Dedykuję ten rozdział wszystkim, którzy dzielnie na niego wyczekiwali. Dziękuje.~*~
2 miesiące później
Nareszcie
mogę wrócić do mojego ukochanego Buenos Aires!
Za kilka godzin będę w „domu” i
uściskam Ludmi, zobaczę się z Jess, Francescą… I mam nadzieję, że też z Leonem.
Ostatnio nie potraktowałam go za dobrze i źle się z tym czuję. Ferro dzwoniła
do mnie, kiedy byłam w szpitalu i mówiła, że Leon pozałatwiał wszystkie sprawy
związane z Cassie i Fran specjalnie dla mnie, bo chce walczyć o nasz
związek.
Pobyt w szpitalu nie był dla mnie miłym momentem życia. Ale cieszę się, że operacja się udała i mogę jednak wrócić doLeona przyjaciół. I to wszystko za sprawą Priscilli.
Uświadomiła mi, że mam jeszcze dużo rzeczy do zrobienia na tym świecie i nie
mogę tak łatwo sobie odpuścić. Zamieniaj
ból w siłę – mówiła.
Pobyt w szpitalu nie był dla mnie miłym momentem życia. Ale cieszę się, że operacja się udała i mogę jednak wrócić do
Kiedy
pojawiłyśmy się na lotnisku przywitała nas Ludmiła i Francesca. Miło, że o mnie
pamiętały.
- Jak się czujesz? – zapytała blondynka podczas gdy tkwiłam w szczelnym uścisku dziewczyn.
- W porządku – uśmiechnęłam się lekko – Ymm.. Jest z wami Leon? – spytałam niepewnie rozglądając się w około.
- Nie widziałam go od zakończenia semestru w Studio – odpowiedziała Włoszka – Chyba jest zajęty w firmie. Pracuje u swojego ojca.
- A może, ty Lu…? -
- Nie, ja też nic nie wiem. Przykro mi, ale jakby zapadł się pod ziemię. Myślę, że gdy wyjechałaś mógł się załamać. W Studio krążyły plotki, że zostaniesz już na zawsze w Stanach.
- Ale kto mógł rozgadać coś o moim wyjeździe?
- Może Jessenia – odpowiedziała zamyślona.
- Nie mogłaby…
Ludmiła podwiozła mnie pod dom mojego ojca. Niepewnie zapukałam do drzwi. Po chwili otworzyła mi Miguela.
- Dzień dobry Violetto – uśmiechnęła się sztucznie – Wejdź.
- Dziękuje – bąknęłam – Jest Jess?
- U siebie w pokoju – rzuciła i zniknęła za ścianą.
Weszłam po schodach na górę i otworzyłam drzwi do mojego starego pokoju, który był teraz pokojem „nowej córki” mojego taty.
- O, hej Violetta – odezwała się nie odrywając wzroku od laptopa – Co u Ciebie?
- Co u mnie? – zapytałam z irytacją – Możesz mi powiedzieć dlaczego całe Studio mówiło o moim wyjeździe.
- Możliwe, że coś mi się wymsknęło – odparła ze stoickim spokojem w głosie – A, zapomniałabym. Rozmawiałam z Twoim Leonkiem i powiedziałam mu, że już nie wrócisz ze Stanów, bo chcesz o nim zapomnieć i go szczerze nienawidzisz. Chyba dobrze zrobiłam, nie?
- Co!? – zamknęłam klapę laptopa przed jej oczami – Jak śmiałaś? Dlaczego wypowiedziałaś się za mnie? Chciałam Ci kupić mieszkanie, pomóc wydostać się z tego bagna, a ty mi się tak odpłacasz? Wiesz dobrze, że wyjechałam się leczyć.
- No to, po co wróciłaś? Myślisz, że ten idiota będzie Cię chciał z jakąś chorobą?
- Nie mów tak o nim! - otarłam łzy cieknące mi po policzkach – Koniec z naszą znajomością -trzasnęłam za sobą drzwiami i opuściłam jak najszybciej posiadłość.
- Jak się czujesz? – zapytała blondynka podczas gdy tkwiłam w szczelnym uścisku dziewczyn.
