środa, 26 sierpnia 2015

Rozdział 19 - Szczerze nienawidzisz



Dedykuję ten rozdział wszystkim, którzy dzielnie na niego wyczekiwali. Dziękuje.~*~





2 miesiące później
                Nareszcie mogę wrócić do mojego ukochanego Buenos Aires!  Za kilka godzin będę w  „domu” i uściskam Ludmi, zobaczę się z Jess, Francescą… I mam nadzieję, że też z Leonem. Ostatnio nie potraktowałam go za dobrze i źle się z tym czuję. Ferro dzwoniła do mnie, kiedy byłam w szpitalu i mówiła, że Leon pozałatwiał wszystkie sprawy związane z Cassie i Fran specjalnie dla mnie, bo chce walczyć o nasz związek.
                Pobyt w szpitalu nie był dla mnie miłym momentem życia. Ale cieszę się, że operacja się udała i mogę jednak wrócić do Leona przyjaciół. I to wszystko za sprawą Priscilli. Uświadomiła mi, że mam jeszcze dużo rzeczy do zrobienia na tym świecie i nie mogę tak łatwo sobie odpuścić. Zamieniaj ból w siłę – mówiła.

                Kiedy pojawiłyśmy się na lotnisku przywitała nas Ludmiła i Francesca. Miło, że o mnie pamiętały.
- Jak się czujesz? – zapytała blondynka podczas gdy tkwiłam w szczelnym uścisku dziewczyn.
- W porządku – uśmiechnęłam się lekko – Ymm.. Jest z wami Leon? – spytałam niepewnie rozglądając się w około.
- Nie widziałam go od zakończenia semestru w Studio – odpowiedziała Włoszka – Chyba jest zajęty w firmie. Pracuje u swojego ojca.
- A może, ty Lu…? -
- Nie, ja też nic nie wiem. Przykro mi, ale jakby zapadł się pod ziemię. Myślę, że gdy wyjechałaś mógł się załamać. W Studio krążyły plotki, że zostaniesz już na zawsze w Stanach.
- Ale kto mógł rozgadać coś o moim wyjeździe?
- Może Jessenia – odpowiedziała zamyślona.
- Nie mogłaby…
                Ludmiła podwiozła mnie pod dom mojego ojca. Niepewnie zapukałam do drzwi. Po chwili otworzyła mi Miguela.
- Dzień dobry Violetto – uśmiechnęła się sztucznie – Wejdź.
- Dziękuje – bąknęłam – Jest Jess?
- U siebie w pokoju – rzuciła i zniknęła za ścianą.
Weszłam po schodach na górę i otworzyłam drzwi do mojego starego pokoju, który był teraz pokojem „nowej córki” mojego taty.
- O, hej Violetta – odezwała się nie odrywając wzroku od laptopa – Co u Ciebie?
- Co u mnie? – zapytałam z irytacją – Możesz mi powiedzieć dlaczego całe Studio mówiło o moim wyjeździe.
- Możliwe, że coś mi się wymsknęło – odparła ze stoickim spokojem w głosie – A, zapomniałabym. Rozmawiałam z Twoim Leonkiem i powiedziałam mu, że już nie wrócisz ze Stanów, bo chcesz o nim zapomnieć i go szczerze nienawidzisz. Chyba dobrze zrobiłam, nie?
- Co!? – zamknęłam klapę laptopa przed jej oczami – Jak śmiałaś? Dlaczego wypowiedziałaś się za mnie? Chciałam Ci kupić mieszkanie, pomóc wydostać się z tego bagna, a ty mi się tak odpłacasz? Wiesz dobrze, że wyjechałam się leczyć.
- No to, po co wróciłaś? Myślisz, że ten idiota będzie Cię chciał z jakąś chorobą?
- Nie mów tak o nim! - otarłam łzy cieknące mi po policzkach – Koniec z naszą znajomością -trzasnęłam za sobą drzwiami i opuściłam jak najszybciej posiadłość. 
 
