czwartek, 9 kwietnia 2015

Rozdział 14 - Księżniczka

Dedykacja dla mojej 'mamy' :'D Madzi Vilovers ♥



                - Wszystko w porządku? – zapytał, gdy zobaczył moją przerażoną minę. Głośno przełknęłam ślinę i wbiłam wzrok w telefon. Nie umiałam wydusić z siebie żadnego słowa. Szok jeszcze nie minął. Wiedziałam, że mój ojciec będzie chciał się z kimś związać po śmierci mamy i wiedziałam też, że jest zaręczony z Lebrón, ale żeby już? Teraz? Natychmiast?
- Nie – szepnęłam i opuściłam pomieszczenie wsłuchując się w dźwięk wydawany przez obcasy moich butów o mahoniowe panele.
                Nie mam pojęcia dlaczego się smucę. Mam dziewiętnaście lat, nie muszę już mieszkać z moim ojcem i z tą dziwną panienką. To jego sprawa z kim chce się związać na całe życie, a nie moja. Współczuję tylko Jesseni. Ona nie będzie miała życia. Muszę jej pomóc. Ale jak?

                W pośpiechu zeszłam do kuchni i rzuciłam torebkę na blat. Z szafki wyjęłam małą miskę i owsiane płatki, a z lodówki jogurt. Wszystko wsypałam do naczynia i wymieszałam łyżeczką. Zjadłabym jeszcze jakieś owoce, ale nie mam czasu.
- Cześć Vils – uśmiechnęła się promiennie blondynka – A ty co taka nie w sosie? – zapytała opierając się o framugę.
- Śpieszę się do pracy, mój ojciec bierze ślub, muszę wyciągnąć od niego kasę na mieszkanie – skwitowałam na szybko i włożyłam miskę do zmywarki. Zabrałam torebkę i skierowałam się do wyjścia – Pogadamy później. Kocham Cię, pa – krzyknęłam zanim zdążyła coś powiedzieć. Zamknęłam drzwi i ruszyłam w stronę pojazdu Ferro.
                Kiedy udało mi się przejechać do centrum miasta, zaparkowałam auto na parkingu, a następnie windą wjechałam na piętro i biegiem udałam się do sklepu identycznie jak wczoraj.
- Dzień dobry – powiedziałam dość głośno ukrywając zmęczenie pośpiechem.
- Witaj – uśmiechnęła się kobieta około trzydziestki – Nazywam się Cristina Genovese – wyciągnęła w moją stronę dłoń, którą lekko uścisnęłam.
- Miło mi. Violetta Castillo – odwzajemniam uśmiech, aby zrobić dobre wrażenie. Nie wiem kim jest owa kobieta. Możliwe, że jest asystentką właściciela albo po prostu jest zwykłą pracownicą sklepu. Samo imię i nazwisko dużo informacji mi nie daje.
- Szef prosił, abyś ubrała sukienkę wiszącą na zapleczu. Będziesz reprezentowała naszą firmę razem ze mną. Dzisiejszy dzień spędzisz przy ladzie i w przymierzalni. Doradzisz klientom. Wszystko jasne?
- Oczywiście – odpowiedziałam i udałam się w miejsce, gdzie znajdował się mój ubiór do pracy. Mała czarna z plakietką, na której widniało moje imię.
                Przebrana i gotowa wyszłam z zaplecza i kierowałam się w stronę kasy, przy której stała Cristina. - Ślicznie wyglądasz, twoja figura idealnie współgra z obcisłą sukienką  - komplementowała mnie – Wreszcie znaleźliśmy idealnego pracownika.
- Oh, nie przesadzaj – machnęłam ręką i oparłam się na łokciach o ladę.
- Chcesz poczytać? – położyła przede mną kolorowe czasopismo – Kiedy nie ma klientów strasznie tu nudno – dodała.
- Dzięki – uśmiechnęłam się i zaczęłam przewracać strony w poszukiwaniu działu o modzie. Przeczytałam kilka porad, które i tak moim zdaniem są beznadziejne i nadal szukałam czegoś, co mnie zainteresuje. Nie musiałam czekać długo, bo w sklepie pojawił się Verdas.
- Co ty tu robisz? – zapytałam zdenerwowana odkładając na bok czasopismo – Nie możesz tu wchodzić. Zapomnij, że będziesz tu przychodził podczas mojej pracy.
- A ktoś mi zabroni? – zaśmiał się. O co mu chodzi?
- Skąd wiesz, że tu pracuję, hę?
- Ludmiła – rzucił – Proszę porozmawiajmy – nalegał.
- Chodź – pociągnęłam go za rękę w stronę przymierzalni – Cristina… - zaczęłam, ale nie dane mi było skończyć. Jak widać ta kobieta rozumie mnie bez słów.
- Jasne. Ponudzę się sama – uśmiechnęła się, a ja odpowiedziałam tym samym. Jej uśmiech jest strasznie zaraźliwy.                   
                Zaciągnęłam za nami zasłonę i oparłam się o ścianę przymierzalni. Mam wrażenie czy tu jest strasznie gorąco? Wypuściłam powietrze z ust próbując schłodzić swoje wargi.
- Nie mogliśmy pójść na zaplecze? – zapytał – Chyba, że masz zamiar mnie zgwałcić, to wybrałaś dobre pomieszczenie – zaśmiał się gardłowo.
- Leon – pisnęłam i uderzyłam go w ramię. Przygryzłam dolną wargę, żeby zaraz nie wybuchnąć śmiechem. Miało być poważnie, a jak zwykle zachowuję się przy nim jak mała dziewczynka.
- Co się dzieje Violu? – spytał, po czym objął rękoma moją talię.
I co teraz zrobić? Otworzyć się przed Leonem, czy nadal skrywać wszystko w sobie? Być starą, nastoletnią Castillo czy zmieniać się na dorosłą, odpowiedzialną kobietę? Nie wiem.
Ale jego usta tak ładnie proszą o całowanie!
- Daj mi jeszcze trochę czasu, proszę – powiedziałam i położyłam swoje ręce na jego – Mam teraz masę problemów…
- Chcę Ci tylko pomóc.
- Porozmawiamy później, okey? Teraz jestem w pracy jak widzisz – wskazałam ręką na swój strój.
- Do później księżniczko – wstał i ucałował mój policzek, który po tej czynności od razu zrobił się czerwony.
- Do później książę – odparłam z chichotem i opuściłam przymierzalnie. 