- W porządku – uśmiechnęłam się lekko – Ymm.. Jest z wami Leon? – spytałam niepewnie rozglądając się w około.
- Nie widziałam go od zakończenia semestru w Studio – odpowiedziała Włoszka – Chyba jest zajęty w firmie. Pracuje u swojego ojca.
- A może, ty Lu…? -
- Nie, ja też nic nie wiem. Przykro mi, ale jakby zapadł się pod ziemię. Myślę, że gdy wyjechałaś mógł się załamać. W Studio krążyły plotki, że zostaniesz już na zawsze w Stanach.
- Ale kto mógł rozgadać coś o moim wyjeździe?
- Może Jessenia – odpowiedziała zamyślona.
- Nie mogłaby…
Ludmiła podwiozła mnie pod dom mojego ojca. Niepewnie zapukałam do drzwi. Po chwili otworzyła mi Miguela.
- Dzień dobry Violetto – uśmiechnęła się sztucznie – Wejdź.
- Dziękuje – bąknęłam – Jest Jess?
- U siebie w pokoju – rzuciła i zniknęła za ścianą.
Weszłam po schodach na górę i otworzyłam drzwi do mojego starego pokoju, który był teraz pokojem „nowej córki” mojego taty.
- O, hej Violetta – odezwała się nie odrywając wzroku od laptopa – Co u Ciebie?
- Co u mnie? – zapytałam z irytacją – Możesz mi powiedzieć dlaczego całe Studio mówiło o moim wyjeździe.
- Możliwe, że coś mi się wymsknęło – odparła ze stoickim spokojem w głosie – A, zapomniałabym. Rozmawiałam z Twoim Leonkiem i powiedziałam mu, że już nie wrócisz ze Stanów, bo chcesz o nim zapomnieć i go szczerze nienawidzisz. Chyba dobrze zrobiłam, nie?
- Co!? – zamknęłam klapę laptopa przed jej oczami – Jak śmiałaś? Dlaczego wypowiedziałaś się za mnie? Chciałam Ci kupić mieszkanie, pomóc wydostać się z tego bagna, a ty mi się tak odpłacasz? Wiesz dobrze, że wyjechałam się leczyć.
- No to, po co wróciłaś? Myślisz, że ten idiota będzie Cię chciał z jakąś chorobą?
- Nie mów tak o nim! - otarłam łzy cieknące mi po policzkach – Koniec z naszą znajomością -trzasnęłam za sobą drzwiami i opuściłam jak najszybciej posiadłość.
-
Rozumiesz? Powiedziała Leonowi, że go nienawidzę – mówiłam łamiącym się głosem
do Ludmiły – On przez nią cierpiał jeszcze bardziej – dałam upust łzom, a moje
usta połykały coraz do gorsze łzy – Na pewno już nie chce mnie widzieć.
- Violetta nie mów tak i błagam nie denerwuj się już, dopiero co miałaś operację – próbowała mnie uspokoić – Musisz się z nim spotkać i wszystko sobie wyjaśnicie.
- To nie jest takie proste Ludmiła! – krzyczałam do telefonu – Dlaczego wszyscy mi to utrudniają? Czy ja wymagam tak wiele? Chcę być tylko z nim! Chcę go kochać tak jak nigdy wcześniej! Chcę, żeby był mój i tylko mój! Potrzebuję jego ramion, jego ust, jego całego! – dałam upust emocjom. Nie patrząc jak idę wpadłam na kogoś. Już chciałam powiedzieć ‘przepraszam’, ale odebrało mi mowę, gdy zobaczyłam, kto przede mną stoi.
- Lu, muszę kończyć – wyszeptałam i rozłączyłam się. Przyjrzałam się chłopakowi. Nie wyglądał tak samo jak dwa miesiące temu. Miał podkrążone oczy, porządny zarost i liczne rany na rękach. Kolejne łzy cisnęły mi się do oczu. To przeze mnie?
- Boże, Leon co Ci się stało? – spytałam zmartwiona dotykając jego policzka dłonią, którą od razu zrzucił.
