie miałaś możliwości pisania nowych rozdziałów ;) Ja tutaj będę i zawsze będę czekała, bez względu na to jak długo Cię nie będzie ;*
      Jak było na Violetta Live? Nie wiem, nie było mnie tam ;'(
      Czekam na kolejną perłę ;*
      Weny! ♥

      Pozdrawiam,
      Rachel ;*

      Usuń
    2. Dziękuję Ci za te wspaniałe słowa :')
      Podniosłaś mnie na duchu <3
      ~
      Było wspaniale! Z obsadą emocje były niesamowite :>

      Kocham <3
      Aleks

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Wspaniały rozdział ♥!
      Czekałam z wielką cierpliwością na rozdział i mówię,ze było warto ^^
      Śliczna perełka *_*
      Do następnego ;3

      Usuń
  3. Ja zawszę będę ;* Wrócę, jak znajdę czas <3

    OdpowiedzUsuń
  4. ...

    No a więc....................
    wrócę tu ;-;

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział... Powiem szczerze, dawno nie pisałaś i mi nie co historia z głowy wyleciała... Nie rozumiem jednego wątku. Ale co tam... Rozdział jak zwykle wspaniały ;*.
    Wiem krótko :/ Ale mam MEGA dużo rzeczy na głowię ;/
    Do nexta, który mam nadzieję nastąpi jak najszybciej <3
    Rox xy

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam do mnie :)
    http://slepeoczy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Katrina