Dedikejszyn dla wszystkich obserwatorów <3
~*~
Madison Ava Cyanne Kasey – w
skrócie Mack. Absolwentka Uniwersytetu w Pensylwanii. Zawsze chciałam tam
uczęszczać, ale mój ojciec nigdy nie chciał się na to zgodzić. Rodzice Kasey
mięli pieniędzy jak lodu, więc mogli posłać ją do tak prestiżowej szkoły dodatkowo
za granicę. Mój ojciec także zawsze miał pełną kieszeń, ale był strasznie
stanowczy i uporczywy.
Teraz już dałam sobie spokój z tą szkołą. Widocznie moje życie ma toczyć się w Buenos Aires. Jak na razie chcę ukończyć naukę w Studio. Może zacznę pracować… Ale kto przyjmie mnie - zwykłą dziewiętnastoletnią dziewczynę z wykształceniem muzycznym do wielkiej korporacji, czy chociażby małej firmy? NIKT.
Przyjrzałam się mojemu wrogowi numer jeden, który odebrał mi wszystkie nadzieje i marzenia. Który chciał mnie zniszczyć, choć miał dopiero zaledwie czternaście lat. Nienawiść i podłość to pierwsze słowa, jakie przychodzą mi do głowy, gdy na nią patrzę. Czuję, że w gardle powstaje mi wielki opór. Ledwo, co przełykam ślinę. Staram się zachować spokój i nie rzucić się na Madison.
- My się już znamy – burknęłam i zajęłam miejsce obok Jesseni.
- Oh, a skąd? – zaciekawiła się, a ja posłałam jej znaczące spojrzenie, aby nie kontynuowała tematu.
- To nie jest ważne – rzuciłam szybo i posłałam sarkastyczny uśmiech blondynce – Jess, chcia – zaczęłam, ale zdołano mi przerwać -
- Castillo, a może jednak opowiemy naszej drogiej koleżance historie z naszego dzieciństwa? – pogładziła moje ramię, na co w odruchowo odsunęłam się w bok – Przecież tak dużo razem przeżyłyśmy.
Teraz już dałam sobie spokój z tą szkołą. Widocznie moje życie ma toczyć się w Buenos Aires. Jak na razie chcę ukończyć naukę w Studio. Może zacznę pracować… Ale kto przyjmie mnie - zwykłą dziewiętnastoletnią dziewczynę z wykształceniem muzycznym do wielkiej korporacji, czy chociażby małej firmy? NIKT.
Przyjrzałam się mojemu wrogowi numer jeden, który odebrał mi wszystkie nadzieje i marzenia. Który chciał mnie zniszczyć, choć miał dopiero zaledwie czternaście lat. Nienawiść i podłość to pierwsze słowa, jakie przychodzą mi do głowy, gdy na nią patrzę. Czuję, że w gardle powstaje mi wielki opór. Ledwo, co przełykam ślinę. Staram się zachować spokój i nie rzucić się na Madison.
- My się już znamy – burknęłam i zajęłam miejsce obok Jesseni.
- Oh, a skąd? – zaciekawiła się, a ja posłałam jej znaczące spojrzenie, aby nie kontynuowała tematu.
- To nie jest ważne – rzuciłam szybo i posłałam sarkastyczny uśmiech blondynce – Jess, chcia – zaczęłam, ale zdołano mi przerwać -
- Castillo, a może jednak opowiemy naszej drogiej koleżance historie z naszego dzieciństwa? – pogładziła moje ramię, na co w odruchowo odsunęłam się w bok – Przecież tak dużo razem przeżyłyśmy.
- Wątpię, żeby to kogoś obchodziło – skwitowałam – Lebrón, zadzwoń później. Nie spodziewałam się tego po Tobie – powiedziałam oschle i opuściłam lokal trzaskając drzwiami.
Prosiłam Jess o rozmowę. Prośba do przyjaciółki o rozmowę oznacza całkowitą szczerość = zero kłamstw i przede wszystkim konwersacja w cztery oczy. Potrzeba wysłuchania i tym podobne. Niestety musiała gdzieś sobie poznać pannę Kasey i przypałętać ją do kawiarni. Genialnie!
Znowu
ten ból w klatce piersiowej. Wypuściłam nerwowo powietrze z ust. Przykryłam się
kocem o kolorze jaśminu. Pachniał Ferro. Wtuliłam się w niego i wciągnęłam
kwiatowy zapach perfum, których używa Ludmiła. Niestety nie mogłam długo
poleżeć w spokoju, ponieważ usłyszałam piosenkę Beyonce. Wzięłam do ręki mojego iPhone’a i nie patrząc kto dzwoni
odebrałam.
- Słucham? – zapytałam zastanawiając się kim jest osoba po drugiej stronie.