- Nagle Cię to interesuje? Podobno mnie nienawidzisz – wycedził przez zęby – A do tego masz kogoś. Słyszałem jak rozmawiałaś przez telefon. Nie powinnaś się mną zamartwiać.
- Nie, Leon, daj mi to wyjaśnić. Wiem, że Jessenia powiedziała Ci wiele rzeczy, ale to nie jest prawda. Jak mogłabym Cię znienawidzić, skoro ja Cię kocham? Dlaczego jej uwierzyłeś?
- Na lotnisku jakoś nie odczułem takiego uczucia od Ciebie – rzucił – Przestań kłamać.
- Nie kłamię. I wcale z nikim nie jestem i nie mam zamiaru nikogo szukać – dlaczego on już mi nie ufa? Złość wzrasta we mnie coraz bardziej. Co ja takiego zrobiłam? - To o Tobie mówiłam przez telefon idioto!
- Tak, wiem, że jestem idiotą, ale nie musisz mi o tym przypominać! – krzyknął – Zepsułem wszystko i dlatego wierzyłem, że nie chcesz mnie znać. Ale nadal jestem w Tobie zakochany i nie mogę sobie wybaczyć, tego, co Ci zrobiłem.
- Nie mów tak, proszę.
- Dlaczego? Dlaczego mam tak nie mówić, skoro to prawda? Cholernie Cię kocham i nie umiem bez Ciebie żyć, ale nie mogę Cię dalej ranić.
- Ale ja Cię potrzebuje – załkałam.
- Chcę tylko żebyś mi wybaczyła – powiedział i opadł przede mną na kolana, a z jego oczu tryskały łzy, niczym z wodospadu – Błagam wybacz mi – mówił trzymając mnie za dłone.
- Już dawno Ci wybaczyłam – odpowiedziałam – Proszę wstań, nie musisz.. -
- Muszę.
- Leon! – huknęłam i uklęknęłam przed nim – Dlaczego chcesz to jeszcze bardziej utrudniać!?
- Viol – nie zdołał dokończyć, bo przygniotłam jego wargi swoimi. Brałam łapczywie uczucie, które rozchodziło się we mnie. Otuliłam rękoma jego szyję, a palce wsunęłam we włosy.
- Przepra… - nie zdołał dokończyć, bo przyłożyłam palec do jego ust.
- Csii…
- Już nigdy mnie nie zostawiaj – szepnął i przytulił mnie do siebie – Jesteś moim skarbem.
- Nigdy, obiecuję – odparłam i ucałowałam jego skroń. Tak bardzo mi go brakowało. I widzę, że nie tylko ja odczuwałam to rozstanie… Zaraz, czemu nadal jesteśmy na ziemi? – Moglibyśmy wreszcie wstać? – zaśmiałam się. Nareszcie po kilku miesiącach mogłam usłyszeć jego śmiech. Pomógł mi wstać trzymając mnie za rękę. Od razu moją uwagę zwróciły liczne rany na dłoniach.
- Co ty sobie zrobiłeś? – pokręciłam głową z dezaprobatą.
- Chciałem poczuć ból, który Ty czułaś przeze mnie – spuścił głowę i znów posmutniał. A już udało mi się go rozbawić, szlag.
- Oh, Leon – westchnęłam – A teraz ty mi coś obiecasz. Już nigdy się nie okaleczysz, rozumiesz?
- Tak – odparł cicho po chwili.
- Od dziś już wszystko będzie dobrze. Jestem tego pewna – wtuliłam się w jego tors, dzięki czemu mogłam słyszeć bicie jego serca. Teraz już wiem, że to serce bije tylko dla mnie.
- Violetta nie mów tak i błagam nie denerwuj się już, dopiero co miałaś operację – próbowała mnie uspokoić – Musisz się z nim spotkać i wszystko sobie wyjaśnicie.