                - Rozumiesz? Powiedziała Leonowi, że go nienawidzę – mówiłam łamiącym się głosem do Ludmiły – On przez nią cierpiał jeszcze bardziej – dałam upust łzom, a moje usta połykały coraz do gorsze łzy – Na pewno już nie chce mnie widzieć.
- Violetta nie mów tak i błagam nie denerwuj się już, dopiero co miałaś operację – próbowała mnie uspokoić – Musisz się z nim spotkać i wszystko sobie wyjaśnicie.
- To nie jest takie proste Ludmiła! – krzyczałam do telefonu – Dlaczego wszyscy mi to utrudniają? Czy ja wymagam tak wiele? Chcę być tylko z nim! Chcę go kochać tak jak nigdy wcześniej! Chcę, żeby był mój i tylko mój! Potrzebuję jego ramion, jego ust, jego całego! – dałam upust emocjom. Nie patrząc jak idę wpadłam na kogoś. Już chciałam powiedzieć ‘przepraszam’, ale odebrało mi mowę, gdy zobaczyłam, kto przede mną stoi.
- Lu, muszę kończyć – wyszeptałam i rozłączyłam się. Przyjrzałam się chłopakowi. Nie wyglądał tak samo jak dwa miesiące temu. Miał podkrążone oczy, porządny zarost i liczne rany na rękach. Kolejne łzy cisnęły mi się do oczu. To przeze mnie?
- Boże, Leon co Ci się stało? – spytałam zmartwiona dotykając jego policzka dłonią, którą od razu zrzucił.
- Nagle Cię to interesuje? Podobno mnie nienawidzisz – wycedził przez zęby – A do tego masz kogoś. Słyszałem jak rozmawiałaś przez telefon. Nie powinnaś się mną zamartwiać.
- Nie, Leon, daj mi to wyjaśnić. Wiem, że Jessenia powiedziała Ci wiele rzeczy, ale to nie jest prawda. Jak mogłabym Cię znienawidzić, skoro ja Cię kocham? Dlaczego jej uwierzyłeś?
- Na lotnisku jakoś nie odczułem takiego uczucia od Ciebie – rzucił – Przestań kłamać.
- Nie kłamię. I wcale z nikim nie jestem i nie mam zamiaru nikogo szukać – dlaczego on już mi nie ufa? Złość wzrasta we mnie coraz bardziej. Co ja takiego zrobiłam? - To o Tobie mówiłam przez telefon idioto!
- Tak, wiem, że jestem idiotą, ale nie musisz mi o tym przypominać! – krzyknął – Zepsułem wszystko i dlatego wierzyłem, że nie chcesz mnie znać. Ale nadal jestem w Tobie zakochany i nie mogę sobie wybaczyć, tego, co Ci zrobiłem.
- Nie mów tak, proszę.
- Dlaczego? Dlaczego mam tak nie mówić, skoro to prawda? Cholernie Cię kocham i nie umiem bez Ciebie żyć, ale nie mogę Cię dalej ranić.
- Ale ja Cię potrzebuje – załkałam.
- Chcę tylko żebyś mi wybaczyła – powiedział i opadł przede mną na kolana, a z jego oczu tryskały łzy, niczym z wodospadu – Błagam wybacz mi – mówił trzymając mnie za dłone.
- Już dawno Ci wybaczyłam – odpowiedziałam – Proszę wstań, nie musisz.. -
- Muszę.
- Leon! – huknęłam i uklęknęłam przed nim – Dlaczego chcesz to jeszcze bardziej utrudniać!?
- Viol – nie zdołał dokończyć, bo przygniotłam jego wargi swoimi. Brałam łapczywie uczucie, które rozchodziło się we mnie. Otuliłam rękoma jego szyję, a palce wsunęłam we włosy.
- Przepra… - nie zdołał dokończyć, bo przyłożyłam palec do jego ust.
- Csii…
- Już nigdy mnie nie zostawiaj – szepnął i przytulił mnie do siebie – Jesteś moim skarbem.
- Nigdy, obiecuję – odparłam i ucałowałam jego skroń. Tak bardzo mi go brakowało. I widzę, że nie tylko ja odczuwałam to rozstanie… Zaraz, czemu nadal jesteśmy na ziemi? – Moglibyśmy wreszcie wstać? – zaśmiałam się. Nareszcie po kilku miesiącach mogłam usłyszeć jego śmiech. Pomógł mi wstać trzymając mnie za rękę. Od razu moją uwagę zwróciły liczne rany na dłoniach.
- Co ty sobie zrobiłeś? – pokręciłam głową z dezaprobatą.
- Chciałem poczuć ból, który Ty czułaś przeze mnie – spuścił głowę i znów posmutniał. A już udało mi się go rozbawić, szlag.
- Oh, Leon – westchnęłam – A teraz ty mi coś obiecasz. Już nigdy się nie okaleczysz, rozumiesz?
- Tak – odparł cicho po chwili.
- Od dziś już wszystko będzie dobrze. Jestem tego pewna – wtuliłam się w jego tors, dzięki czemu mogłam słyszeć bicie jego serca. Teraz już wiem, że to serce bije tylko dla mnie.