- Nie sądziłem, że odbierzesz – usłyszałam i zamarłam.
- Nie wiedziałam, że to ty – rzekłam po chwili – Nie patrzyłam na ekran – wyjaśniłam.
- Ludmiła Ci wszystko powiedziała – odparł – Przepraszam, że to nie byłem ja. Przepraszam, że w ogóle to zrobiłem. Przepraszam, że wyszedłem ze szpitala, przepraszam! Tak bardzo teraz żałuję tego wszystkiego.
- Najpierw Cassie, teraz Francessca – szepnęłam zrezygnowana – Leon, ja już nie potrafię myśleć lojalnie. Zdecyduj się, co chcesz osiągnąć swoimi czynami. Musisz wiedzieć czy chcesz mnie odzyskać, czy chcesz być z Cass… Powiedz szczerze czy coś do mnie jeszcze czujesz?
- Violetto -
*pip* *pip* *pip*
Bateria rozładowana! Ugh!
- Słucham? – zapytałam zastanawiając się kim jest osoba po drugiej stronie.
- Nie sądziłem, że odbierzesz – usłyszałam i zamarłam.
- Nie wiedziałam, że to ty – rzekłam po chwili – Nie patrzyłam na ekran – wyjaśniłam.
- Ludmiła Ci wszystko powiedziała – odparł – Przepraszam, że to nie byłem ja. Przepraszam, że w ogóle to zrobiłem. Przepraszam, że wyszedłem ze szpitala, przepraszam! Tak bardzo teraz żałuję tego wszystkiego.
- Najpierw Cassie, teraz Francessca – szepnęłam zrezygnowana – Leon, ja już nie potrafię myśleć lojalnie. Zdecyduj się, co chcesz osiągnąć swoimi czynami. Musisz wiedzieć czy chcesz mnie odzyskać, czy chcesz być z Cass… Powiedz szczerze czy coś do mnie jeszcze czujesz?
- Violetto -
*pip* *pip* *pip*
Bateria rozładowana! Ugh!
Chłodne
kropelki wody spływające po moim ciele to jedyne, co teraz potrzebowałam - prysznic. Muszę
się trochę otrząsnąć po rozmowie z Verdasem. Właśnie miał wyznać mi miłość! Lub…
coś innego, ale na pewno było to ważne. Do tej pory nie oddzwonił. Minęło pół
godziny i nawet nie raczył wybrać mojego numeru. Ale za to dostałam sms’a:
Od: 435 761 976
Od: 435 761 976
BAD :’)
M.a.c.k
Cała wiadomość to „BAD”. Co to ma znaczyć? Że mam niby kupić starą płytę Michaela Jacksona?*
Jeszcze tej jędzy mi brakowało...
M.a.c.k
Cała wiadomość to „BAD”. Co to ma znaczyć? Że mam niby kupić starą płytę Michaela Jacksona?*
Jeszcze tej jędzy mi brakowało...
***
* cytat z serialu Pretty Little Liars, sezon 1, odcinek 17
Hello :/
Znowu przychodzę późno z rozdziałem. I jeszcze z jakim krótkim! No niestety musicie mi wybaczyć misie:(
Drugi tydzień szkoły i już zapowiedziane dwa testy i zaliczenie ze śpiewu.
Myślałam, że coś uda mi się napisać w niedzielę, ale jak się okazało musiałam pojechać do rodziny na jakieś spotkanie. W sumie to mogłabym pisać na telefonie, ale padła mi bateria (tak jak naszej Vilu :D) nie wiedzieć czemu skoro ładowałam mojego Szajsunga przez całą noc ;-;
Dobrze, dobrze... już się nie rozpisuję.
Dziękuję moim stałym komentatorom i tym którzy z chęcią wpadają na bloga i czytają rozdziały.
Nie będę taka zła :>
11 komentarzy = next
Znowu przychodzę późno z rozdziałem. I jeszcze z jakim krótkim! No niestety musicie mi wybaczyć misie:(
Drugi tydzień szkoły i już zapowiedziane dwa testy i zaliczenie ze śpiewu.
Myślałam, że coś uda mi się napisać w niedzielę, ale jak się okazało musiałam pojechać do rodziny na jakieś spotkanie. W sumie to mogłabym pisać na telefonie, ale padła mi bateria (tak jak naszej Vilu :D) nie wiedzieć czemu skoro ładowałam mojego Szajsunga przez całą noc ;-;
Dobrze, dobrze... już się nie rozpisuję.
Dziękuję moim stałym komentatorom i tym którzy z chęcią wpadają na bloga i czytają rozdziały.
Nie będę taka zła :>
11 komentarzy = next
Love,
~ Aleks :*