                Dwudziesta pierwsza trzydzieści. Udzieliłam porad ponad trzydziestu klientom. Pokazywałam im nową kolekcję i stałam w przymierzalni po kilka godzin doradzając. Chyba muszę zacząć ćwiczyć nogi, bo na stojąco długo to nie wyrobię. Bieganie rano? Czemu nie.
- Violetta, idź już do domu. Widzę, że jesteś zmęczona – usłyszałam głos Cristiny za swoimi plecami. Od razu odwróciłam się do niej i posłałam jej wdzięczny uśmiech.
- Na pewno dasz sobie radę? – upewniałam się – Jest tłum klientów, a jeszcze pół godziny do zamknięcia…
- Pewnie, że dam. Zmykaj do domu – poklepała mnie po plecach i ruszyła w stronę wołającej pani przy wieszaku z sukienkami.
                Moją drogę oświetlały tylko lampy przy drogach. Prowadziłam samochód powoli, ponieważ grad postanowił sobie popadać. O szyby odbijały się małe kawałeczki lodu i zostawiały po sobie mokre ślady. Byłam tak wykończona, że nie miałam już nawet siły i chęci oddzwonić do Jess. Wyślę jej jakiegoś sms’a jak wreszcie pojawię się w domu…
Chcąc nie chcąc musiałam jechać nadal bardzo skupiona. Przez chwilę widziałam jak przez mgłę. Zaczęłam panikować, ale po kilku mrugnięciach wszystko jest znowu normalne. Dziwne.