~*~


Zaskoczeni? :)
Nareszcie wydobyłam coś z siebie po dłuuugiej przerwie. Wypoczęłam przez dwa miesiące i jestem chyba gotowa na nową szkołę.

Nagłe natchnienie zawdzięczam koncertom, które odbyły się w Polsce. Dzięki tym wszystkim zdjęciom, postom, płaczącym fankom na widok Jorge i Tini, coś mnie trafiło i nie potrafiłam o nich zapomnieć. Do tego oglądałam dużo filmików z Leonettą, czytałam blogi i zapragnęłam o nich pisać. Bo łączy ich coś szczególnego, prawda?

Nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział. Wkraczam na nowy etap mojego życia i chcę na razie poświęcić czas nauce. Dlatego proszę Was o zrozumienie. Postaram się raz na dwa tygodnie coś na pisać, chociażby krótkiego. Nie chcę opuszczać tego bloga, jestem z nim za bardzo związana.
Informejszyn1: Na pewno kolejnym postem będzie druga część starego OS.
Informejszyn2: Nie zajmuję teraz miejsca pod rozdziałem. Zobaczę, kto wróci :D

Do nastęnego!
~Aleks ;*


14 komentarzy:

  1. Zajebisty rozdzialik!
    Leonetta na całe szczęście razem !!!
    Pieprzona Jess co ona sobie wyobraża!
    A Leon ot tak jej uwierzył?
    Dobrze, że sobie wszystko wyjaśnili!
    Biedny się okaleczal. Ale już jest ok.
    Teraz będą szczęśliwi, prawda?
    Czekam na kolejne cudeńko!
    Pozdrawiam Królik!
    Buziaczki :* ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej genialny rozdział i naprawdę Cię rozumiem bo sama się zastanawiam co będzie ze szkołą i czekam na kolejny rozdział jak i os
    Pozdrawiam Marcela

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej!
    Super rozdział.
    Tak tą pare łączy coś wspaniałego szczególnego..
    Mimo że serial sie skończył a my nie zovaczymy ich dalszych losów to i tak będziemy pamiętać <3

    Czekam na next Wiczka
    (Kiedyś Wiczka Piczka bądź Rebel Lovers) ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Miło znów przeczytać coś, co wyszło spod Twoich palców. ) Witamy z powrotem. ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże, co za cudo *.* Wrócę pózniej ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wróciłam ;) Dziękuję za dedykację XD *skromność*
      Jak już pisałam, cudo *.* Jejku, nigdy nie przeczytałam czegoś lepszego ;o
      Vils wróciła, wyleczona ♥ Jak dobrze, że wszystko się udało. Leon nie przyszedł na lotnisko! Coś musi być na rzeczy -.-
      BOŻE, TA GŁUPIA JESS, NIENAWIDZĘ.
      Dlaczego ona powiedziała tak Leonowi?! Nienawidzę to mocne słowo (nieważne, że przed chwilą go użyłam XD).
      Leon się ciął ;/ Biedak! I to wszystko przez tą Jess ;c Do piekła z nią.
      POGODZILI SIĘ!
      Leonetta para siempre ♥ Boże, jakie to cudowne *.*
      Czekam na kolejny rozdział <3
      Zapraszam do mnie, niedługo zacznę nowe opowiadanie ;)
      http://leonetta-para-siempre.blogspot.com/