- To nie jest takie proste Ludmiła! – krzyczałam do telefonu – Dlaczego wszyscy mi to utrudniają? Czy ja wymagam tak wiele? Chcę być tylko z nim! Chcę go kochać tak jak nigdy wcześniej! Chcę, żeby był mój i tylko mój! Potrzebuję jego ramion, jego ust, jego całego! – dałam upust emocjom. Nie patrząc jak idę wpadłam na kogoś. Już chciałam powiedzieć ‘przepraszam’, ale odebrało mi mowę, gdy zobaczyłam, kto przede mną stoi.
- Lu, muszę kończyć – wyszeptałam i rozłączyłam się. Przyjrzałam się chłopakowi. Nie wyglądał tak samo jak dwa miesiące temu. Miał podkrążone oczy, porządny zarost i liczne rany na rękach. Kolejne łzy cisnęły mi się do oczu. To przeze mnie?
- Boże, Leon co Ci się stało? – spytałam zmartwiona dotykając jego policzka dłonią, którą od razu zrzucił.
- Nagle Cię to interesuje? Podobno mnie nienawidzisz – wycedził przez zęby – A do tego masz kogoś. Słyszałem jak rozmawiałaś przez telefon. Nie powinnaś się mną zamartwiać.
- Nie, Leon, daj mi to wyjaśnić. Wiem, że Jessenia powiedziała Ci wiele rzeczy, ale to nie jest prawda. Jak mogłabym Cię znienawidzić, skoro ja Cię kocham? Dlaczego jej uwierzyłeś?
- Na lotnisku jakoś nie odczułem takiego uczucia od Ciebie – rzucił – Przestań kłamać.
- Nie kłamię. I wcale z nikim nie jestem i nie mam zamiaru nikogo szukać – dlaczego on już mi nie ufa? Złość wzrasta we mnie coraz bardziej. Co ja takiego zrobiłam? - To o Tobie mówiłam przez telefon idioto!
- Tak, wiem, że jestem idiotą, ale nie musisz mi o tym przypominać! – krzyknął – Zepsułem wszystko i dlatego wierzyłem, że nie chcesz mnie znać. Ale nadal jestem w Tobie zakochany i nie mogę sobie wybaczyć, tego, co Ci zrobiłem.
- Nie mów tak, proszę.
- Dlaczego? Dlaczego mam tak nie mówić, skoro to prawda? Cholernie Cię kocham i nie umiem bez Ciebie żyć, ale nie mogę Cię dalej ranić.
- Ale ja Cię potrzebuje – załkałam.
- Chcę tylko żebyś mi wybaczyła – powiedział i opadł przede mną na kolana, a z jego oczu tryskały łzy, niczym z wodospadu – Błagam wybacz mi – mówił trzymając mnie za dłone.
- Już dawno Ci wybaczyłam – odpowiedziałam – Proszę wstań, nie musisz.. -
- Muszę.
- Leon! – huknęłam i uklęknęłam przed nim – Dlaczego chcesz to jeszcze bardziej utrudniać!?
- Viol – nie zdołał dokończyć, bo przygniotłam jego wargi swoimi. Brałam łapczywie uczucie, które rozchodziło się we mnie. Otuliłam rękoma jego szyję, a palce wsunęłam we włosy.
- Przepra… - nie zdołał dokończyć, bo przyłożyłam palec do jego ust.
- Csii…
- Już nigdy mnie nie zostawiaj – szepnął i przytulił mnie do siebie – Jesteś moim skarbem.
- Nigdy, obiecuję – odparłam i ucałowałam jego skroń. Tak bardzo mi go brakowało. I widzę, że nie tylko ja odczuwałam to rozstanie… Zaraz, czemu nadal jesteśmy na ziemi? – Moglibyśmy wreszcie wstać? – zaśmiałam się. Nareszcie po kilku miesiącach mogłam usłyszeć jego śmiech. Pomógł mi wstać trzymając mnie za rękę. Od razu moją uwagę zwróciły liczne rany na dłoniach.
- Co ty sobie zrobiłeś? – pokręciłam głową z dezaprobatą.
- Chciałem poczuć ból, który Ty czułaś przeze mnie – spuścił głowę i znów posmutniał. A już udało mi się go rozbawić, szlag.
- Oh, Leon – westchnęłam – A teraz ty mi coś obiecasz. Już nigdy się nie okaleczysz, rozumiesz?