                                                                             ***
Hey, Hi, Hellooooo <3
W miarę szybko się wyrobiłam z rozdziałem.
Od poniedziałku szkoła (teraz siedzę w domu, jestem chora) i nie wiem jak będzie z rozdziałami. Postaram się dodawać co max. 4 dni, ale mogą też być co tydzień ;)
A teraz...
Czekam na komki! ♥ bo..
nie umiem pisać notek pod rozdziałami xd
Love u ♥♥♥♥

~ Aleks

16 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Sylwia wraca! :D
      Pierwszy w dzień w pracy = najgorszy dzień życia. No tak zwykle jest ale tutaj surprise. Violka przeżyła swój pierwszy raz (bez skojarzeń proszę) w pracy bezboleśnie.
      Jej ojciec bierze ślub?! Serio? Pani Boże czemu i po co mu to? To Violka powinna wychodzić za mąż z nie jej ojciec xD
      Leon mój mistrz. Chłopie ogarnij się! Raz tak bardzo ją kochasz a później jesteś z z INNĄ. Ja nigdy nie zrozumiem facetów. Nigdy! Mają gorsze humorki niż baba w ciąży lub zachowują się jakby mieli okres.
      Mogłeś ja pocałować! Co z tego że aktualnie jestem zła na tego idiotę... ja chce Leonettę! :c
      Aleks ile ja mam jeszcze czekać?
      Nie męcz mnie tak:c

      Obrażona ale kochająca Sydney <3

      Usuń
    2. Nie obrażaj się! :D
      Jeszcze dużo razy Cię zaskoczę ;)

      ♥♥♥

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Cudowny rozdział, na prawdę <3
      Wybacz, ale dziś krótko :|||
      Do next'a <3
      Rox :*

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Geniusz ♥
      Mój komentarz nie będzie kreatywny, nie mam weny. Wybacz ;*
      Violetta zaczęła pracę. Nieźle sobie radzi, interesuje się modą więc jest w swoim żywiole.
      Czy ona nie widzi, Leon ją kocha xD Rozmowa w ciasnym pomieszczeniu, HOT :D
      Czekam na kolejny świetny rozdział ;*
      Weny! ;*

      Pozdrawiam,
      Rachel ;*

      Usuń
  4. Hejcia, jestem tu nowa i właśnie nadrobiłam całe opowiadanie, teraz tylko czekać na next ;)
    Już ślub? Biedna Jess, musi się tam z nimi użerać ;/ Widać, że pod wpływem tej jego narzeczonej German strasznie się zmienił, nawet nie obchodzi go jego własna córka... Ciekawa jestem, jak Viola pomoże Jess i czy w ogóle jej pomoże :D
    Taka praca to musi być udręka :/ Albo stoisz i się nudzisz, albo stoisz i doradzasz klientom. MASAKRA. Leon *.* Haha, niezły ten jego tekścior xd Mam nadzieję, że Violka w końcu się opamięta i będzie Leonetta ♥ A ta Cristina to super babka :D
    Cóż, to chyba tyle ;) Z niecierpliwością czekam na 15 i w wolnej chwili zapraszam do mnie : http://leonetta-para-siempre.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :)
      Miło, że ze chciało Ci się czytać moje wypociny :D
      Z chęcią wpadnę ;)
      ♥♥♥

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jej ... wszyscy wszystkich znają tylko ja jakaś jestem nie ten xdd

    Świetny rozdział ! Liczę na wiecej Leonetty ! ♥

    Zapraszam do mnie. Może wpadniesz ?

    bemyhero-leonetta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję ci moja kochana córeczko za dedyk *_*
    Jesteś bardzo kochana ;*
    Wiesz jedna miałaś rację i bardzo mnie tym zaskoczyłaś ^^
    Gracias <3
    Leon i Vilu :) Najlepsi.
    Szkoda mi Violi bo wiem co z nią będzie :P
    Jednak wierzę w to,ze wyjdzie z tego cało :3
    Całuję cię mocno ;*****

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Katrina