      Usuń
  6. O matulu, powrócę niebawem.
    Spodziewaj się długiego komentarza ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem! Powracam do mojego Geniusza w pisaniu :D
      Nie zawiodłaś mnie, zaparcie czekałam na kolejną perełkę. Nie wiedziałam, że nastąpi to tak szybko. Zaskoczyłaś mnie! Leonetta to niezwykła para, zgodzę się z Tobą. Za zasługą tego opowiadania pokochałam ich bardziej.
      Leonetta! Moje ukochane ♥
      Wredna Jess nagadała bzdur Leonowi, a ten biedak cierpiał. Wyjazd Vilu odbił się na jego psychice, w dodatku zrobił na swoim ciele liczne rany. Jessenia (zapamiętałam jej pełne imię!) powinna pożałować tego, w jaki sposób potraktowała Leonettę. Ze mną się nie zadziera, hehe :D Ludmiła i Francesca czekały na Violettę, to takie...fajne? Okej. W każdym razie ważne, że o niej pamiętały. Może fabułę zapchnę na bok i przejdę do Ciebie.
      Skarbie, (powtarzam się) czekałam na Twój powrót. Możliwe, że tego nie odczułaś. Ale wiedziałam, że warto zaczekać. I nie miała znaczenia ilość a jakość. Przeczytałam rozdział (uświadamiając sobie), że mogłabym je czytać godzinami. Są tak wciągające, interesujące. Uwierz w swój talent, bo go masz! Powodzenia na nowej drodze życia. Niech spełnią się Twoje marzenia, wyznaczone cele. Pisz, pisz i jeszcze raz pisz! Nie kończ ;*
      Oczywiście, czekam na drugą część OS'a. Chętnie wejdę i przeczytam też pierwszą. Jednak to już sama znajdę, bez obaw. To tak.

      Dużo, mega dużo weny ;*
      Trzymaj się tam, nie podawaj i idź do przodu. Tak trzeba :D
      W tym czasie Gisselek się oddali, żeby się nie pogrążać.

      Tulisiam Cię ♥

      Usuń
    2. Dziękuje skarbku >:) To wiele dla mnie znaczy <3

      Usuń
  7. Hejka ;*
    Pamiętaj, ja jestem i komentuję Twojego bloga ;)
    Wybacz, że tak późno, ale nie miałam internetu i musze teraz wszystko nadrabiać.

    Rozdział genialny <3
    W końcu mamy Leónettkę <3 Jak ta głupia wydra mogła powiedzieć leónowi te kłamstwa?! Ale nie udało jej się ich poróżnić :o :D)

    Wybacz, że tak krótko. Ja pisałam, wcześniej. Nadrabiam.
    Życzę dużo weny i czekam na next ;*
    Kerry (Rox xy)

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj :*
    Bardzo się ciesze, że znalazłaś trochę czasu i opublikowałaś ten rozdział ♥ Czekałam cierpliwie i oto nastąpił dzień, w którym mogę cieszyć oczy, tym dziełem <3
    Nie ważne, kiedy dodasz nowy rozdział. Na Twoje prace, warto poczekać :D Nigdy nie przestawaj pisać, bo masz do tego wielki talent ♥
    Życzę powodzenia w nowym roku szkolnym :)
    Niesamowity rozdział! :D
    Przenosimy się w czasie, dwa miesiące później. Co na nas czeka? Dobre wiadomości. Violetta jest zdrowa! Nie poddała się. Miała dla kogo walczyć. Wszystko się szczęśliwie skończyło i mogła nareszcie wrócić do ukochanego :D Teraz nic jej nie powstrzymywało, aby być z nim szczęśliwą.
    Ta Jessenia, zachowała się podle. Jak mogła nagadać Verdasowi, tyle kłamstw? Jemu i tak było już ciężko, a ona pogłębiła jego rozpacz. Popadł w depresje i zaczął się okaleczać.
    Mam nadzieje, że to co najgorsze, minęło. Leon i Violetta, znowu razem ♥
    Czekam na kolejny diamencik :*
    Weny życzę! <3

    Pozdrawiam,
    Rachel ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniały rozdział. Zresztą jak zawsze, Uwielbiam twojego bloga.
    Miałaś świetny pomysł na to opowiadanie.
    Jest bardzo ciekawe.
    Nie mogę doczekać się next <3
    http://jortinimylife.blogspot.com/ Zapraszam do mnie jak będziesz miała czas <3

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Katrina