- Nie.
Jedno słowo, a tak wiele znaczyło w tym momencie. Uczucia szarpały moim sercem na wszystkie strony, biło jak szalone. Mózg nie wiedział, co robić. Straciłam całkowicie panowanie nad sobą, nie wiedziałam czego tak naprawdę chcę. A powinnam się już nad tym zastanowić dawno temu. Krzywdzę siebie i najważniejszą osobę w moim życiu. Wreszcie to do mnie dotarło.
Ze łzami w oczach odeszłam od zdezorientowanego szatyna. Gdy tylko byłam kilka kroków od niego gorzko załkałam i wypuściłam strumienie łez, który swobodnie popłynęły po moich policzkach. Zacisnęłam ręce w pięści zdenerwowana tym zajściem. Kiedy tylko znalazłam się w galerii handlowej moim celem była łazienka. Poprawiłam swój rozmazany makijaż i dodałam więcej czarnej kredki, aby nie było widać, że moje oczy są zapłakane. Wpatrywałam się w swoje odbicie w lustrze. Widziałam smutną kobietę, której brakowało… wielu rzeczy, ale przede wszystkim miłości, radości i szczęścia. You’re never fully dressed without a smile Violetta.
Jedno słowo, a tak wiele znaczyło w tym momencie. Uczucia szarpały moim sercem na wszystkie strony, biło jak szalone. Mózg nie wiedział, co robić. Straciłam całkowicie panowanie nad sobą, nie wiedziałam czego tak naprawdę chcę. A powinnam się już nad tym zastanowić dawno temu. Krzywdzę siebie i najważniejszą osobę w moim życiu. Wreszcie to do mnie dotarło.
Ze łzami w oczach odeszłam od zdezorientowanego szatyna. Gdy tylko byłam kilka kroków od niego gorzko załkałam i wypuściłam strumienie łez, który swobodnie popłynęły po moich policzkach. Zacisnęłam ręce w pięści zdenerwowana tym zajściem. Kiedy tylko znalazłam się w galerii handlowej moim celem była łazienka. Poprawiłam swój rozmazany makijaż i dodałam więcej czarnej kredki, aby nie było widać, że moje oczy są zapłakane. Wpatrywałam się w swoje odbicie w lustrze. Widziałam smutną kobietę, której brakowało… wielu rzeczy, ale przede wszystkim miłości, radości i szczęścia. You’re never fully dressed without a smile Violetta.
-
Federico, przestań – zaśmiałam się i popchnęłam chłopaka na krzesło. Dzisiaj
nie chciało mi się pójść do Studia, więc Włoch przyszedł do mojego domu. Mama
wyjechała gdzieś znowu w sprawach służbowych, a mi się tak cholernie nudzi.
Jest już południe, więc jak mniemam Violetta pojechała do pracy i wróci znowu
późnym wieczorem. A wręcz nocą.
- Może pójdziemy do kina? – zaproponował.
- Okej – odparłam bez dłuższego namysłu. Skierowałam się do swojego pokoju chcąc zabrać telefon i portfel. Nim zdążyłam otworzyć drzwi do mojego królestwa rozbrzmiała piosenka Stay High – Habits. Oznaczało to, że dzwonił numer nieznany. Tak, mam przypisaną do każdego kontaktu inną piosenkę. Taki fetysz.
- Słucham?
- Pani Ludmiła Ferro? – zapytał damski głos w słuchawce.
- Tak, o co chodzi?
- Alicia Salazar ordynator Szpitala Universitario Austral – przedstawiła się - Panna Castillo prosiła o kontakt z panią. Znajduje się u nas na oddziale. Mogłaby pani zjawić się i porozmawiać ze swoją koleżanką, aby zgodziła się na wykonanie potrzebnych badań?
- Oczywiście, już jadę. Dziękuję.
- Federico! – krzyknęłam schodząc na dół – Jedziemy do szpitala.
- Co się stało?
- Violetta się stała – burknęłam i popędziłam po klucze od samochodu. Następnie przekopałam całą szafkę na buty, aby odnaleźć moje baletki.
- Lu, nie mamy na to czasu – mruknął niezadowolony – Idziemy – pociągnął mnie za rękę w skutek czego opuściliśmy mieszkanie.
Co mogę zrobić? Taka jestem. Zawsze muszę wyglądać świetnie. Nawet, gdy Twojej przyjaciółce coś się stało i potrzebuje Twojej pomocy? – huknął głos w mojej głowie.