- Tak – odparł cicho po chwili.
- Od dziś już wszystko będzie dobrze. Jestem tego pewna – wtuliłam się w jego tors, dzięki czemu mogłam słyszeć bicie jego serca. Teraz już wiem, że to serce bije tylko dla mnie.
~*~
Zaskoczeni? :)
Nareszcie wydobyłam coś z siebie po dłuuugiej przerwie. Wypoczęłam przez dwa miesiące i jestem chyba gotowa na nową szkołę.
Nagłe natchnienie zawdzięczam koncertom, które odbyły się w Polsce. Dzięki tym wszystkim zdjęciom, postom, płaczącym fankom na widok Jorge i Tini, coś mnie trafiło i nie potrafiłam o nich zapomnieć. Do tego oglądałam dużo filmików z Leonettą, czytałam blogi i zapragnęłam o nich pisać. Bo łączy ich coś szczególnego, prawda?
Nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział. Wkraczam na nowy etap mojego życia i chcę na razie poświęcić czas nauce. Dlatego proszę Was o zrozumienie. Postaram się raz na dwa tygodnie coś na pisać, chociażby krótkiego. Nie chcę opuszczać tego bloga, jestem z nim za bardzo związana.
Informejszyn1: Na pewno kolejnym postem będzie druga część starego OS.
Informejszyn2: Nie zajmuję teraz miejsca pod rozdziałem. Zobaczę, kto wróci :D
Do nastęnego!
~Aleks ;*
Zajebisty rozdzialik!
OdpowiedzUsuńLeonetta na całe szczęście razem !!!
Pieprzona Jess co ona sobie wyobraża!
A Leon ot tak jej uwierzył?
Dobrze, że sobie wszystko wyjaśnili!
Biedny się okaleczal. Ale już jest ok.
Teraz będą szczęśliwi, prawda?
Czekam na kolejne cudeńko!
Pozdrawiam Królik!
Buziaczki :* ❤
Hej genialny rozdział i naprawdę Cię rozumiem bo sama się zastanawiam co będzie ze szkołą i czekam na kolejny rozdział jak i os
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Marcela
Hej!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział.
Tak tą pare łączy coś wspaniałego szczególnego..
Mimo że serial sie skończył a my nie zovaczymy ich dalszych losów to i tak będziemy pamiętać <3
Czekam na next Wiczka
(Kiedyś Wiczka Piczka bądź Rebel Lovers) ;*
Miło znów przeczytać coś, co wyszło spod Twoich palców. ) Witamy z powrotem. ^^
OdpowiedzUsuńBoże, co za cudo *.* Wrócę pózniej ;*
OdpowiedzUsuńWróciłam ;) Dziękuję za dedykację XD *skromność*
UsuńJak już pisałam, cudo *.* Jejku, nigdy nie przeczytałam czegoś lepszego ;o
Vils wróciła, wyleczona ♥ Jak dobrze, że wszystko się udało. Leon nie przyszedł na lotnisko! Coś musi być na rzeczy -.-
BOŻE, TA GŁUPIA JESS, NIENAWIDZĘ.
Dlaczego ona powiedziała tak Leonowi?! Nienawidzę to mocne słowo (nieważne, że przed chwilą go użyłam XD).
Leon się ciął ;/ Biedak! I to wszystko przez tą Jess ;c Do piekła z nią.
POGODZILI SIĘ!
Leonetta para siempre ♥ Boże, jakie to cudowne *.*
Czekam na kolejny rozdział <3
Zapraszam do mnie, niedługo zacznę nowe opowiadanie ;)
http://leonetta-para-siempre.blogspot.com/
Świetny ❤
OdpowiedzUsuńO matulu, powrócę niebawem.
OdpowiedzUsuńSpodziewaj się długiego komentarza ;*
Jestem! Powracam do mojego Geniusza w pisaniu :D
UsuńNie zawiodłaś mnie, zaparcie czekałam na kolejną perełkę. Nie wiedziałam, że nastąpi to tak szybko. Zaskoczyłaś mnie! Leonetta to niezwykła para, zgodzę się z Tobą. Za zasługą tego opowiadania pokochałam ich bardziej.