Mnóstwo ludzi jak zwykle biega po korytarzach szpitala. Nienawidzę wymawiać tego słowa. Moja przeszłość wiązała się tylko z tym i mam już dość wspominania o tych wydarzeniach. Tylko Violetta wie, jak to było naprawdę i co przeżyłam.
Niezbyt spokojnym krokiem udałam się do sali, w której leżała moja przyjaciółka. Nie pukając weszłam do pomieszczenia i przywitałam ją niemrawym uśmiechem. Leżała blada i bezbronna wśród podłączonych do niej maszyn.
- Zasłabłam – mruknęła – Chcą mi zrobić jakieś głupie badania na serce.
- Vils, musisz się na nie zgodzić. Przecież chyba chcesz wiedzieć, co się z Tobą dzieje, prawda?
- Jeszcze się zastanowię… - odparła.- Może pójdziemy do kina? – zaproponował.
- Okej – odparłam bez dłuższego namysłu. Skierowałam się do swojego pokoju chcąc zabrać telefon i portfel. Nim zdążyłam otworzyć drzwi do mojego królestwa rozbrzmiała piosenka Stay High – Habits. Oznaczało to, że dzwonił numer nieznany. Tak, mam przypisaną do każdego kontaktu inną piosenkę. Taki fetysz.
- Słucham?
- Pani Ludmiła Ferro? – zapytał damski głos w słuchawce.
- Tak, o co chodzi?
- Alicia Salazar ordynator Szpitala Universitario Austral – przedstawiła się - Panna Castillo prosiła o kontakt z panią. Znajduje się u nas na oddziale. Mogłaby pani zjawić się i porozmawiać ze swoją koleżanką, aby zgodziła się na wykonanie potrzebnych badań?
- Oczywiście, już jadę. Dziękuję.
- Federico! – krzyknęłam schodząc na dół – Jedziemy do szpitala.
- Co się stało?
- Violetta się stała – burknęłam i popędziłam po klucze od samochodu. Następnie przekopałam całą szafkę na buty, aby odnaleźć moje baletki.
- Lu, nie mamy na to czasu – mruknął niezadowolony – Idziemy – pociągnął mnie za rękę w skutek czego opuściliśmy mieszkanie.
Co mogę zrobić? Taka jestem. Zawsze muszę wyglądać świetnie. Nawet, gdy Twojej przyjaciółce coś się stało i potrzebuje Twojej pomocy? – huknął głos w mojej głowie.
Mnóstwo ludzi jak zwykle biega po korytarzach szpitala. Nienawidzę wymawiać tego słowa. Moja przeszłość wiązała się tylko z tym i mam już dość wspominania o tych wydarzeniach. Tylko Violetta wie, jak to było naprawdę i co przeżyłam.
Niezbyt spokojnym krokiem udałam się do sali, w której leżała moja przyjaciółka. Nie pukając weszłam do pomieszczenia i przywitałam ją niemrawym uśmiechem. Leżała blada i bezbronna wśród podłączonych do niej maszyn.
- Zasłabłam – mruknęła – Chcą mi zrobić jakieś głupie badania na serce.
- Vils, musisz się na nie zgodzić. Przecież chyba chcesz wiedzieć, co się z Tobą dzieje, prawda?
- Violetta nie denerwuj mnie! – krzyknęłam – Zaraz zadzwonię do Leona i przemówi Ci do rozsądku.
- Nie! – pisnęła – Ani się waż mu powiedzieć, że jestem w szpitalu. I tak go wystarczająco zasmuciłam.
- Co?
***
Hola :))
Tak jak obiecałam jest.
Znowu krótki, ale pisałam go resztkami sił. Uwierzcie.
Ten tydzień kompletnie mnie wykończył, a wczoraj miałam jeszcze imprezę urodzinową przyjaciółki.
Natomiast dzisiaj muszę nauczyć się swojej roli na przedstawienie i wiersz na apel.
:|
Tak jak obiecałam jest.
Znowu krótki, ale pisałam go resztkami sił. Uwierzcie.
Ten tydzień kompletnie mnie wykończył, a wczoraj miałam jeszcze imprezę urodzinową przyjaciółki.
Natomiast dzisiaj muszę nauczyć się swojej roli na przedstawienie i wiersz na apel.
:|
20 komentarzy --> next
Dacie radę? :*
~ Aleks
Dacie radę? :*
~ Aleks