Leonetta! Moje ukochane ♥
Wredna Jess nagadała bzdur Leonowi, a ten biedak cierpiał. Wyjazd Vilu odbił się na jego psychice, w dodatku zrobił na swoim ciele liczne rany. Jessenia (zapamiętałam jej pełne imię!) powinna pożałować tego, w jaki sposób potraktowała Leonettę. Ze mną się nie zadziera, hehe :D Ludmiła i Francesca czekały na Violettę, to takie...fajne? Okej. W każdym razie ważne, że o niej pamiętały. Może fabułę zapchnę na bok i przejdę do Ciebie.
Skarbie, (powtarzam się) czekałam na Twój powrót. Możliwe, że tego nie odczułaś. Ale wiedziałam, że warto zaczekać. I nie miała znaczenia ilość a jakość. Przeczytałam rozdział (uświadamiając sobie), że mogłabym je czytać godzinami. Są tak wciągające, interesujące. Uwierz w swój talent, bo go masz! Powodzenia na nowej drodze życia. Niech spełnią się Twoje marzenia, wyznaczone cele. Pisz, pisz i jeszcze raz pisz! Nie kończ ;*
Oczywiście, czekam na drugą część OS'a. Chętnie wejdę i przeczytam też pierwszą. Jednak to już sama znajdę, bez obaw. To tak.
Dużo, mega dużo weny ;*
Trzymaj się tam, nie podawaj i idź do przodu. Tak trzeba :D
W tym czasie Gisselek się oddali, żeby się nie pogrążać.
Tulisiam Cię ♥
Dziękuje skarbku >:) To wiele dla mnie znaczy <3
UsuńHejka ;*
OdpowiedzUsuńPamiętaj, ja jestem i komentuję Twojego bloga ;)
Wybacz, że tak późno, ale nie miałam internetu i musze teraz wszystko nadrabiać.
Rozdział genialny <3
W końcu mamy Leónettkę <3 Jak ta głupia wydra mogła powiedzieć leónowi te kłamstwa?! Ale nie udało jej się ich poróżnić :o :D)
Wybacz, że tak krótko. Ja pisałam, wcześniej. Nadrabiam.
Życzę dużo weny i czekam na next ;*
Kerry (Rox xy)
Witaj :*
OdpowiedzUsuńBardzo się ciesze, że znalazłaś trochę czasu i opublikowałaś ten rozdział ♥ Czekałam cierpliwie i oto nastąpił dzień, w którym mogę cieszyć oczy, tym dziełem <3
Nie ważne, kiedy dodasz nowy rozdział. Na Twoje prace, warto poczekać :D Nigdy nie przestawaj pisać, bo masz do tego wielki talent ♥
Życzę powodzenia w nowym roku szkolnym :)
Niesamowity rozdział! :D
Przenosimy się w czasie, dwa miesiące później. Co na nas czeka? Dobre wiadomości. Violetta jest zdrowa! Nie poddała się. Miała dla kogo walczyć. Wszystko się szczęśliwie skończyło i mogła nareszcie wrócić do ukochanego :D Teraz nic jej nie powstrzymywało, aby być z nim szczęśliwą.
Ta Jessenia, zachowała się podle. Jak mogła nagadać Verdasowi, tyle kłamstw? Jemu i tak było już ciężko, a ona pogłębiła jego rozpacz. Popadł w depresje i zaczął się okaleczać.
Mam nadzieje, że to co najgorsze, minęło. Leon i Violetta, znowu razem ♥
Czekam na kolejny diamencik :*
Weny życzę! <3
Pozdrawiam,
Rachel ;*
Wspaniały rozdział. Zresztą jak zawsze, Uwielbiam twojego bloga.
OdpowiedzUsuńMiałaś świetny pomysł na to opowiadanie.
Jest bardzo ciekawe.
Nie mogę doczekać się next <3
http://jortinimylife.blogspot.com/ Zapraszam do mnie jak będziesz miała czas <3
C.u.d.o <3
OdpowiedzUsuńJortinii <3